Ocenianie polskich filmów

 


Od lat siedzę na filmwebie i obserwuję komentarze innych użytkowników.

Sama również je piszę, czasami ktoś mi odpowie, ale zazwyczaj przechodzą bez echa, ponieważ nie są ani sensacyjne, ani kontrowersyjne. Poza tym wstawiam je na długo po tym, jak umilknie dyskusyjna burza.

Ale ja nie o tym.

Zwróciłam uwagę na jedną grupę komentujących. Nie wiem kim są, ani ile mają lat czy co robią, ale jedno jest pewnie, nie lubią polskiego kina. Ja lubię, ale przyznaję, że część produkcji jest do bani, ale tak jest w każdym kraju, nawet w USA. Tymczasem ci komentatorzy „jeżdżą” po naszych filmach, byle jeździć. Zastanawiam się, po co to robią? I nie ma znaczenia gatunek. Komedia, dramat, wojenny, na faktach, każdy jest zły, bo polski. A co jest w tych komentarzach?

„Znowu okazuje się, że Polacy nie umieją robić filmów.”- bardzo ciekawe, zwłaszcza, że mamy bardzo duży i wspaniały dorobek polskiej kinematografii.

Zastanawiam się czemu niektórzy Polacy nie mogą po prostu napisać, że film im się nie podobał, ponieważ aktorzy źle grali, kolory były niedobrane, a dialogi płaskie i tyle. Po co jeszcze dodają – Polacy nie umieją robić filmów. Kurcze, USA wypuściło też mnóstwo gniotów, ale jakoś nikt tego nie podkreśla. I z całym szacunkiem, ale Polacy potrafią robić świetne filmy np. „Bogowie”, czy „7 uczuć.” Choć ten ostatni wzbudził sporo kontrowersji i rzeczywiście nie wszyscy byli w stanie go oglądać.

Kolejny komentarz.

„Daleko nam do Amerykanów.”- dlaczego akurat do nich? Anglicy czy Francuzi też robią super filmy. A Rosjanie? Oglądacie rosyjskie filmy? Są mega!

„Plejada gwiazd serialowych.” – tak jakby serialowi aktorzy nie mogli grać w filmach długometrażowych. Poza tym, co to za tekst? Niby praca w serialu, to coś gorszego? Niby aktorzy drugiej kategorii?

Na takie komentarze zwracam zwłaszcza uwagę, kiedy powstaje polski film historyczny lub ekranizacja lektury.

Wtedy sieeeeeeeee dzieeejeeeeee!

Łojejku.

A to film nie jest wierną kopią książki, a to styropianowe kolumny zamiast kamiennych, a to robienie z bohaterów ludzi. Tak. Dobrze napisałam. Ludzi. Bo bohaterowie, to nie są ludzie. Nie wiedzieliście? Bohater to ktoś, kto tylko bohateruje. Nie ma wad, nie jest wesoły i na pewno się nie upija i nie podrywa panienek. No cóż. Mogłabym przytoczyć kilka ciekawych momentów z historii, ale tego nie zrobię. A to za dużo patosu, a to za mało, a tak w ogóle, to Polacy nie umieją robić filmów. Koniec. Kropka.

Zgoda, niektóre produkcje są fatalne, na przykład „Kurier” o Janie Nowaku Jeziorańskim. Nie polecam, bo był słaby. Ale „Dywizjon 303” został zrobiony całkiem do rzeczy i był ciekawy i właśnie pokazywał naszych bohaterskich lotników, jako ludzi z krwi i kości. No, ale nie był amerykański, więc dla niektórych jest be. Nie mówię, że dałam mu 10 punktów, bo nie dałam. Dałam 6, ale to oznacza niezły, a nie do bani. Co ciekawe w tym samym czasie powstał polsko - angielski  film „ 303 Bitwa o Anglię”, który dostał niższe noty niż nasza rodzima produkcja. Jego jeszcze nie oglądałam, ale nie omieszkam tego zrobić.

Oczywiście ja w swoich ocenach  też jestem, jak najbardziej subiektywna i daleko mi do prawdziwego krytyka, ale nie krytykuje filmu na podstawie tego, że jest z Polski tylko na podstawie tego, czy mi się podobał czy nie.

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka