Przygotowania do świąt
No tak. Jak Tam Wasze przygotowania do świąt. Prezenty kupione, dom rozebrany na części pierwsze, lampki w oknach, a kot na choince?
Tak?
No to moje przygotowania wyglądają inaczej. A właściwie w ogóle nie wyglądają, bo ich nie ma.
Już od weekendu powinnam pucować chałupę, ale jak wiecie zabrakło mi pralki i ochoty na cokolwiek. Pralkę już mam, kocham ją i mam nadzieję, że miłością odwzajemnioną.
Nadal nie mam samochodu, a mechanik wczoraj powiedział, że samochód w środę będzie albo nie będzie. Póki co, nie znam wyniku, ponieważ jeszcze jestem w Warszawie. Siedzę na wileniaku i czekam na 20.
Ale brak samochodu, to przecież nie powód do zaniedbywania świątecznych przygotowań. Mnie się po prostu nie chce sprzątać. Ale nie dlatego, że jestem leniwa tylko dlatego, że latam w te i we w te z wywieszonym jęzorem i załatwiam inne sprawy. Zawodowe, fundacyjne, kościelne, a prywatnie, jak mam minutę wolnego, to walę się na łóżko i odpoczywam.
W związku z napiętym grafikiem, zaczęłam też biegać. Przez pasy w Jabłonnie, to standard, ale dzisiaj rozwinęłam ponadświetlną prędkość w biegu z autobusu do tramwaju. Normalnie tego nie robię, ale przez awarię tramwajów musiałam jechać alternatywną trasą, w którą był wpisany sprint z przeszkodami. Że ja się nie wyrżnęłam, to cud. Dzięki tym wyczynom moje kolana mnie nienawidzą i odmawiają posłuszeństwa. W zasadzie dzisiaj kilkakrotnie zastanawiałam się, czy dam radę wstać. To tyle w temacie, sport to zdrowie.
Macie już wszystkie prezenty? No ja też nie, ale mam nadzieję, że do niedzieli się obrobię. I tak się zastanawiam, czy nie możemy wrócić do czasów, gdzie dawano sobie takie drobnostki, jak cukierki i pierniczki?
A słuchacie przedświątecznych szlagierów? Bo ja nie. A dlaczego, a dlatego, że nie chodzę po galeriach handlowych ani nie słucham radia. Nie mam czasu. Inna sprawa, że w ogóle za nimi nie przepadam.
No nic, jakoś to będzie.
Najważniejsze, żebym nie ominęła lotem koszącym Bożego Narodzenia. Żebym wyhamowała w wigilię i cieszyła się przyjścia Pana na ziemię i spędziła ten czas rodzinką. :)
Tymczasem wciąż jadę do domu i czy samochód będzie czy nie będzie nadal pozostaje tajemnicą.
Komentarze
Prześlij komentarz