Ja na kwarantannie cz.2
W
porównaniu z pierwszym wpisem mam na pewno lepszy humor.
Lepsza
pogoda, alergia mi mnie nie dobija.
Wyszłam
z największego kotła w zdalnej pracy, wszystko się jakoś unormowało.
Jestem
wyspana i wypoczęta.
Mam
duże podwórko, więc nie czuję się zamknięta.
Ludzi
jakiś tam spotykam.
No
i pewnie, jak wszyscy, oswoiłam się z sytuacją.
Nie
popadam w skrajności, panikę utrzymuję w normie. Już nawet nie mam ochoty po
powrocie ze sklepu wchodzić do wanny i szorować się, aż do krwi.:)
Odpoczywam
od Warszawy. W ciągu tych tygodni, pojechałam tam raz. I od razu zaczęłam mieć
katar. Jaki z tego morał? Mam uczulenie na stolicę.:)
Spadł
deszcz, więc lepiej mi się oddycha, ptaszki śpiewają mi z rana, słonko świeci w
okno już o świcie. No jednym słowem,
CUDNIE!
Gdyby
mi tylko wena chciała wrócić.
Nie
wiem co jest. Zatkało mnie na amen. Wczoraj nawet spróbowałam zachęcić siebie
do pisania i zaczęłam czytać moje niedokończone wypociny, ale nic w mojej
głowie nie drgnęło. To znaczy, sama jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej, ale
jakoś pomysły nie pchają mi się do głowy.
Nie
ma w mojej głowie też żadnych nowości. Co za posucha.
Pomijam
oczywiście, to co sobie konstruuję przed snem, ale tego, jak wiecie, nie
przelewam na papier.
Z
wpisów z życia codziennego szału nie ma. Bo o czym tu pisać. Że mi sąsiad od
rana do wieczora piłuje pod oknem szlifierką. No, teraz nie piłuje, za to ktoś
kosi trawę. Że z kolejnym sąsiadem, prawie codziennie widzimy się o tej samej
porze. On wychodzi do warsztatu, a ja na mój różańcowy spacer. I śmiejemy się,
że normalnie w ciągu roku tyle razy się nie widzimy, co teraz.
Że
prowadzę rozmowy z siostrą i ciocią na odległość?
I
naszym głównym tematem jest to, jak nas tyłki od siedzenia bolą.
Mogłabym
jeszcze napisać coś o tacie. Tu akurat mogłaby wyjść książka, ale wiem, że on
by tego nie chciał. To zostawię go w spokoju. No może napiszę tyle, że jemu też
się nudzi, bo nie może latać na te swoje spotkania „kółka wzajemnej adoracji”,
dlatego zabrał się za porządkowanie podwórka, dzięki czemu jest… czysto. No i
że dzisiaj wystawił mnie na próbę.
Powiedział.
-
Zawieziesz mnie na imprezę do Łomianek.
-
Co? Jaką imprezę?
-
Aaaa, zostałem zaproszony.
-
A co? Kwarantanna się skończyła?
-
Oni mają to w nosie.
Znając
mojego tatę i jego upór, powiedziałam.
-
Przemyśl to – i pewnie bym zrobiła mu wykład na temat odległości, spotkań
towarzyskich i jego wieku, ale on mnie ubiegł i powiedział.
-
Żartowałem.
-
To po co mi tak mówisz?
-
Aaaa, chciałem zobaczyć twoją reakcję.
Dowcipniś.
Zaczęłam
regularnie ćwiczyć z Michałem z Balturii, dzięki czemu nie czuję się tak
sztywna i zardzewiała.
Trasę
z łóżka do lodówki lub przekąsek znam na pamięć. Codziennie obiecuję sobie, że
pod 20 00 nie jem i codziennie łamię tę zasadę.
Migdały
i rodzynki kiedyś mnie zgubią.
I
czekolada i popcorn i talarki i lentilki i biała czekolada.
One
są taaaakie pyszneeee.
A
i mam dosyć herbaty i wody, bo to piję na okrągło, dlatego kupiłam sobie
Krzysia. Przypomina mi Ptysia z PRL-u. Ale się go zaraz napiję.
Ale
zaraz, bo jeszcze do Was piszę.
Skończył
mi się pęd do czytania klasyków, więc sterta książek czeka, aż mi się z
powrotem zachce czytać. Miałam nawet przez chwilę chęć na Konopnicką, ale mi
przeszło.
Za
to obejrzałam kilka filmów.
Cztery
części Jurajskiego Parku na przykład albo Mumię i Mumia Powraca – pełen relaks.
Zaczęłam też Króla Skorpiona, ale zakwalifikowałam go do filmów klasy B i czym
prędzej wyłączyłam. Dzisiaj pewnie też
coś obejrzę.
Kupiłam
sobie szyfrokrzyżówki i uznałam je za zbyt łatwe. I się nie pomyliłam, bo
podzieliłam się nimi z chrześniakiem i on jeszcze tego samego dnia wysłał
zdjęcie z wypełnioną pracą. On ma 11 lat.
Kupiłam sobie krzyżówki Panoramiczne i tylko się przy nich denerwuje, bo
są dla mnie albo za łatwe, albo odpowiedzi są wyciągnięte z lamusa i nikt nie
używa dzisiaj tych stwierdzeń. No i moje ulubiono l.a. 23 albo obchodzi imieniny
2 marca. To są gorsze polecenia niż prawy dopływ Wisły albo Miasto w
województwie świętokrzyskim.
A
ja lubię wyzwania, dlatego do trzech razy sztuka i kupię sobie Rewię Rozrywki,
tam są trudniejsze krzyżówki.
No
dobra. Kończę i idę jeść kolację.
Mam
pyszotę – spaghetti własnej roboty:)
Komentarze
Prześlij komentarz