Aleksander Fredro Śluby panieńskie
Ciekawe, że Fredro tworzył w czasach
romantyzmu, ale nijak nie przypomina żadnych poematów Słowackiego czy
Mickiewicza. I to jest piękne, ponieważ literatura tamtych czasów często była
skierowana na tematy niepodległościowe, a co za tym idzie powinna być patriotyczna
i nieszczęśliwa. Myślę, że Aleksander Fredro miał mnóstwo krytyków chociażby
właśnie z tego powodu, że w czasach ciężkich dla narodu polskiego pisał
komedie. Być może była to jego forma ucieczka od szarej rzeczywistości,
zwłaszcza, że jak Internety podają, raczej stronił od ludzi.
Właśnie skończyłam czytać „Śluby
panieńskie” i muszę Wam powiedzieć, że to bardzo fajna lektura. Wesoła, lekka i
dobrze się kończy, w sam raz na wieczorne czytanie. Nigdy bym nie
przypuszczała, że można dobrze bawić się przy tak starym dziele.
Co mi się podobało?
Młodość, gorące uczucia, robienie
wszystkiego, żeby dojść do celu, nawet jeśli Gustaw musiał użyć fortelu. Jak
widzicie zaczęłam rymować, a to znak, że dobrze wczytałam się w lekturę.
Chętnie bym poszła na tę sztukę do teatru. Myślę nawet, że „Śluby panieńskie”
bardziej podobają mi się niż „Zemsta”, którą zresztą kilka miesięcy temu
oglądałam w Och-teatrze. Dla tych, co nie znają tego „Ślubów panieńskich” kilka
słów wyjaśnienia. W sztuce jest kilka postaci, stryj Radost, który wciąż
upomina bratanka, ale też daje się przez niego urabiać. Pani Dobrójska, matka
Anieli, ma raczej znikomą rolę w tej sztuce. Aniela i Klara, dwie panny na
wydaniu, które składają śluby, że nigdy nie wyjdą za mąż. Nie zdawały sobie
sprawy z tego, że Gustaw (kolejna postać) potraktuję to jako wyzwanie i zrobi
wszystko, żeby pokrzyżować dziewczynom szyki. Albin jest nieszczęśliwie
zakochany w Klarze, jedyne co robi, to płacze i żebrze o jej miłość. Na
szczęście Gustaw ma i dla niego rozwiązanie. Jan – sługa, ma podobną rolę do
pani Dobrójskiej, czyli trzecioplanową i nie ma większego znaczenia w sztuce. A
to wszystko mówione wierszem, dowcipne i trafne.
I tak sobie myślę, wielu młodych
chłopaków mogłoby się uczyć z tej lektury, jak należy zdobywać dziewczyny. Z
tym, że dzisiaj czasy takie, że chłopaki raczej są podrywani, a nie odwrotnie.
Natomiast dziewczyny mogłyby się uczyć
pewności siebie i traktowania siebie z szacunkiem. Bycia pewnej swojej atrakcyjności, dobroci i
rozumu.
Niestety wiele dzisiejszych dziewczyn
woli hodować kompleksy i mieć chłopaków byle ich mieć i robią wszystko, żeby
tylko nie odszedł, co nie ma nic
wspólnego z miłością.
Ja oczywiście jestem starą panną i nie
znam się na życiu, dlatego właśnie daję sobie prawo, do wygłaszania takich to
oto mądrości. No!
Lekturę polecam.
PS. To powyżej, to wielkie uogólnienie.
W myśl myśli: panie, co za czasy, kiedyś to było… Bo tak naprawdę, to znam
wiele pięknych par. Wytrwałych mężczyzn i dobrych kobiet, którzy naprawdę się
kochają, na dobre i na złe.
I to jest piękne.
Powiązane linki:
Komentarze
Prześlij komentarz