Czy tylko mnie to spotyka?


Znana już jestem z tego, że zatrzaskuje kluczyki (karty) w samochodzie.
Znana jestem z tego, że zaliczam obcierki przedniego zderzaka o zbyt wysokie krawężniki. Stąd dół mojego samochodu wygląda, jak fale Dunaju.
Co prawda, nie wiem, jak one wyglądają, ale tak się mówi, więc jako ignorant powielam stare powiedzonka.
Znana jestem z tego, że telefon komórkowy topię w toalecie.
Oraz z tego, że chyba jako jedyna osoba na świecie stłukłam szybkę od aparatu fotograficznego w komórce.
Ale mam nowe trofeum do kolekcji mojego pecha.
Mianowicie, uprałam kartę do samochodu.
A było to tak.
Tu przyznam się do intymnej rzeczy, chociaż pewnie wiele kobiet tak robi.
A zwłaszcza te, które mają duży biust.
Kiedy nie mam kieszeni, to wsadzam kartę w stanik i idę gdzie mam iść.
Duży biust, duży stanik, dużo miejsca na schowanie drobniaków, kluczy lub właśnie karty samochodowej. Jeżeli jeszcze o tym nie słyszeliście, to napiszę Wam jeszcze lepszą historię. Znałam kiedyś kobietę, która miała naprawdę ogromny biust, a że była krawcową, to robiła sobie w stanikach kieszonki na różne, różności. O!
Ale wracając do opowieści. Wróciłam do domu i wrzuciłam biustonosz do pralki. Tak, razem z kartą do samochodu. Dopiero kiedy chciałam wyjść po coś do samochodu, zauważyłam, że nie mam go czym otworzyć.
Po raz pierwszy pożałowałam, że nie mam zwykłych kluczyków.
Wyprana karta na szczęście działa, chociaż wczoraj lekko szwankowała, ale dzisiaj, jest już ok.
Myślę, że producenci wzięli pod uwagę ewentualną przepierkę i jakoś to wszystko zabezpieczyli.
No i właśnie, to mi się przydarzyło…


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka