Cierpienia starej blogerki…, czyli mnie:)
Bynajmniej nie są to cierpienia sercowe, a raczej wenowe. Otóż, mam wrażenie, że jeśli chodzi o opowiadania, to się wypaliłam. Mam wrażenie, że za co się nie wezmę, to wychodzi niewypał. W mojej głowie, wszystko wygląda sto razy lepiej. Nie mam czasu pisać, a jak mam czas, to nie mam na to siły.
Widzę,
że opuściłam się i nie czytam fragmentów ponownie, zanim je umieszczę na blogu.
Wcześniej tak robiłam, a do rzadkości należały wpisy, których wcześniej nie
przeredagowałam.
Jestem
na siebie zła, że wplątałam się w opowiadania ciąguty, a nie mam czasu na krótsze
i bardziej mi bliskie opowiadania.
Jestem
zła, że nie przysiadłam do „Ciemnych wieków,” mimo, że przeczytałam je jeszcze
raz i sama nie mogę doczekać się kolejnych przygód moich bohaterów. Co z tego,
skoro autorka ma zaczopowaną szufladkę w mózgu z pomysłami. To samo z Nullą,
przecież zaczęłam drugą część, ale nie umiem jej pociągnąć dalej. Mimo, że
próbowałam, ale coś mi nie styka.
Jestem
zła bo Więzienna Planeta miała mieć szybszą fabułę, a widzę, że rozciągnęłam
ją, jak brazylijską telenowelę. Do tego rozmyły mi się postaci, a miały być
bardziej wyraziste, zwłaszcza Bartek, który w ogóle miał być inny. Nie podoba
mi się to, co piszę. Nawet nie chce mi się tego czytać. A we wcześniejszych
opowiadaniach potrafiłam czytać je kilkanaście razy od samego początku, co
pozwalało mi utrzymać bohaterów w ryzach i nie stracić fabuły.
A
teraz mi się nie chce.
Autor
powinien lubić swoje dzieła, a ja ich nie lubię. Nie podoba mi się Więzienna
Planeta. Jest nudna i jeśli przez wakacje nic nie dopiszę, to
najprawdopodobniej ją zdejmę. Zresztą jestem przekonana, że pożegnacie ją bez
żalu. Chyba, że zacznie się w nich dziać coś odjazdowego.
Wydawało
by się, że cała nadzieja w Strażnikach i póki co, całkiem nieźle mi to idzie,
ale też nie jestem z nich zadowolona, bo ja już zaczęłam tę powieść. Potem ją
skasowałam, bo postanowiłam zerwać z fantastyką. Po jakimś czasie do niej wróciłam
i zaczęłam pisać ją od nowa i też jest nie taka, jak była w oryginale.
Za
to w mojej głowie pomysły biją się o pierwszeństwo. Tylko jakoś nie mogę usiąść
i po prostu zacząć pisać. Mam nadzieję, że ta stagnacja minie i ponownie
nabiorę werwy i wprost nie będę mogła się oderwać od klawiatury.
A
może ponownie zapomniałam, że piszę dla przyjemności?
Może
każdy domorosły pisarz ma kryzysy?
Bo
ci sławni, to na pewno.
No
nic, może to minie.
Oby szybko minęło, jak żyć bez Twoich opowiadań? :)
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
Też mam nadzieję,że to szybko minie. Ale spokojnie, jeszcze mam kilka odcinków Strażników. Także, do lipca dociągnę:)
OdpowiedzUsuń