Poezja - wspominkowo
Wstęp: Tekst z przeszłości
Najlepsze jest to, że ja pamiętam ten tekst i do dzisiaj wspominam zderzenie rzeczywistości z poezją. Z niżej wspomnianych poetów dzisiaj wyrzuciłabym Słowackiego, już mnie nie kręci. Chociaż przeczytanie Balladyny było mocno odświeżające. W każdym razie, tak czy tak, nadal wszystkich wielkich poetów polecam...
Nie
będę filozofować, tylko napiszę o moich przygodach z poezją…
Polonistka w podstawówce zaszczepiła we mnie miłość do
Mickiewicza, Słowackiego, Baczyńskiego i Miłosza.
Chociaż
Baczyńskiego zaczęłam czytać z powodu jednego wiersza pt. Erotyk. Człowiek
młody i głupi, czego ja tam szukałam, golizny?
A
później przyszła szkoła średnia, inny nauczyciel i mój zachwyt poezją padł. W
podstawówce na języku polskim przenosiłam się w inny świat, pełen tajemniczych
zdań, porównań. Mogłam dotknąć wiersza, mimo szablonu zwanego – co autor miał
na myśli. Poznawałam historię toczącą się wokół czasów twórcy. Miałam to szczęście,
że polonistka była też z wykształcenia historykiem. W liceum musiałam dokładnie
wiedzieć, co autor miał na myśli, zero inwencji twórczej. Dlatego na maturze
nie wzięłam interpretacji wiersza, nie przeszła by przez czujne oko pani XY. Za
to urodziłam wypracowanie, pt. „Co napisać aby podobało się XY i aby zdać.”
Ufff, zdałam maturę, ale do poezji, oprócz sporadycznych momentów, nie
wróciłam. Czytałam wiersze przyjaciółki, mam nadzieję, że kiedyś je zbierze i
wyda. Czasami jakiś utwór rzucił mi się w oczy ot, przypadkiem. Ale tak to
tylko proza, proza, proza.
Ale
ostatnio poezja mnie dogoniła i ponownie sięgnęłam po ks. Twardowskiego,
Baczyńskiego, a jutro zaczynam Miłosza.
Spojrzenie
na znane utwory jest już inne, nie takie naiwne i natchnione. Raczej dojrzałe i
z pełną świadomością kim byli ci ludzie i w jakich czasach tworzyli. Ale to mi
pomaga w analizie wewnętrznej wiersza, już bez pani XY.
Miałam
nie filozofować, a zaczynam i trące patosem, więc do rzeczy.
Jak
większość z nas, do pracy jeżdżę autobusem. Z tym, że korzystam z linii
prywatnych, a tam zawsze kierowca jakiegoś radia słucha. I doznałam zderzenia
dwóch światów, namacalnego zetknięcia się poezji z kulturą masową.
Kiedy
czytałam wiersze Baczyńskiego o trudach wojennych, w radio leciała reklama leku
na hemoroidy. A najgorsze jest to, że nie potrafiłam się skupić na utworze,
tylko wysłuchałam całego paplania o czopkach.
Poczułam
się jakbym profanowała jego wiersze, odłożyłam tomik do momentu aż zaczęła grać
muzyka.
Komentarze
Prześlij komentarz