Najgorszy jest wiatr - Jastarnia 2021 sezon zimowy

Gdzie najlepiej jechać zimą? Nad polskie morze.

A co się robi nad morzem? Kąpie w Bałtyku.

Chociaż, kąpie to za dużo powiedziane, ale o tem potem.

No i stało się, ponownie wylądowałam w Jastarni, ale tym razem nie latem, a w grudniu po południu. Dosłownie, bo na podwórko, gdzie wynajmuję z koleżanką kwaterę wtoczyłyśmy się około 15:00 godziny.

Nad morze jechałam jedną z głównych tras, a dokładniej mówiąc siódemką i widoki, jakie nam przyroda serwowała po drodze były iście baśniowe. Kiedy wyjeżdżałyśmy z Warszawy było ok. – 14 stopni C°, po drodze niewiele mniej i dzięki temu większość drzew i krzewów była obsypana białym puchem ze szronu. Dodatkowo na polach w ilościach hurtowych występowały sarny i jelenie. Ja oczywiście na to nie patrzyłam zbyt uważnie, ponieważ skupiałam się na drodze, ale koleżanka R. policzyła jedno ze stad i wyszło jej 15 sztuk.

Była piękna pogoda, powietrze przejrzyste, słońce świeciło mocno i w ogóle było cudownie. Trasa minęła nam szybko, więc żeby nie być za wcześnie zatrzymałyśmy się na obiad we Władysławowie. Poszłyśmy do karczmy na porządny polski obiad, czyli placek po cygańsku i żeberka. Były pyszne.

Potem spokojnie pojechałyśmy do Jastarni. Tam oczywiście przywitałam się ze starymi przyjaciółmi i od razu umówiłam na morsowanie. Razem z R. cieszyłyśmy się na tę przygodę i snułyśmy plany o pięknej pogodzie.

Dzisiaj rano niestety czar prysł. Na dworze lodowato, pochmurnie i co najważniejsze wietrzenie. A jak jeden ze skeczy podaje – najgorszy jest wiatr.

I jest to prawda. Kiedy poszłyśmy na poranny spacer nad zatokę na molo, to myślałyśmy, że nas wygwiżdże, wywieje i przewieje. Ja osobiście rozważałam rezygnacje z kąpieli, ponieważ było lodowato zimno. Na szczęście okazało się, że na plaży od strony morza było spokojniej i zimowa kąpiel doszła do skutku.

I oczywiście najgorszy jest wiatr. To, że woda jest lodowata i człowiek zastanawia się, czy na pewno jest zdrowy na umyśle taplając się wśród fal, to jedno, ale kiedy wieje ci w uszy, w kark, wszędzie, gdzie człowiek nie jest zanurzony to dwa. Powiem szczerze. Pierwsze podejście sezonu morsowego nie było udane, każdy z nas miał nietęgą minę i bardzo szybko z tej wody wyskoczyliśmy. Nawet jak patrzę na film i zdjęcia, to nie ma na nich uśmiechu szczęścia, a raczej desperacja i marzenie, żeby to się już skończyło. To znaczy przede wszystkim wiatr.

Dodatkowo przebieraliśmy się w wejściu, więc do morza i z powrotem trzeba było jeszcze zrobić polkę galopkę wśród …, wiatru.

Dopiero po ubraniu się w zimowe ciuchy uśmiechy wróciły nam na twarze. Przeżyliśmy…

W czwartek drugie podejście…, chyba.




 
































Ja, to ta najbardziej zanurzona osoba?















Przeżyliśmy, ja jestem pierwsza od lewej i tak, kolega wraca w krótkich spodenkach.:)


















Pod kocykiem:)


PS. Jastarnia zimą jest oczywiście prawie pusta i prawie bez ludzi. Oczywiście zestawiając to nie z codziennością, a z sezonem letnim. Nic tylko przyjeżdżać tu zimą. A i dla tych, co wiedzą i lubią restaurację „Łóżko”, kolejek brak.







 









PS.1 Najgorszy jest wiatr.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka