Co u mnie słychać

 Żyję, żyję i już za chwileczkę, już za momencik się uaktywnię. Ostatni tydzień nic nie wrzucałam, ponieważ nie miałam czasu się w tyłek podrapać. A nawet jeśli już miałam czas, to nie miałam siły i zalegałam przed kompem albo grałam tępo w tetrisa na telefonie. A to wszystko przez to, że miałam zakończenie semestru, a przy tym zawsze jest urwanie głowy i tyle spraw do załatwienia, że człowiek nie ma już ochoty na nic więcej. Ale nie ma co tam narzekać, nowe wyzwania przede mną, nowe przygody i w ogóle.

Zaczęłam ferie i jutro jadę gdzie? Oczywiście nad morze. I oczywiście mam zamiar morsować. I jak zwykle nie omieszkam się z Wami tym podzielić. W tym roku będzie w wodzie karnawałowo, gdyż albowiem mam zrobione własnoręcznie i cudzoręcznie maski, które założę ja oraz Renata (czy inni nie wiem) i tak wejdziemy do morza. Myślałam jeszcze o serpentynach, ale to chyba byłoby już przegięcie. Może brokat? Się zobaczy. I Wy również zobaczycie. Mam ambitny plan wykąpać się dwa razy, jak będzie? Nie wiemy.


Maski, które biorę na wyjazd, zostały zrobione przez moich uczniów i staruszków z CPS Śródmieście, których serdecznie pozdrawiam. Ja również popełniłam maskę, ale moja w porównaniu z innymi jest słaba. Z resztą, możecie sobie obejrzeć kilka na zdjęciach. No i na razie tylko tyle. Wiem, że jak na mnie, to wielki skrót, ale chcę żebyście wiedzieli, co u mnie słychać i czekali na lepsze smaczki:)
















 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka