Być kobietą
Wczoraj był Dzień Kobiet, ale ja o nas napiszę dzisiaj, a co?
Tak
się zastanawiam, czy w dawnych czasach, jeszcze w XIX wieku kobiety
zastanawiały się nad tym, co to znaczy być kobietą i wydaje mi się, że nie,
ponieważ wszystko było jasne. Kobieta robi to, a facet to i każdy znał swoje
miejsce i rolę. A dzisiaj?
W
XXI wieku jest to temat wielu konferencji, warsztatów, książek, tak jakby
kobiecość nam spadła z księżyca, a nie było najbardziej naturalną rzeczą pod
słońcem. Dzisiaj żeby wiedzieć, czy jest się kobietą trzeba chyba przejść
jakieś kursy?
O
kurcze, żadnego nie przeszłam, kim jaaaaaaaaaa jeeesteeeeeeem????
Żarty
na bok.
A
może to jest nam potrzebne, bo zapominamy o tym, co to kobiecość?
A
może w tym pędzie za karierą, równouprawnieniem i wyzwoleniem zgubiłyśmy to,
kim i jakie jesteśmy?
Może
pokićkało nam się w głowach i chcemy być i babą i chłopem jednocześnie?
A
co? Ja nie dam rady?
Najgorsze
jest to, że dajemy radę, z tym, że wychodzi z tego strasznie niezadowolona i
sfrustrowana osoba, która nie wie sama czego chce.
No
właśnie? Czego chcesz kobieto?
Usiądź
na chwilę i się zastanów.
Odstaw
na bok wiekopomny projekt z pracy.
Nie
myj garów.
Wyślij
męża i dzieci (jeśli masz) poza dom.
Zostaw
tę szmatę do kurzu i przestań myśleć o rachunku za telefon.
Usiądź
i zastanów się kim ty właściwie jesteś?
Pełnoetatowym
robotem wielofunkcyjnym i zadaniowym, który wmówił innym, że da radę i ma
gwarancję na 50 lat?
A
gdzie Ty w tym jesteś?
Nie
mówię o egoizmie, tylko o kobiecości.
Gdzie
ona jest? Gdzie ją zgubiłaś?
To, że masz pomalowane paznokcie i nowoczesną
fryzurę jeszcze o niczym nie świadczy.
Bo
bycie kobietą, to coś więcej niż kiecka i szminka.
Ja
w zasadzie noszę spodnie, ale to nie o to chodzi.
Chodzi
o to, że w ogóle siebie nie słuchamy i robimy z siebie kogoś kim nie jesteśmy.
Ja
pierwsza. Przez większość życia byłam chłopczycą i bardzo późno odkryłam, że
jednak kobietą i to w 100%. Niestety już wtedy byłam kumplem, więc nauczenie
kolegów na nowo, że jednak jestem babą, zajęło mi trochę czasu.
Dzisiaj
już nie mam z tym problemu, bo się zmieniłam. Trochę się nad tym napracowałam,
a najbardziej nad tym, żeby samej przed sobą uznać, że jednak nie jestem
babochłopem tylko babą.
Co?
Ja nie wezmę tej skrzynki?
Co?
Ja nie zreperuję tego czegoś?
Co?
Ja nie dam rady?
Pewnie,
że dam, ale po co, ja nic nie muszę.
Już
nic nie muszę nikomu udowadniać.
Nie
będę za kierownicą myśleć, jak chłop, bo myślę, jak baba i do tego w czasie
jazdy zajmuję się kilkoma rzeczami na raz. O!
Nie
będę się wyrywać do biegu po coś tam, skoro naparza mnie brzuch i plecy i jedyne
na co mam ochotę, to się położyć i żeby nikt nic ode mnie nie chciał.
Nie
będę twardzielką przy oglądaniu bajek Disneya, zgłasza przy „Królu lwie” i będę
płakać. W ogóle będę płakać, bo tak. Bo tak mam, bo taka moja natura. Jak sobie
tak popłaczę i poużalam się nad sobą, to od razu będzie mi lepiej.
Tak,
możesz mi ponieść torbę, plecak i walizkę. Możesz mi wbić gwóźdź i naprawić
kontakt. Ja się do całkowitego równouprawnienia nie pcham i lubię, jak
mężczyzna mi w czymś pomaga.
Dziękuję
ci mężczyzno, że przepuszczasz mnie w drzwiach, ustępujesz miejsca w autobusie
i wręczasz kwiatki na Dzień Kobiet. Doceniam to, bo dzięki tobie wiem, że
jestem ważna.
Dziękuję
ci mężczyzno, że patrzysz na mnie, jak na kobietę, a nie kołek drewna i mówisz,
że jestem ładna. Nawet jeśli inni myślą inaczej, nieważne, dzięki tobie, czuję się
pewniejsza siebie i jestem szczęśliwa. I nie, nie uważam, że to seksizm. To
normalne. Chce się podobać i cieszę się, że się komuś podobam. Nawet jeśli nie
mam męża czy chłopaka, to ty obcy gościu dajesz mi poczucie, że nie jest ze mną
jeszcze tak najgorzej. Dzięki tobie chodzę z podniesioną głową. Oczywiście jako
kobieta nie będę tolerować wulgarnego języka czy zachowania w mojej obecności. Ale
miłe słowo? Przyjmę każde z uśmiechem.
Wbrew
pozorom jestem delikatna i łatwo mnie zranić.
Wbrew
pozorom nie daję rady ze wszystkim. Na przykład przerastają mnie dokumenty i
sprawy urzędowe. Dla mnie to chińskie osiem.
Wbrew
pozorom nie znoszę nosić ciężkich rzeczy.
Wbrew
pozorom wcale nie jestem taka silna.
Wbrew
pozorom bardzo potrzebuję męskiej pomocy.
Z
tym, że już bez pozorów i dlatego, że inaczej nie potrafię, niestety za dobrze
sobie sama radzę. O!
I
wiecie co?
Lubię
być kobietą. I nie chciałabym być mężczyzną. Nigdy.
Po
prostu się do tego nie nadaje.:)
Komentarze
Prześlij komentarz