Jastarnia 2025- lato cz.2
Nadal jest fajnie, nadal kocham Jastarnię i w ogóle się nie nudzę.
Zacznę od niedzieli wieczór. Jeśli ktoś z Was był w Jastarni np. o 20:30 i denerwował się, że nie zdążył na żadną mszę świętą, to niech się nie denerwuje. O 21:00 jest jeszcze jedna obok portu w ośrodku wczasowym, prowadzonym przez księży z fundacji "Dobrze, że jesteś". W miejscowej nazwie znanej jako - "u księdza Edka". Lubię chodzić właśnie na nią, bo jest nastrojowa🙂. Także byłam na mszy, a potem z przyjaciółmi poszliśmy na bezę do Cappucino. Beza zmalała od zeszłego roku o połowę, ale uważam to raczej za pozytywny efekt, gdyż można ją zjeść i się nie zasłodzić. Wypiłam też koktajl odmaładzający, więc jakby co, to na zdjęciach mam 26 nie 46 lat.😉🥳.
A w poniedziałek lało. Lało, lało i lało. Zmokłam pięć razy. Raz przed południem, kiedy robiłam swoje 5 kilometrów spaceru różańcowego. Potem, kiedy pędziłam na masaż.... stópek🦶🏼🦶🏼, potem w drodze powrotnej. Następnie przed obiadem i po obiedzie też, po czym musiałam wejść pod gorący prysznic, wskoczyć w dresy i pod kocyk. Bom zmarzła. A za oknem lało, lało i lało. Ale wracając do masażu stóp. No obłęd. Najpierw lekko się zdziwiłam, że masażystka okazała się masażytą, bo myślałam, że w tym przybytku tajskich i balijskich zabiegów, pracują tylko panie. A tu nie, dostałam pana egzotycznego masażystę. I dobrze, bo męskie ręce, a raczej siła są większe, a ja wolę mocniejsze masaże niż jakieś tam miziu, miziu. I tak skręcając się z bólu dawałam się przez godzinę torturować. Pan pytał mnie, czy nie za mocno wbija mi paluchy w zastałe miejsca, a ja twardo odpowiadałam- jest super. I było super. W kolejny poniedziałek idę na relaksujący masaż balijski i tam będę chciała mieć bardziej miziu, miziu niż łup, łup, łup po spiętych męśniach.😀 Wiem, że teraz zaprzeczyłam sama sobie, ale jak ma być relaks, to nie może być bolący relaks. 😄
Przez kolejne dni i dzisiaj też, jest tak zwana dobra pogoda i można się plażować. Woda luksusowa, fale są, zabawa w morzu też. Kupiłam sobie tandetny materac w taniej hali i jestem z niego bardzo zadowolona. Kupiłam też sobie płaszcz przeciwdeszczowy, więc pewnie już nie będzie deszczu do 15 sierpnia, czyli do dnia mojego wyjazdu.🤣 Ale taki płaszcz i tak mi się przyda w Jabłonnie na rower. A w taniej hali znalazłyśmy z koleżanką, coś takiego. Uwaga! Będzie to poziom żenuła😱.
Ładne, prawda? Zastanawiam się, komu to sprezentować? Kto się nie obrazi?
Ludzi na Półwyspie jest mało. I w Jastarni na plaży i w Helu w lesie i na ścieżkach rowerowych. Mnie to oczywiście pasuje, ale szkoda mi miejscowych, mniej ludzi, mniejszy zarobek. Ale dla mnie, to raj. Z huku z centrum Warszawy w ciszę. No względną ciszę, bo na plaży, jak nie pies ujada, to dzieci się człowiekowi nad głową bawią. Dosłownie, bo wczoraj rozłożyłam się pod "opuszczoną" wieżą ratownika😁. Kocham dzieci, więc im wybaczam, niech się bawią na zdrowie🙂🙃. Dla tych, którzy teraz zapłonęli świętym oburzeniem, wyjaśniam, czytać z przymrużeniem oka. Mnie dzieci nie przeszkadzają. Nastolatki owszem, ale to dlatego, że muszę od nich odpocząć. Zawsze mówię uczniom, że mam dziesięciomiesięczną gwarancję, potem muszę odsapnąć. Na szczęście żadna wesoła grupka jeszcze nie rozłożyła się przy moim kocu.😉
Żeby ograniczyć takie spotkania do minimum, jak zwykle chodzę na plażę po obiedzie. Wtedy jest mało ludzi, jest ciszej, mam widok na morze, bo jest już mało rodzin ukrywających się za parawanami. A że ja nie jestem frytą plażową, to dwie godzinki na popołudniowym słońcu w zupełności mi wystarczy. No i są wrony. Czy wiecie, że te mądre ptaszyska, wyjadały mi spod ręki agrest. Leżałam sobie kontemplując świat wewnętrzy, obok mnie miałam pudełko z owocami, a jedna, taka owaka wybierała mi je, kiedy nie patrzyłam.
Z towarzystkich doniesień, to w ostatnich dniach tyle się naśmiałam, że chyba starczy mi na rok. Od śmiesznych rozmów, gier półsłówek do kalamburów i internetowych bzdur, przy których zrywam boki. Bawię się dobrze, bo mam tu świetną paczkę ludzi, których znam i kocham od lat. Niestety zabrakło w tym roku dwóch osób, gdyż zmarły. Pani Maria, dusza towarzystwa, z zaawansowanym peselem, ale młodej duchem. I Uli, fajnej, wesołej babeczki. Świeć Panie Boże nad ich duszami. Brakuje mi ich.
I na koniec napiszę jeszcze coś, co Was może zdziwi. Prowadzimy tu dużo rozmów o literaturze, pisarzach i poetach. I powiem Wam, że to jest super, ponieważ oprócz śmiania się z głupot, lubię porozmawiać (i piszę tu całkiem serio) o Mickiewiczu czy Sienkiewiczu i ich dziełach. Lubię intelektualne rozmowy, ale nieintelektualizowane, nie mądrzenie się, a wymianę doświadczeń i odczuć co do prozy, poezji i ch twórców.
A teraz, kiedy do Was piszę, siedzę sobie na podwórku, we względnej ciszy (co chwilę, jakiś pies ujada), piję herbatę i cieszę się chwilową samotnością. A po obiedzie będzie plażing🫠🏖🏊.
A to ja. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tych dłuższych włosów.

.jpeg)









Komentarze
Prześlij komentarz