Ciemne wieki - odc.19


Spotkanie u brata Dagmary dobiegło końca. Goście pomału opuszczali zamek, a i ona była już spakowana i gotowa do odjazdu.
Czuła się źle. Thomas wracał do Afryki, a ona na wykopaliska.
Jeszcze tylko herbatka oraz ciastko u babci i koniec.
Koniec wakacyjnego romansu.
- Babciu, czy ja mogę rzucić wszystko i pojechać z Thomasem do Afryki? – zapytała, chociaż wcale nie miała takiego zamiaru.
- Możesz, ale czyż nie lepiej gdyby on rzucił wszystko i pojechał z tobą do Warszawy?
Popatrzyła na starszą kobietę ze zdziwieniem.
- Dlaczego miałby wszystko rzucać?
- A czemu ty?
- No dla niego…
- A on dla ciebie nie? – wnuczka zauważyła wesołe ogniki w oczach babci.
- Oczywiście, że on dla mnie też, ale on ma pracę, taką poważną, a ja jestem takim jakby szpiegiem i to całkiem za darmo.
- A co on robi?
- Ma hotel.
- No to rzeczywiście tobie było by łatwiej, tylko zastanów się, czy nie za szybko chcesz stąd wyjeżdżać.
Dagmara westchnęła i zamiast odpowiedzieć zaczęła jeść pączka. Po dłuższej chwili odparła.
- Oczywiście, że jest za wcześnie, poza tym lubię wykopaliska, ale Thomasa też lubię.
- Na pewno jakoś się dogadacie. Poza tym, jak wuj udoskonali swój wynalazek, to podróż z Polski do Egiptu nie będzie trwała dłużej niż 2 godziny.
- Mówisz o tym wynalazku, który nas zelektryzował?
- Dokładnie – babcia się roześmiała – chodzi o to, żeby nie namierzył tych statków powietrznych żaden radar.
Dagmarze poprawił się humor.
A jeszcze bardziej kiedy przy pożegnaniu Thomas powiedział.
- Zamówiłem już u twojego wuja jeden statek, będę wpadał do ciebie, jak często się da.
-------------------------------------------------------------------------------------------------

Wyruszyłam następnego dnia z samego rana. Żeby nie natknąć się na zbirów Krwawego Oka, cofnęłam się poza Warszawę i do Malborka pojechałam dłuższą drogą.
Gdybym wiedziała, co mnie na niej jeszcze czeka, to chyba bym jednak wybrała przejazd przez miasto.
Zatrzymałam się w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego, na jednej z nielicznych stacji benzynowych i nie tylko zatankowałam, ale i posprzątałam w Łaziku. Później stwierdziłam, że zasłużyłam na kawę i jakiś deser.
Stanęłam przy ekspresie do kawy i wybierałam smaki, kiedy tuż nad uchem usłyszałam.
- Powiedz mi, czy myślałaś, że wszystko ujdzie ci na sucho, czy jednak poświęciłaś mi myśl, że jednak będę chciał się zemścić?
- Za co? – odwróciłam się do kapitana – za to, że uratowałam panu tyłek?
- Co zrobiłaś? – uniósł brew.
- Uratowałam panu tyłek. Pana koledzy uznali bowiem, że jest pan mutantem i chcieli szantażować, ale ja wspaniałomyślnie panu pomogłam.
Wyminęłam go i zamiast usiąść przy stoliku i odpocząć, od razu udałam się do auta. Złapał mnie za ramię i przytrzymał.
Spojrzałam na niego wymownie, ale kiedy to nie poskutkowało powiedziałam.
- Nie pamiętam, żebym pozwoliła panu mnie dotykać.
Ebek syknął coś przez zęby, ale mnie puścił.
- Igrasz z ogniem –powiedział przez zęby.
- Panie kapitanie, nie igram z ogniem, bo jest pan zaledwie małą iskierką na mojej drodze. Na co dzień o panu nie myślę, nie tęsknie i mówiąc dosłownie, mam pana w nosie.
Wiedziałam, że przegięłam, ale miałam już wszystkiego dosyć.
Spodziewałam się, że mnie zaatakuje, a przynajmniej aresztuje, ale chyba był tak zszokowany moją bezpośredniością, że zbaraniał. To pozwoliło mi odjechać.
Nie byłam jednak głupia, ledwo wyjechałam na ulicę, przeskoczyłam na benzynę i docisnęłam gaz do dechy. Jak nic będzie mnie ścigał.
I się nie myliłam. Gonił mnie na motorze. Nie łudziłam się, że to jakiś rzęch, był Ebekiem, więc na pewno miał dobrze wyposażony pojazd.
Ale to, że będzie do mnie strzelał, zupełnie mnie zaskoczyło.
Zrównał się ze mną i mogłam spojrzeć w jego wykrzywioną wściekłością twarz.
Wycelował pistolet prosto w moją głowę. Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że będzie miał za chwilę niespodziankę. Strzelił, a pocisk odbił się od pancernej szyby i trafił w niego. Stracił panowanie nad motorem i runął w krzaki.
Ja nie miałam zamiaru sprawdzać, czy żyje, pojechałam dalej, byle dalej od niego.
- No pięknie, jeszcze tego mi brakowało. Jak nic, cała Ebecja będzie mnie szukać. No chyba, że umarł – a potem dodałam – znając mojego pecha, przeżył i nic mnie już nie uratuje. Naprawdę muszę się gdzieś zaszyć i to na długo.
Po raz pierwszy od wielu lat, byłam naprawdę zdenerwowana.
Z iskierki nagle zrobił się ogień. Pożałowałam mojego pochopnego zachowania.
Powinnam ugryźć się w język.
Ale za późno było na gdybanie, teraz musiałam uciekać.

Do Malborka dotarłam późną nocą i jak się okazało, moich przyjaciół jeszcze nie było. Zamówiłam kolację do pokoju i  kiedy tylko ją dostałam, od razu ukryłam się za blokadą.
Powinnam odetchnąć, ale jakoś nie potrafiłam. Na jedzenie też ledwo spojrzałam.
Musiałam się komuś zwierzyć. Włączyłam kamerę.
- Jest 28 lipca 2108 roku i nie mam nic wesołego do powiedzenia.
Moja wędrówka bocznymi drogami, wyszła mi bokiem. W Warszawie od razu wpadłam w ręce Ryszarda Krwawe Oko, a na koniec prawdopodobnie zabiłam kapitana Ebecji, Jacka Polanowskiego. To znaczy, sam się zabił. Kto normalny strzela do opancerzonego wozu i to z bliska. Co nie zmienia faktu, że mam wielkie kłopoty i że na dniach zwali mi się na głowę cała Ebecja, a z nią nie ma żartów. Jedyne co było w ostatnim czasie pozytywne, to Tymon i jego pomoc w uwolnieniu mnie z rąk Ryszarda Krwawego Oka. Co prawda między nami wciąż jest napięcie i nie mam mowy o żadnych romantycznych chwilach, ale przyszedł mi na ratunek, to chyba już coś znaczy – westchnęłam – przynajmniej mam taką nadzieję.
Uśmiechnęłam się do kamery.
- Pomału odkrywam jego zdolności. To, że ma nadludzką siłę, to widać gołym okiem, ale jaki on ma wyskok. Przeskoczył, kilkumetrową przepaść między blokami, jakby to była kałuża i to w dodatku mała i płytka. A potem mnie kazał skoczyć. Zaufałam mu i skoczyłam. Myślałam już, że zlecę, ale na szczęście miał taką, długą elastyczną linę, złapał mnie na nią, jak na lasso i wylądowałam w jego ramionach. Nie na długo jednak, bo trzeba było wiać. Jak widzicie udało mi się, bo do was gadam. Gdybym jeszcze nie spotkała tego nieznośnego kapitana, to bym mogła sobie teraz snuć romantyczne fantazje i czekać na spotkanie z Tymonem. Niestety…
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wyłączyłam kamerę i poszłam otworzyć.
Za nimi stał wściekły i poturbowany kapitan Ebecji.
- Zabiję cię – wyrzęził i wycelował w moją stronę pistolet,
- Proszę tego nie robić – wykrzyknęłam – jestem za osłoną. Chce pan sobie zrobić jeszcze większą krzywdę?
- Zabiję cię – charczał. W ogóle mnie nie słuchał – zabiję.
- Kula odbije się od osłony, tak, jak i od mojego wozu. Proszę poczekać do rana, wtedy będzie miał pan jakąś szansę – plotłam głupoty.
Kapitan opuścił broń i warknął.
- Będę czekać – i osunął się po ścianie.
Pewnie zemdlał, ale nie miałam zamiaru sprawdzać.
Zamknęłam drzwi i postanowiłam dobrze się wyspać.
O dziwo, od razu zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Krystyna zastopowała film i zaczęła przeglądać notatki. Potem zapatrzyła się w smutne oczy Doroty.
- Co pani znalazła? – zapytała Dagmara.
- Nic – odparła Krystyna – tak tylko sprawdzam, w ile dni zdążyła napytać sobie takiej biedy.
- I co pani wyszło?
- Niecały miesiąc.
- Myśli pani, że ona się z tego wyplącze?
- Pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz wpada w tarapaty.
- To prawda, ale o wcześniejszych rzeczach nic nie wiemy, a tutaj wygląda na naprawdę zaniepokojoną.
Adam stanął za nimi i wybuchnął śmiechem.
Podskoczyły przestraszone, a potem spojrzały na niego z niemym wyrzutem.
- Nie przyszło wam do głowy, że na pewno uda jej się przetrwać?
- Mów jaśniej – poprosiła Krystyna.
- Skoro ostatnie zapisy sięgają czterech lat do przodu i skoro widzieliśmy kilka minut z ostatniego nagrania, to chyba jasne, że jej się uda.
Dagmara popatrzyła na Krystynę i po chwili i one parsknęły śmiechem.
- Tak się wczułam w jej teraźniejszość, że zupełnie zapomniałam o tym, że istnieje jej przyszłość. Że żyła przynajmniej przez jeszcze cztery lata – mówiła Krystyna.
- No to na co czekamy, może zaraz będzie zapis o tym, że jej się udało – zachęciła ją Dagmara.
-------------------------------------------------------------------------------------------------

kolejny odcinek 04 maja

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka