Wykłady w Muzeum Ziemi w Warszawie


Nie wiem czemu nie zostałam paleontologiem, ponieważ od dawna interesuje mnie ewolucja życia na Ziemi, dinozaury, a w ostatnich czasach potwory z morskich głębin. Być może dlatego, nie poszłam na takie studia, bo wtedy mało interesowałam się innymi kierunkami, niż te podstawowe typu – historia, polski czy geografia.
Także paleontologia przeszła mi koło nosa, co nie przeszkadza mi być hobbystą laikiem. Co prawda, daleko mi do prawdziwych fascynatów, ponieważ ograniczam się do chłonięcia wiedzy, przekazywania jej dalej, oglądania filmów i dyskutowania z bratankami, którzy też lubią dinozaury. Na moich półkach nie znajdziecie żadnej skamieliny ani figurki gada z gipsu. Ale temat lubię i już.
Korzystając z okazji, że jestem wychowawczynią klasy bio-chem zaproponowałam im lekcję muzealną w Muzeum Ziemi o potworach z jurajskiego morza.
Wycieczka odbyła się we wtorek i uważam, że ja najdłużej jestem pod wrażeniem nowo nabytej wiedzy. Nie mówię, że młodzieży to się nie podobało, też byli zachwyceni. Okazało się, że i ja i oni, jeszcze w domach, czy w moim przypadku w poczekali CPELEKU, oglądaliśmy filmy i czytaliśmy informacje o panu prowadzącym i wykopaliskach. Z tym, że mnie nadal trzyma, a oni już są zajęci nauką innych przedmiotów.
Pan, który prowadził lekcję wprowadził nas w świat przedpotopowych stworów, które zamieszkiwały ziemie dzisiejszej Polski. Z tym, że wtedy było u nas płytkie morze, a lądu, jak na lekarstwo.





I przyznam wam się szczerze, że przez bardzo długie lata uważałam, że wszystkie ciekawe znaleziska są odkrywane za granicą i że w Polsce, jak zwykle nic nie było. Ale pamiętam, że kiedy jeszcze byłam na studiach na ziemi opolskiej znaleziono kości pradinozaura - Silesaurus Opolensis, opisanego przez pana profesora Jerzego Dzika. Pomyślałam sobie, no no, coś się jednak u nas działo. Wtorkowa lekcja muzealna jeszcze bardziej otworzyła mi oczy na cuda, które kiedyś chodziły lub pływały na naszym terenie. Mamuty pewnie Was nie zdziwią, ale taki słoń leśny? Czy wiedzieliście, że u nas żyły słonie?


 Łeb mamuta













Różne skamieliny


















Wysoko, kieł mamuta, a tak w ogóle, to gabloty. Zdjęcie ucięte, bo znajdowała się na nim uczennica.

Co prawda wykład nie dotyczył ssaków, ale widząc eksponaty, trudno było się im nie przyjrzeć.
No dobrze, ale jakież to potwory pływały po naszych wodach?
Skrzypłocze – przodkowie pajęczaków, żyją do dzisiaj i można je spotkać np. w Nowym Jorku. Ich krew jest niebieska i ma cudowne właściwości, wręcz jest to kosmiczna krew. Astronauci mają taką na pokładzie, gdyż wypuszczona na endotoksyny produkowane przez bakterie Gram – ujemne zamyka je w sobie, jak w klatce i niszczy.














Krokodyle, ryby – tych chyba nie muszę przedstawiać, tak, jak i żółwi
Jednak największe wrażenie robią na mnie, jak zawsze plezjozaury,  pliozaury i ichtiozaury. Wielkie gady morskie. Pamiętajcie, że to nie były dinozaury. Lubię o nich słuchać, patrzeć na wizualizacje i cieszyć się, że nigdy takiego nie spotkałam. Bo to drapieżniki były.
A propos wizualizacji. Młodzież zapytała pana prowadzącego, skąd wiedzą, jakiego koloru mogła być skóra tych zwierząt, skoro znajdują same kości.
Otóż, jeśli też byliście ciekawi, już wam wyjaśniam. Porównują ze współczesnymi zwierzętami żyjącymi w morzach i zakładają, że grzbiet będzie ciemniejszy, brzuch jaśniejszy, a kolory od niebieskiego po zielony. Ponoć znaleziono gdzieś fragment skóry i po badaniach okazało się, że naukowcy poszli właściwym tropem i rzeczywiście gad miał takie, a nie inne kolory.
Więcej nie napiszę, polecam wycieczkę do Muzeum Ziemi lub do, któregoś z licznych w Polsce geoparków. Ja wybieram się na wiosnę do Owadówa – Brzezinki. Na pewno nie omieszkam zdać Wam z tej wycieczki relacji.

Ps. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądały te gady, odsyłam do stron:


 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka