Witam, witam sylwestrowo w Nowym Roku:)

 


Nowy Rok, Stara ja, ale wciąż pełna werwy i zapału, do dalszego pisania bloga.

Wiem, że jestem przedpotopowa i niedzisiejsza, bo przecież lepszy jest TIK TOK i INSTAGRAM.  Ale nawet jeśli tak jest, to i tak uważam, że znajdzie się w Internecie kilka osób, które wolą słowo pisane. Ja sama lubię przeczytać jakiś fajny artykuł czy felieton innych twórców blogów.

Obserwując ich strony i widzę, że wielu z nich idzie w jedną, góra dwie dziedziny tematyczne. A to w kosmetyki, a to w recenzje książek, a to w jakaś obserwację z dnia codziennego. Pewnie też powinnam tak zrobić. Zawęzić działalność.

No ale ja tak nie potrafię.

Nie umiem i nadal będzie u mnie groch z kapustą.

Nic nie zmieniam.

Ani nazwy, ani kategorii.

Jedyne co mam nadzieję, że się zmieni to częstotliwość wpisów.

Bo to nie jest tak, że nic się u mnie nie dzieje, dzieje się, dzieje, ale chyba mam za dużo pracy, bo jak wracam do domu, to zalegam, a mój mózg mówi:

NIE! Nie zmusisz mnie do dalszej pracy. Dzisiaj na ten przykład wracałam do domu 2 godziny. Z centrum Warszawy – 20 kilometrów do domu. A trwało to tak długo, ponieważ, nie uwierzycie – stałam w korku tramwajowym! Ale o tym więcej napiszę w kolejnym wpisie. 

Wracając do tematu. Zeszły rok był dla mnie pod pewnymi względami trudny i po prostu nie miałam siły do pisania. Miałam zrywy, ale brakowało mi ciągłości.

Może ten rok będzie łaskawszy, chociaż wiecie, Stary rok minął, ale problemy ze mną zostały. Nie będę Wam pisać o wszystkim, ale miałam sporo nawrotów depresyjnych i to mnie pozbawiało sił. A aktualnie walczę z kolanem. Mogę się śmiać i żartować z siebie, ale sprawa jest poważniejsza niż się wydawało. Od dwóch miesięcy nie mogę normalnie chodzić. Teraz czekam na wyniki rezonansu. A potem będzie operacja, ale jaka i czy potem będę biegać, skakać, latać, pływać, w tańcu w ruchu wypoczywać? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że podłamałam się tym, że w Sylwestra nie mogłam tańczyć. Jak się kilka razy pogibałam, to kolano mi zesztywniało i tyle miałam ze swobody ruchu.

Ale zapowiedziałam już znajomym, że jak mi lekarz zrobi to kolano, to robię imprezę taneczną i nie zejdę z parkietu do rana. Oby, tak się stało.:)

Co bym jeszcze chciała zrobić na blogu w tym roku. Chyba chciałabym znowu napisać kilka artykułów historycznych. Bo pasję do tej dziedziny nauki mam nieprzerwanie i wciąż otaczam się artykułami i książkami historycznymi, ale jakoś nie mam sił przelewać nowej wiedzy na papier. Mogę, wam tylko napisać teraz szybką ciekawostkę, że kiedy rycerz podczas walki ruszył na innego rycerza, a ten przyjął wyzwanie, to jak jednego z nich ktoś z boku zaatakował i zabił, to była hańba i wstyd, a nie bohaterstwo.  Tak w skrócie.

O powrocie do pisania opowiadań, to już nie marzę. Jedyne o czym marzę, to skończyć tę Więzienną Planetę, bo mam jej już powyżej uszu. Ale wciąż mi się ona rozciąga i rozciąga i nie mogę dojść do celu. Zakończenie już mam, ale nijak nie mogę wypełnić środka. Dlatego o opowiadaniach nawet szkoda gadać. Gdzieś straciłam serce do pisania. W głowie owszem, tam mam mnóstwo historii, gorzej z przelaniem tego na papier. Wymyśliłam nawet teleturniej w realiach PRL. Może go przeprowadzę w szkole?

Co do innych kategorii, to słabo idzie mi Chrześcijańskim okiem, ale może uda się trochę ten temat rozruszać.

No i na koniec. Nadal będę pisać w pozytywnym tonie, a nawet z huraoptymizmem, bo uważam, że negatywnych wiadomości mamy aż nadto. Czasami dla równowagi ponarzekam sobie, żebyście nie pomyśleli, że zwariowałam. Ale ogólnie i zdecydowanie naszej narzekającej i pesymistycznej cesze narodowej mówię stanowcze NIE! I tylko proszę o jedno. Nie wyrabiajcie sobie o mnie zdania na podstawie tekstów. Ja celowo piszę pozytywnie, a w życiu, bywa różnie. Jestem znana z hipochondrii, narzekania na narzekanie i generalnie nic mi się nie chce. Polka w normie statystycznej.:)

 I jak zauważyliście trochę zmieniłam wygląd bloga. Stara ja, nowe motywy:)

Życzę Wam błogosławionego Nowego Roku. I radości z czytania moich wypocin.  Nie dajcie się listopadowi tej zimy.

Pozdrawiam Sylwia



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka