Nowa etykieta – recenzje i komentarze
Sporo czytam i oglądam dużo filmów i seriali, więc stwierdziłam, że mogę się z Wami podzielić moimi przemyśleniami w tym temacie.
Nie
jestem zawodowym recenzentem i moje zdanie na pewno będzie subiektywne, ale kto
wie, może komuś to pomoże w wyborze pozycji do czytania czy też do odrzucenia
jakiegoś gniota kinowego, na którego nie warto marnować oczu.
Od
razu piszę, żeby nie było wątpliwości.
Są
pewne gatunki książek, po które na pewno nie sięgnę, jest to romans (ta faza
skończyła mi się ok. trzydziestki), horror (nie lubię się bać), psychologiczne
(za bardzo mnie dołują) oraz nie będzie tu żadnych tzw. bestsellerów, które są
nimi z powodu dobrej reklamy, a nie wartości - na przykład „50 twarzy Greya”,
nikt mi nie powie, że to klasyka. No chyba, że znalazłabym się w świecie
„Idiokracji” (taki film), wtedy na pewno była by lekturą obowiązkową i to w
szkołach. Dlaczego? Ponieważ pokazuje świat za 500 lat, który nie poszedł
cywilizacyjnie do przodu, wręcz przeciwnie, zamienił ludzi w prymitywne istoty, które myślą tylko o tym, żeby: najeść się, uprawiać seks, bić się, oglądać
reklamy.
Co
do filmów, na pewno nie będę recenzować horrorów, ani żadnych psychologicznych,
bo takich po prostu nie oglądam. Nie będę też wybierać nowości, chociaż mogą
się zdarzyć. Wiem, że lepszy byłby vlog, ale raz, nie lubię kamery, dwa, nie
mam dobrego głosu, no i trzy, nie znam się na technicznych trikach. W ogóle, to
chodzi mi po głowie vlog, ale musiałabym mieć kogoś do pomocy, ktoś kto wie,
jak nagrywać lub montować filmy. To pewnie nie jest żadna filozofia, ale nie
czuję się w technicznych sprawach dobrze.
Poza
tym, są ludzie, którzy jednak wolą słowo pisane, na przykład ja. Czytam
recenzje i komentarze częściej niż oglądam filmiki. No nic, może Wam się ta
etykieta spodoba i kto wie, może przełamię się i nagram siebie na kamerę?
Miłego czytania.
Komentarze
Prześlij komentarz