Powrót do normalności


Oczywiście mojej normalności, czyli do pracy.
Poszłabym jeszcze na wagary.
Ale nie pójdę.
Ale chciałabym.
Bo jeszcze jestem zmęczona.
Nie takim zwykłym zmęczeniem, raczej brak mi sił.
Z tej okazji oczywiście przez cały tydzień latałam, jak kot z pęcherzem i dbałam jedynie o to, żeby choć trochę się wysypiać. Fajnie jest wrócić do pracy i młodzieży, niefajnie jest nadrabiać zaległości w papierach. I tak zapytam szczerze, nie wiem kogo, może powietrze:
- Ale tak szczerze, czy ktoś w ogóle czyta te tabelki? Czy są tylko po to, żeby były? 
Bo ja zamiast sprawdzać arcyciekawe wypracowania historyczne, uzupełniałam braki z wydarzeń tak zwanego dnia codziennego. Czekam na ten cud, który mamy obiecywany od lat, że będziemy mieć mniej papierów. Na razie nie nastąpił. 
I ja się pytam, po co to komu?
No dobrze, ja nie znoszę papierkowej roboty i zawsze jestem na wczoraj. Można powiedzieć, że w związku z tym prowadzę niekończący się strajk włoski.
Z innej beczki mojego dnia codziennego.
Zepsuł mi się samochód, no i pralka, a raczej dwie pralki, bo zapasowa również.
Moja młodzież wyraziła zdziwienie mówiąc: Ma pani zapasową pralkę?
No i musiałam przyznać, że w wiejskich gospodarstwach nie wyrzuca się niczego, co działa, nawet jeśli jest stare. A nóż, widelec się przyda. Ale tak naprawdę, ta zapasowa, to była taka nowa-stara z odzysku, bo ta najstarsza przestała działać kilka tygodni temu u mojego brata w mieszkaniu. Dla lepszego efektu, wywaliła im  korki. I na razie nie ma żadnej. Czekam na dostawę nowej, wczoraj kupionej, świeżutkiej i mam nadzieję,  że się z nią polubimy. Bo z tą ostatnią, to prowadziłam wojnę na programatorze. Niestety pralka wygrała. Dobrze, że zaczęła ciec. Niedobrze, że przed świętami.:(
A samochód stoi w warsztacie i mam nadzieję, że tym razem odnowa biologiczna pomoże na dłużej niż trzy tygodnie. 
Napiszę teraz coś strasznego.
Jeszcze nie zaczęłam świątecznych porządków.
Może dom się sam jakoś sprzątnie?
Wiem, napisałam post o niczym, ale tak się czuje, nijak.
Pozdrawiam Noyer



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka