Imię
Każdy z nas jakieś ma albo jedno albo dwa, a nawet i trzy. Niezależnie od ilości każde ma swoje znaczenie. To, jak nas nazwą rodzice nie jest przypadkowe, chociaż tak nam się może wydawać. Znam wiele par, które kiedy oczekują dziecka, poświęcają na to wiele czasu, żeby tylko wybrać to właściwe. Niejednokrotnie bierze w tym udział cała rodzina. Ja mam swoje po jakieś bohaterce z książki, którą mama czytała, kiedy była ze mną w ciąży.
Niekiedy
rodzice wpadają na szalony pomysł i dają dziecku imię od czapy, które później
rzutuje na postrzeganie go przez rówieśników. Czasami też zdarza się tak, że
coś pójdzie nie tak i dziecko mimo, że ma w dokumentach oficjalne miano, to w
rodzinie i wśród przyjaciół funkcjonuje pod innym imieniem.
Ja
mam kilka osób w okolicy, którzy posługują się drugim imieniem lub zupełnie
wymyślonym. Miałam ucznia, którego z uporem maniaka nazywałam inaczej, niż miał
w papierach. Po prostu wyglądał na Marcina, a był Piotrkiem (a może odwrotnie,
nie pamiętam). Tak się zdarza, ale nie wiem czemu.
Jakby
nie było imiona mają swoje znaczenie nie tylko dlatego, że są wybierane z
wielką uwagą przez rodziców, ale też dlatego, że rzeczywiście mają swoje
znaczenie. Na przykład Agata oznacza - dobra, Piotr – skała, Maciej – dar od
Boga, tak jak Teodor lub Bożydar.
A
mój zestaw? To będzie ciekawe.
Sylwia
– leśna, dzika, żyjąca w lesie (akurat w sam raz dla alergika)
Maria
– napawać radością, ukochana przez Boga
Teresa
– mieszkanka wyspy Thera (dzisiaj;Santoryn)
Nie
upieram się przy tym, żeby przez moje pierwsze imię biegać z wrzaskiem po
lesie, ale wszystkie Sylwie, które znam są energiczne, wesołe i szybkie.
I
skoro przy tym jestem. Zauważyliście, że imiona często pasują do naszych
osobowości, temperamentu i sposobu bycia?
Weźmy
Maciejów. Chudy Maciek wygląda dziwnie, prawda? Zawsze wydaje mi się, że jest
to imię pasujące do grubszej osoby. Kojarzy mi się też z kimś ciepłym i
przyjaznym. A Wam?
Albo
Julia. Mnie kojarzy się z dziewczynami o delikatnej budowie ciała i spokojnym
usposobieniu. Ale jeśli taka dziewczyna używa zdrobnienia Julka, to już nie. I
znowu wrócę do uczniowskich imion (a jest ich dużo), kiedyś uczyłam pewną Julię
i zastanawiałam się, czemu rodzice tak ją nazwali. Bo to była duża Julia i absolutnie nie eteryczna, nie zwiewna
i niedelikatna.
No
cóż, raczej nie mamy wpływu na to, jak nas rodzice nazwą, cieszmy się tylko, że
w Polsce nie jest, jak w tym kawale o Indianach, którzy nazywają dzieci od
rzeczy, które matka czy ojciec zobaczą pierwsze po porodzie. Kawał jest lekko
niesmaczny, więc nie będę go cytować, możecie sobie sami coś dopowiedzieć.
Oczywiście
jest możliwość zmiany miana, ale zazwyczaj tego nie robimy i żyjemy z tym, co
mamy. Chociaż w niektórych wyznaniach protestanckich chrzci się dorosłe osoby i
wtedy one same nadają sobie imię. Mogą zostać przy tym, które dali im w
dzieciństwie rodzice, a mogą zmienić. I wtedy właśnie ono będzie tym
oficjalnym. W kościele katolickim mamy bierzmowanie i też możemy sobie wybrać
imię, chociaż nie posługujemy się nim w dokumentach. Nie mniej jednak warto się
przyjrzeć swoim patronom i wybrać tego, który najbardziej pasuje do naszej
osobowości. Ja niestety nie byłam taka mądra i wybrałam Tereskę, że tak powiem
po mamie, która też tak miała na trzecie imię. Dopiero jako dorosła osoba,
obrałam sobie za główną patronkę Teresę
z Avila chociaż Teresa z Kalkuty, też mnie czasami zaczepia.
I
co ciekawe, Tereska do mnie pasuje, ponieważ po bierzmowaniu, to właśnie tak
mówili do mnie znajomi. To imię przylgnęło do mnie w całości. Oczywiście
dzisiaj nikt do mnie tak nie mówi, ale gdyby się komuś przypomniało, to się nie
obrażę.
Ale
jestem też Marią. I przyznam się Wam szczerze, że to jest takie moje i najmojsze
drugie imię. Używam go tylko w oficjalnych pismach, ale sama dla siebie jestem
Sylwią Marią, nie tylko Sylwią. Maria jest cicha i siedzi wewnątrz mnie
głęboko. Nie wychyla się, nie szaleje, jak Sylwia, nie planuje i nie pokonuje
trudności, jak Teresa. Ona po prostu ze mną jest.
Bardzo
lubię swoje imiona.
A
wy? Jaki macie stosunek do swoich imion?
Ja mam 3 imiona Magdalena (choć moja mama chciała mi dać na imię Olimpia, serio, ciekawe jakby na mnie wołali koledzy?) Drugie imię Ewa (jako, że pierwsza córka po 4 braciach), a na bierzmowaniu wybrałam sobie Anna po mojej chrzestnej (cudowna osoba, nauczycielka i dyrektor szkoły, mentor kierunku moich studiów i baaardzo mądry człowiek). W domu byłam zawsze Magdą, a rodzina mojego narzeczonego nazywa mnie Madzią i też mi się podoba. W internecie używam imienia Meva (od pierwszego i drugiego imienia) jako, że uwielbiam morze :D. Tym razem się podpiszę. Magdalena Szymkowiak, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zechciałaś się podzielić historią swoich imion. Meva bardzo mi się podoba:). I też lubię morze.
OdpowiedzUsuńMiałam koleżankę Olimpię i nazywaliśmy ja Olimpia - bez skrótów. Również Cię pozdrawiam:)
Moje imiona to Iwona Katarzyna Maria i im jestem starsza tym bardziej lubię swoje imiona. Mama nazwała mnie Iwoną, ponieważ miała koleżankę, która miała córkę Iwonkę i ta Iwonka była podobno bardzo mądra i mamie też marzyła się taka mądra córka. Dzięki imieniu Katarzyna moją patronką jest św. Katarzyna ze Sieny i bardzo to sobie cenię. Imię: Maria wybrałam sobie na bierzmowaniu i uważam, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, ponieważ od dnia bierzmowania czuję szczególną opiekę Matki Bożej nad swoją osobą.
OdpowiedzUsuńTe nasze mamy, to mają pomysły, prawda:) Dobrze mieć imię po kimś ważnym dla naszych rodziców. Katarzyna ze Sjeny, świetna patronka, trochę o niej słyszałam, niezłe cuda się w jej życiu działy. A za Marię możemy sobie przybyć piątkę, bo to patronka mojego drugiego imienia:)
OdpowiedzUsuń