Spostrzeżenia, przemyślenia i wnioski
Tak
sobie popatrzyłam na statystyki odwiedzin i pomyślałam, że jeśli chodzi o
czytelnictwo moich recenzji lektur, to ono w zasadzie nie istnieje.
Za
to ilość lajków na fb z okazji mojego nowego zdjęcia ma kilkadziesiąt kliknięć.
Zastanawiam
się, co poszło nie tak?
Oczywiście,
wiem, że łatwiej jest kliknąć łapkę na zdjęcie niż czytać wypociny o lekturach.
Zwłaszcza
jeśli nie chce się do nich wracać.
Wiem,
że przed Waszymi oczami stoją koszmarne lekcje polskiego, na których należało wiedzieć, co autor miał
na myśli.
Wiem,
że obiecywaliście sobie, nigdy więcej Mickiewicza, nigdy więcej Słowackiego
(jego jeszcze nie ruszyłam:)).
No,
ale cóż. Latka lecą, człowiek się zmienia. Dopada go kwarantanna, nie ma pod
ręką nowości, to i może się okazać, że
Słowacki, to jednak wielkim poetą był.
Nie,
„Ferdydurke” jeszcze nie czytałam. A to
dlatego, że nie mam jej w domu.
Za
to moja młodzież wchodzi w pozytywizm, więc i ja na dniach sięgnę po nowele
Konopnickiej.
Ale…
Co
poszło nie tak?
I
tak sobie myślałam i myślałam i wymyśliłam, że Wy się boicie do tego wracać.
Bo
może ja też napisałam coś, co autor miał na myśli? Albo zerżnęłam z bryków
streszczenie i nie będzie w moim wpisie niczego, czego nie wiecie?
No
cóż. Streszczonko musi być, w końcu to recenzja, ale oprócz tego, jest to, co
ja mam na myśli po lekturze tych dzieł.
Wiem,
wiem, zniechęciliście się, bo Dziady mi
się podobały.
Ale
one naprawdę są spoko. Moja siostra cioteczna E. może to potwierdzić, bo też
nimi nie gardzi.
Nie
bójcie się klasyki.
Uwierzcie
mi, że kiedy sięga się po te dzieła z wolnej i nieprzymuszonej woli, jako
człowiek dojrzały i z jakimś tam doświadczeniem życiowym, naprawdę można mieć
przyjemność w tych historycznych lekturach.
O
kurcze, jak ja piszę.
Już
Wam wyjaśniam, jak należy czytać ten tekst.
Naoglądałam
się kabaretu HRABI, więc w takim rytmie mniej więcej piszę, w jakim mówi pani
Joanna Kołaczkowska, kiedy mówi – Nie bójcie się, bo coś tam coś tam…
Tak
to mniej więcej brzmi w mojej głowie.
A
tak na koniec.
Serio,
moje recenzje, to nie szkolne bryki i dodaje tam coś od siebie.
A
czy warto sięgnąć po klasykę.
Zawsze.
Ps.
„Do przeczytania „Lalki” nikt mnie nie zmusi. Nie przebrnęłam w średniej
szkole, zatrzymałam się na pierwszym tomie, to i dziś nie będę do niej
podchodzić. Bo ona jakaś taka smętna jest.”
A
poniżej, linki, gdybyście jednak chcieli dać szansę moim recenzjomJ
Blog super. Przyznam sie ze nie czytam recenzji. Lektury te poznalam i mam swoje zdanie na ich temat. Ale chetnie �� przeczytam recenzje ksiazek z poza kanonu lektur.Pozdrawiam Ewelka.
OdpowiedzUsuńPs. Z Lalka mialam to samo. Jedyna lekura ktorej nie przeczytalam w trakcie szkoly podstawowowej i sredniej. Reszta od deski do deski. Kiedy to bylo... Jeszcze w uszach brzmi juz za rok matura, a juz od 20 lat swiadectwo dojrzalosci w kieszeni. ��
Ja słyszę co roku, już za rok matura, ale jakby zawodowo:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wytrwałe czytanie.:)
Zapraszam na funpage - https://www.facebook.com/Doniesienia-z-pola-walki-Noyer-102066874819784/
Na pewno z czasem umieszczę osobną wtyczkę ale na razie nie wiem, jak. Wczytuję się w instrukcje obsługi, ale nic z tego nie rozumiem.
Na funpage umieszczam jeszcze inne wpisy, dotyczące mojej twórczości itp.
Zapraszam i pozdrawiam
Sylwia