Zakręcona, zakręcona

Tak kiedyś śpiewała Reni Jusis, a ja przy tej piosence wywijałam piruety na parkiecie. W obecnym czasie jestem zakręcona w głowie i nie ogarniam rzeczywistości.  Jest też inne wytłumaczenie, starzeję się i powinnam brać coś na pamięć i koncentrację. 

Na początek pomyliłam datę przyjazdu koleżanki. W czwartek pisałam do niej z zapytaniem, jak wygląda sprawa przesiadki na jednym z dworców. W piątek pisałam smsy o menu, a wieczorem pojechałam na stację w Legionowie. Zadzwoniłam do niej, żeby się wypytać czy będzie o czasie, ale nie odbierała. Pomyślałam sobie, że pewnie wyciszyła telefon i ma go gdzieś w torbie. Z pierwszego pociagu nie wysiadła. Dzwonie do niej, nadal nie odbiera. Czekam, kolejne pociągi przyjeżdżają, a jej nie ma.  Wykonałam kilka telefonów, nic. Zaczęłam snuć czarne scenariusze i zastanawiać się czy dzwonić na policję. W końcu ona zadzwoniła.

-Zginiesz marnie - powiedziałam- gdzie jesteś?

- Jestem u przyjaciółki, a do Ciebie przyjeżdżam za tydzień.

A ja jej nawet łóżko przygotowałam. 

Kolejna historia dotyczy świeżo wyremontowanej łazienki. Została odnowiona na tip top i połaczona z ubikacją. Człowiek przez 40 lat przyzwyczaił się do pewnych schematów, więc nocą zamiast być ostrożną i namacać nowe drzwi, ja w nie uderzam, bo mój mózg pamięta, że tam był korytarzyk.

O kopaniu stopą w różne przedmioty już nie wspomnę. To znaczy wspomnę, ponieważ od miesiąca usiluję wyleczyć zbity palec, ale wciąż nim w coś uderzam.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka