BOŻE NARODZENIE
Wtedy:
-
podróż do Betlejem
-
tłok
-
ścisk
-
zapchane gospody
-
kłótnie
-
narzekanie
- ciekawscy
pasterze
-
Egzotyczni Mędrcy zagubieni w mieście
-
kolejki w urzędzie spisu ludności
-
Herod zazdrosny o swoją władzę
-
brak miejsca na nocleg
-
nie ma gdzie zaparkować osła
-
Stajenka ze zwierzętami
-
Gwiazda na niebie
-
Żłóbek?
Teraz:
-
zakupy
-
sprzątanie
-
gotowanie
-
lista gości
-
karp
-
choinka
-
opłatek
-
pierogi
-
Mikołaj
-
prezenty
-
kolędowanie
-
brak śniegu
-
świąteczne piosenki w radio
-
Kevin sam w domu
-
drożyzna w sklepach
-
brak miejsc parkingowych przy supermarketach
-
tłok
-
świąteczne ozdoby od 03 listopada
-
magia świąt
-
kłótnie
-
zmęczenie
-
zjazdy rodzinne
-
miliony smsów i wiadomości na massengerze z cyklu – wyślij do wielu
-
pocztówki z choinką, bombkami, mikołajem i elfami.
-
Pasterka?
I
świat zatrząsł się w posadach.
Tak
mocno, że trudno jest to zauważyć.
Bo
przecież to niemożliwe, a skoro niemożliwe, to tego nie ma.
Cisza.
Świat
wstrzymał oddech, bo Bóg się rodzi.
„Bóg się rodzi, moc truchleje
Pan niebiosów obnażony
Ogień krzepnie, blask ciemnieje
Ma granice nieskończony
Wzgardzony,
okryty chwałą
Śmiertelny Król nad wiekami
A Słowo Ciałem się stało i zamieszkało
między nami.”
Wyobrażacie
sobie?
Bóg,
który chce być Człowiekiem.
Który
tak nas kocha, że nie zawahał się i zszedł z nieba, żeby zobaczyć, jak nam się
żyje.
Który
tak nas kocha, że pozwala nam śpiewać pastorałki i kolędy, o Jego
rączkach, nóżkach, łzach i kwileniu.
Możemy
Go objąć i przytulić, możemy cieszyć się z Nim i smucić.
Możemy mu współczuć kiepskiego lokum na narodziny.
Możemy być pasterzami i stać z rozdziawionymi buziami, bo nie tak sobie wyobrażaliśmy Cud nad cudami.
Możemy mu współczuć kiepskiego lokum na narodziny.
Możemy być pasterzami i stać z rozdziawionymi buziami, bo nie tak sobie wyobrażaliśmy Cud nad cudami.
Możemy
być Mędrcami, którzy czekali na Jego przyjście i mieć dla Niego mnóstwo
prezentów, złożonych głównie z naszych bolączek i niemocy.
Może
jesteśmy trzodą, która nie mówi i dobrze, bo tu trzeba trwać w zachwycie, a nie
mleć jęzorem.
Ja, osobiście czuję się osłem, bo jestem uparta i rżę z byle czego.
Ja, osobiście czuję się osłem, bo jestem uparta i rżę z byle czego.
Zechciało się Bogu przyjść do nas.
I wtedy i teraz, w środku naszego zabiegania.
Kim jesteś w tym wydarzeniu?
Osłem,
pasterzem, Mędrcem, a może aniołem wyśpiewującym Gloria, bo z tej wielkiej
radości tylko śpiewać możesz?
A
może jesteś wśród tych, co mówią – święta, święta i po świętach, najadłem się,
napiłem, jestem zmęczony, nareszcie wracam do pracy.
A
może jeszcze nikt Ci nie powiedział, o co w tym wszystkim chodzi, bo przecież
wszyscy wiemy, że w grudniu są święta, trzeba myć okna, czekać na Mikołaja i
czuć magię świąt.
Ale
nie martw się tym, że nie wiedziałeś lub zapomniałeś, że to BÓG się rodzi.
Nie
martw się tym, że od dłuższego czasu nie widzisz sensu udziału w tej rodzinnej „szopce”.
Nie
martw się tym, że po raz kolejny namęczyłeś się sprzątaniem, ganianiem po
sklepach i ubieraniem choinki.
Nie
martw się, że jesteś niewierzący i świętujesz tylko dlatego, że to tradycja.
Nie
martw się tym, że coś cię ominęło…
Bo
to jest DOBRA NOWINA, bo Bóg przyszedł właśnie do takiego świata, a nie innego.
Do stajni ze zwierzętami, do Mędrców z daleka, którzy być może nie słyszeli nic
o przyjściu Mesjasza na świat i do pasterzy, którzy nie należeli do śmietanki
towarzyskiej Izraela.
Do każdego, do Ciebie.
Do każdego, do Ciebie.
Bo
codziennie jest Boże Narodzenie.
Ps.
Mną osobiście wstrząsa kolęda „Bóg się rodzi”, jest pompatyczna, ale tak
pięknie odzwierciedlająca wydarzenia tej Świętej Nocy, że aż mi w pięty idzie.
Co
roku chcę uchwycić wielkość przyjścia Pana Jezusa na świat. Co roku nadymam się
i napinam, żeby choć trochę to zrozumieć. I wydaje mi się, że już to mam, że
już to widzę, ale jako człowiekowi, umyka mi to. Dobrze, że jest ta kolęda. Bo
może rozumem nie ogarniam, ale wyśpiewywać chwałę Panu zawszę mogę.:)
Ot.
Taki osiołek ze mnie.
Komentarze
Prześlij komentarz