Jastrzębia Góra 2022 – gimnastyka, gimnastyka


Nie ma co się oszukiwać, pandemia dała mi w kość, a raczej w boczki. Widzę to i czuję przy gimnastyce. Jakieś ciało obce urosło mi z przodu i nie mogę się tego pozbyć.:)

Na szczęście wczasy kondycyjne potrafią zmusić najbardziej oporą oponkę do zniknięcia. Jest to okupione cierpieniem na macie, cierpieniem na piłkach i cierpieniem na marszach. Oczywiście wszystko to piszę w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Bo w końcu przyjechałam tu po to, żeby nabrać kondycji. Jak zwykle w Balturii zajęcia sportowe są od świtu do czternastej i mają w sobie: rozruch (to nie ja), basen (to też nie dla mnie), gimnastykę na piłkach i macie (oj boli), marsz (to lubię) oraz stretching (relaksik). Pani Emilka i Pan Tomek robią wszystko, żeby wzmocnić nasze zastałe mięśnie i zmusić organizm do ruchu, serwując nam tradycyjne ćwiczenia na brzuch czy nogi, jak i również układy taneczne z zabawnymi akcentami oraz sztukę koncentracji i równowagi. A to wszystko opakowane jest w dużą dawkę poczucia humoru oraz litości nad jęczącymi kuracjuszami. Bo powiedzmy sobie szczerze, jęczymy ile się da, bo praktycznie nikt z nas na co dzień tyle nie ćwiczy, a już na pewno nie tak intensywnie. Zakwasy są tu na porządku dziennym, ale jeśli o mnie chodzi, to ja je lubię, bo wtedy mam poczucie, że rzetelnie przyłożyłam się do treningu. W tym roku razem z Renatą nie chodzimy na marsze z grupą, ale staramy się wykonywać normę, co przyznam szczerze nie zawsze nam wychodzi. Na przykład wczoraj był tak nieprzyjemny deszcz, że wróciłyśmy wcześniej do pensjonatu. Ale żeby nie było, po południu pojechałyśmy do Władysławowa na shopping i do Pucka na zwiedzano, więc po godzinach dokończyłyśmy brakujące kilometry. Nasze wycieczki opiszę w innym wpisie, po powrocie, bo jeszcze mamy w planach Malbork:).

Pod spodem macie zdjęcia z gimnastyki. Trochę je przerobiłam, a to dlatego, że mam (co u mnie jest nagminne) trzaśnięty aparat w telefonie.


Sala gimnastyczna







Renia wymiata:)
Tak, reklamuję to miejsce.:)

Marsze w deszczu


Niezłe tu mają wiatry



Lisi Jar, Renia odmówiła zejścia na dół, więc popatrzyłyśmy tylko z góry i wróciłyśmy do pensjonatu









Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka