Samochód ma znaczenie
Lubię jeździć samochodem. W zasadzie samochodami, bo nie mam problemu z tym, żeby wsiąść do innego niż mój. Najbardziej lubię duże wozy, bo siedzi się wysoko, wszystko widać, no i nie czuję się, jak sardynka w puszce.
Ale i małymi autami zdarza mi się poruszać i w zasadzie cieszę się, że jadę czymkolwiek, byle do przodu.
Osobiście mam swoje ulubione marki, które niestety są poza moimi
możliwościami finansowymi, ale mam też takie marki, których bym nie kupiła. Nie
wiem skąd mi się to wzięło, ale największą awersję czuję do Škody. No nic mi w
tym samochodzie nie pasuje. Tak samo w Toyocie. Wiem, że to jedna z najlepszych
marek na świecie, a jednak nawet nie patrzę w jej stronę. Ani na Nissana. Nie
ten dźwięk karoserii, nie ten zapach wnętrza i wydają mi się kruche, jak
motylek (piszę oczywiście o miejskich wersjach).
Moją Renówkę bardzo lubię i super się nią jeździ. Nie dam złego słowa na
nią powiedzieć. Niestety staruszka już za często się psuje i rozważam wysłanie
ją na emeryturę. Póki co jest w sanatorium mechanicznym i mam nadzieję, że nie
będę już wracać do domu lawetą. Ostatnio miałam tę przyjemność dwa razy w ciągu
dwóch tygodni:/.
Ale nie ma tego złego, ponieważ dzięki temu mam okazję pojeździć Mini
Morrisem i powiem Wam, że ten samochód jest wyjątkowy. Nie, nie prowadzi sie
sam i nie parkuje, ale na pewno zwraca uwagę ludzi. Bo sami musicie przyznać,
że to urocze auto. Jest piękny i taki akuratny. Zabaweczka, jak go określiła
jedna taka znajoma. I coś w tym jest. Po raz pierwszy w życiu na własnej skórze
zobaczyłam, jak się zmienia postrzeganie człowieka przez pryzmat marki i urody
samochodu. Już daję przykład. Kiedy wysiadam z Renówki Espace, to pies z kulawą
nogą ani na mnie, ani na auto nie spojrzy.
Ot, wysiadła stara baba, która pewnie idzie po ziemniaki. Ale kiedy
wysiadam z Morrisa, no to świat się zmienia. Faceci oglądają się za autkiem i
przy okazji patrzą na mnie. I tak sobie myślę, że jak wysiadam z Mini, to nie
jestem już starą babą idącą po ziemniaki, ale dojrzałą kobietą o ciekawej
aparycji. Oczywiście tego nie wiem. Ale sami powiedzcie, co myślicie, jak ze
starego rzęcha wysiada babeczka ubrana w worek.
- Nic. Bo nawet na nią nie spojrzycie, chyba, że się efektownie
wywali.
A co myślicie, kiedy z super fury, jakiegoś wypasionego Mercedesa, wysiada
ta sama kobieta w worze?
- Niezła, fura, a babeczka jest ekscentryczną bogaczką i może chodzić, jak
sobie chce.
Marka wozu to 100 punktów na plus dla urody i atrakcyjności.
Mylę się?
Komentarze
Prześlij komentarz