Dzień Ojca
Właśnie
przeczytałam w Internetach, że Dzień Ojca w Polsce był już obchodzony w 1965r.
To ciekawe, bo ja z dzieciństwa pamiętam jedynie Dzień Matki. Dopiero
kilkanaście lat temu na dobre ten dzień zawitał pod nasze strzechy. Być może
przyczyniły się do tego media i reklama, ponieważ każdy temat jest dobry, tak
jak możliwość dodatkowego zarobku.
Ja
osobiście cieszę się, że mogę tego dnia w sposób szczególny widzieć się z tatą,
spędzić z nim czas.
Z
wiekiem coraz bardziej go doceniam i widzę, jakim jest mądrym człowiekiem.
A
nie zawsze tak było.
Mam
jego charakter, więc w okresie dojrzewania nasze relacje były trudne. Szczerze
mówiąc, kłóciłam się z nim o wszystko, o rzeczy ważne i błahe. Nie chciałam mu
przyznać racji, musiałam wszystkiego nauczyć się na własnych błędach i po
latach powiedzieć mu:
-
Miałeś 95%, racji.
Jaki
jest mój tata.
Wymagający.
Cały czas oczekuje ode mnie logicznego myślenia (marzenia ściętej głowy, ale On
się nie poddaje), szkoli i egzaminuje z orientacji w terenie i mapie. Wymaga
ode mnie zaradności i umiejętności poradzenia sobie w każdej sytuacji,
zwłaszcza na drodze, kiedy kieruję samochodem.
Surowy.
Lepiej z nim nie dyskutować, kiedy jest surowy.
Ciepły
i otwarty. Uwielbia ludzi i towarzystwo. Prowadzi otwarty dom, organizuje
imprezy i spotkania (nawet z tańcami, sam też jeździ na różne przytupajki).
Kocha wnuki i nieba by im przychylił. I jak to dziadek, karmi w nadmiarze i boi
się, że dzieci chodzą głodne. Zawsze ma w lodówce coś do jedzenia. Także, jak
nie chce mi się gotować lub wracam z pracy wściekle głodna, to idę do niego i
go objadam.:)
Jest
bardzo dobrym człowiekiem. To od niego nauczyłam się, że ludziom należy
pomagać, że nawet, jeśli ktoś mnie wkurza. A dla mnie, jako córki zrobi
wszystko, o co poproszę. Przyjedzie, kiedy trzeba mnie odebrać z dworca,
zawiezie, jeśli trzeba na imprezę. A nawet posprzątał mój samochód, kiedy w
ogóle go o to nie poprosiłam. Na moje pytanie, czemu to zrobił, skoro ja miałam
po pracy wziąć się za robotę. Odparł, że jestem zapracowana, więc mnie
wyręczył.
Silny.
Nie chodzi o siłę fizyczną, bo tej ma co raz mniej, w końcu 72 lata robią
swoje. Jest silny wewnętrznie. Tyle co on w życiu przeżył, można by książkę
napisać. Ile było w jego życiu trudnych momentów, ile pochował najbliższych
osób. Może stąd właśnie bierze się u niego ta mądrość i mocne stąpanie po
ziemi. Jest dla mnie oparciem. Takim, jaki powinien być każdy ojciec.
Myślę,
że wciąż czuje się w obowiązku, żeby nade mną czuwać. Nie wyszłam za mąż,
jestem sama, więc nadal otacza mnie swoją ojcowską opieką.
Wiem,
że nawet kiedy bym wyszła za mąż, to też by mnie nią otoczył, ale nie miałby
tego w obowiązkach. Żeby było jasne, ja od niego tego nie wymagam. Wręcz
przeciwnie, uciekałam przed tym gdzie pieprz rośnie, chcąc być samodzielną na
maxa. I doszło do tego, że złościłam się, że ładuje pieniądze w mój samochód i
nie chce zwrotu kasy. W końcu moja koleżanka uświadomiła mi ważną rzecz,
mówiąc:
-
Przecież to twój ojciec, dlaczego się wściekasz, kiedy chce ci pomóc? To
przecież normalne. Pozwól mu na to.
No
i pozwoliłam.
Pomysłowy.
Z podziwem patrzę, co on tworzy. Szkoda, że większość życia spędził w PRL-u, bo
nie miał szans na rozwój swoich umiejętności technicznych. Mój ojciec jest
konstruktorem. Huśtawka, stoły piknikowe, domek dla dzieci, sanki, skrzynie na
zabawki, przyczepa na kajaki, rolka do zjeżdżania dla dzieciaków, można
wyliczać i wyliczać. Aktualnie zabiera się za zrobienie huśtawki ogrodowej. On
to po prostu kocha.
Czego
mnie tata nauczył i co mi nadal przekazuje?
Jak
pisałam wyżej, to że trzeba pomagać innym.
Obowiązkowość,
punktualność.
Orientacje
w terenie i znajomość map.
Ciekawość
świata i głód szeroko pojętej wiedzy (zupełnie nie rozumiem fizyki i
astronomii, ale programy naukowe i tak oglądam).
Miłość
do jazdy samochodem i podróżowania dla samej frajdy podróżowania.
Miłość
do gotowania, chociaż w wielu kwestiach mamy zupełnie inne gusta.
Podejście
do dóbr materialnych, że nie są najważniejsze. Było to najbardziej widoczne,
kiedy zarysowałam mu jeden samochód, zgubiłam tylnią szybę w busie czy
wjechałam tymże busem w szklarnię. Mówił wtedy – nie martw się, najważniejsze,
że ty jesteś cała.
Że,
jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz (narty, łyżwy, pływanie. Nie to,
że on to wszystko umie robić, chodzi o to, żeby się nie bać i uczyć się
sukcesywnie. Ale to dotyczy wyłącznie sportu, bo w innych kwestiach bardzo
ciężko znoszę porażki).
Niestety
nie nauczył mnie oszczędzania, dajcie mi milion przepuszczę w godzinę.:)
I
tak na zakończenie.
Mam
wspaniałego ojca, za którego każdego dnia dziękuję Panu Bogu.
Bardzo
lubię to zdanie, że co ojciec powie, to jakby Pan Bóg powiedział.
Kiedy
zaczęłam tak na to patrzeć, zrozumiałam, jak ważne jest to, co Tata do mnie
mówi. Zrozumiałam ile musiał włożyć wysiłku w to, żebym wyszła na ludzi, żebym
skończyła szkołę, studia, żebym była gotowa do dorosłego życia. Ile poświęcił
swojego życia dla mnie, mimo, że byłam okropnym nastolatkiem. Mimo, że nigdy
nie był wylewny, to wiem, że troszczył się o mnie przestrzegając przed
głupotami, nieodpowiednimi znajomościami. Że to z nim, a nie z mamą jeździłam
po ortopedach po kolejnych skręceniach różnych stawów. Że to on był wtedy przy mnie. Że to on dla mnie w zimę
stulecia prawie zamarzł, bo szedł ileś tam kilometrów dla mnie po mleko.
Widzę,
jak mi kibicował na studiach, kiedy stawiałam pierwsze kroki w pracy. Jak jest
dumny z tego, co robię, z tego że wydałam książkę, że daje wykłady dla różnych
starszych osób.
Zrozumiałam
też, jak ważne jest Jego błogosławieństwo. Nie nadużywam tego, ale czasami o
nie proszę, zwłaszcza kiedy mam dłuższy wyjazd, problem do rozwiązania albo coś
ważnego, co według mnie wymaga Jego poparcia.
I w ogóle mój
Tata jest DE BEST!
Kilka przykładów pomysłowości mojego taty
Niby gumowe koło na linie, to nic wielkiego, ale macie takie na podwórku???
Przyczepa na kajaki
Domek dla dzieci i huśtawka, która ma ponad czterdzieści lat i nadal działa:)
No i gumowe koło:)))
Komentarze
Prześlij komentarz