Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021

Zdalne nauczanie a życie prywatne

Obraz
  Będzie krótko. Chciałam Wam napisać o pewnym zjawisku, które u siebie zaobserwowałam i które zaczyna mnie niepokoić. Bo to nie jest normalne. Jestem istotą skomputeryzowaną i w swoim prywatnym życiu wiele robię na laptopie. Chociażby piszę dla Was te cudowne teksty. Jak wiadomo, przez zdalne nauczanie spędzam przed ekranem większość dnia, bo i w pracy i prywatnie. I zauważyłam, że zaczyna mi się to zlewać w jedno. Mało tego, łapię się na tym, że praca pochłonęła mnie bardziej, niż myślałam. Ale o co mi właściwie chodzi? Chodzi o to, że w pracy wciąż klikam w ikonki związane z uczniami, dziennikiem elektronicznym czy komunikatorem, przez który prowadzę zajęcia. A potem kiedy siadam na przykład do pisania tekstu, kiedy chce go zapisać, nie naciskam folderu z moimi wypocinami, tylko: prace uczniów, maturzyści, praca. I robię to z uporem maniaka. Jak przez cały dzień kilkanaście razy klikam w prace uczniów, to i moje prywatne przemyślenia odruchowo chcę tam zapisać. T...

Syndrom nowości

Obraz
  Z „Małego, dużego poradnika życia.” Dziś będzie bardzo inspirujący cytat: „Ćwicz powściągliwość w pierwszym dniu po zakupie piły mechanicznej. Będzie cię korciło, żeby ściąć wszystko w okolicy.” O syndromie nowości będzie mowa. Bo czyż ojciec tego człowieka nie miał racji? Ja nawet jak to czytam, to oczyma wyobraźni widzę, jak chłop szaleje z piłą. Nie wiem tylko, czemu pada śnieg? Hmmm. Nieważne. Ważne jest to, że nie ma znaczenia, czy nowym zakupem jest piła mechaniczna, telefon czy samochód. Jest to coś nowego i niecodziennego, więc na samym początku chcemy sprawdzić wszystkie opcje. Kiedy mamy w ręku nowy smartfon, od razu siadamy i sprawdzamy co "on" potrafi, instalujemy aplikacje, ustawiamy tapetę, kolejność okienek itp. Co chwilę po niego sięgamy i zaglądamy do ustawień. Sprawdzamy czy aparat fotograficzny robi lepsze zdjęcia od tego ze starego telefonu. Nie możemy się z nim rozstać. Kiedy kupiłam moją Kolubrynę, to oprócz pochwalenia się nią przed rodz...

Moje preferencje samochodowe

Obraz
  „Z dużego, małego poradnika życia:” „Nigdy nie kupuj samochodu w kolorze beżowym.” Coś w tym jest, też bym sobie takiego nie kupiła. Ale do rzeczy. Samochód. Dla mnie rzecz, bez której mogę się obejść, ale wolałabym nie. A skoro go mam, no to wiadomo, że chcę żeby był taki, jak trzeba. Oczywiście Mercedes, nawet beżowy by mi nie przeszkadzał, ale jakby to powiedzieć, póki co jest poza moimi możliwościami finansowymi. Skoro więc   nie mogę jeździć beżowym mercedesem, to wybieram taki samochód, w którym kolor ma znaczenie. I ja na ten przykład nie kupiłabym sobie żółtego samochodu. Kiedy człowiek, który załatwiał mi samochód pytał mnie o preferencje wobec Espasa, to pierwsze co powiedziałam, to żeby nie był żółty. Nie wyobrażam sobie takim jeździć. Cały czas miałabym wrażenie, że siedzę w żółtym samochodzie. Co do marek też jestem wybredna. Na przykład nie mogę znieść skody. Nie wiem, co mam do tego auta, ale mówię mu stanowcze, nie. Nawet jeśli ktoś by dał m...

Pochwała codzienności

Obraz
Chciałam Wam napisać o tym, jak piękna jest codzienność, której tak nie doceniamy, szukając wciąż wrażeń i czekając, aż coś się zdarzy. Mam wrażenie, że my dorośli mamy ogromny problem z dniem codziennym. W Internecie jest mnóstwo memów, kawałów, zdjęć o tym, jak nie lubimy poniedziałku. Media zagrzewają nas do tego, żeby dotrwać do piątku, bo w weekend to będzieeeeeee się dziaaaaałoooooo! Tak, jakby nie było nic ciekawego we wtorek lub w czwartek. Nic tylko szara codzienność. I tak przyzwyczailiśmy się do tego, żeby narzekać na niemalże każdy dzień swojego życia. Bo: - Muszę wstać. - Muszę umyć zęby. - Na pewno ucieknie mi autobus. - W pracy/ w szkole będzie niemiło. - Nie chce mi się   z nikim spotykać, bo potem się nie wyśpię. - Kiedy w końcu będzie sobota. - Dlaczego niedziela jest taka krótka. - Chcę iść już do pracy, bo mam dosyć ciągłych zakupów w weekend. Mogłabym napisać dziesięć tomów o tym, jak to nie lubimy swojej codzienności. A przecież to ...

Cisza

Obraz
  Temat ciszy chodzi za mną od kilku dni i zupełnie nie wiem, co mam w związku z tym zrobić. Myślę sobie, napiszę o ciszy, muszę napisać o ciszy. Ale kiedy zaczynam się zastanawiać nad konkretami, to nic mi nie wpada do głowy. Jednak się nie poddam i spróbuję coś skrobnąć. Może zacznę od hałasu. Codziennie mamy hałas. Nawet na zdalnym nauczaniu, wciąż do kogoś mówię albo ktoś mówi do mnie, puszczam filmy edukacyjne. W życiu pozaszkolnym również nie jest lepiej, zagłuszam się telewizją, idę na zakupy i słyszę samochody jadące obwodnicą, szczekające psy, które czują wiosnę. Za oknem jeden z moich braci ciotecznych przykręca śruby, tata ogląda programy w TV, tak jakby był głuchy. Czasami mam wrażenie, że nie muszę wychodzić z pokoju, żeby wiedzieć, co się w programie dzieje. Czekam tylko na kosiarki… Ale jest jeszcze inny rodzaj hałasu. Wewnętrzny. Nie macie czasami wrażenia, że macie w głowie dyskotekę myśli? Są głośne. Krzyczą o uwagę. Każda chce być pierwsza, a te n...

Wielki Post i ja

Obraz
  Chciałam w Wielkim Poście przybliżyć Wam ten temat, ale z mojej, totalnie nieprofesjonalnej perspektywy, ale za to ze szczerą intencją wyjaśnienia, o co w tym wszystkim chodzi. I dlaczego cała rzesza chrześcijan odkłada imprezki i huczne balowanie na rzecz, spokoju, wyrzeczeń i modlitwy. Nie wiem, czy mi się to uda, ale z Bożą pomocą, powinno. Od razu mówię, że nie jestem teologiem tylko zwykłym dzieckiem Bożym, który widzi świat ze zwykłego podwórka codzienności.    I zacznę od tego, jak ja, katoliczka podchodzę do Wielkiego Postu przed postem. Nie myślcie sobie, że skaczę z radości pod sufit. Wręcz przeciwnie. Zanim się wszystko zacznie, ja podchodzę do tego tematu, jak przysłowiowy pies do jeża. Czyli mówię: Jak to, to już? To już koniec karnawału? Tłusty czwartek i pozamiatane? Nieeeeeeeee, ja nie chcęęęęęę! Ja chcę pobyć jeszcze w moim wygodnym grajdołku przyzwyczajeń. Ja nie chcę się ograniczać. Ja nie mam zamiaru się ograniczać! A właśnie, że nie będę sobie...

„Pobądź trochę w samotności”

Obraz
  Z „Dużego, małego poradnika życia.” „Pobądź trochę w samotności.”   „Pobądź trochę w ciszy.” Jutro zaczyna się Wielki Post i zastanawiałam się, co w związku z nim mogę Wam napisać. Mam wiele mądrych pomysłów, wiele słów, ale… W zasadzie kasuję to, co przed chwilą napisałam. To chyba znak, żeby nie przeginać i napisać po prostu i jak na mnie wyjątkowo krótko. Pobądź trochę w samotności. Pobądź trochę w ciszy. W tym zabieganiu, w pracy, w rodzinie, w obowiązkach, znajdź 10-15 minut dziennie na ciszę w samotności. Nie wnikam, czy jesteś osobą wierzącą czy nie. Po prostu milcz i wsłuchaj się w ciszę. Codziennie otaczamy się hałasem ulicy, telewizji, rozmów ludzi. Codziennie bombardujemy swoje zmysły ekranami monitorów i telefonów. Codziennie zagłuszamy swoje myśli, swoje ja. Może warto w tym poście zatrzymać się, usiąść gdzieś (jeśli nie masz gdzie, to zamknij się w łazience) i wsłuchać się w ciszę. Odnaleźć zagubione myśli, dowiedzieć się, co u siebie słycha...

Redakcja dobrego słowa: Walentynki Samotnika

Obraz
  Kiedy człowiek jest sam, to w taki dzień, jak dzisiaj ma cztery wyjścia. Upić się i płakać z rozpaczy, obejrzeć romantyczną komedie i wzdychać do księżyca, nic nie robić, bo dzień, jak co dzień albo uczcić je na swój własny sposób. Na przykład obdarować bliskich prezentami. A i owszem, kupiłam sobie i tacie torcik wedlowski. Powiedziałam, że do dla nas, bo miałam na niego straszną ochotę. Oprócz tego na FB wyczytałam, że jabłonowski Dom Kultury z okazji Walentynek zachęca wszystkich do składania życzeń ukochanym i najbliższym. No więc popełniłam wiersz i oczywiście się z Wami nim podzielę: Walentynki, Walentynki dla chłopaka i dziewczynki, dla tatusia i mamusi, także synka i córusi. Walentynki dzień wspaniały, żeby kochać i świat cały. Z tej okazji życzę Tobie cud miłości i na zdrowie. I nawzajem, vice versa i już koniec tego wiersza.    Jak tak dalej pójdzie, to się jeszcze z prozy na poezję przerzucę.:)   Po tym wyczynie zastanawiałam się na...

Napisz czasem wiersz.

Obraz
  „Z dużego, małego poradnika życia”: "Napisz czasem wiersz." Z pisaniem wierszy mi nie po drodze, gdyż rymów nie wymyślam na jednej nodze. Proza mi bliższa i nie rymowana Dzięki czemu chodzę uśmiechnięta od rana.   A tak na serio, to podziwiam ludzi, którzy umieją pisać wiersze. I nie takie tam rymowanki, ale wiersze przez wielkie W. Poematy, ballady, wielozwrotkowe, trzynastozgłoskowce, które się ciągną i ciągną i końca nie widać. I weźmy na przykład takiego „Pana Tadeusza”. Nie jest to moje ulubione dzieło Adama Mickiewicza, ale rzeczywiście jest to epopeja. Zastanawiam się ile czasu nasz wieszcz musiał poświęcić na to, żeby wszystko brzmiało jak trzeba, żeby był i rym i trzynastozgłoskowiec i żeby fabuła trzymała się kupy. Wyobrażam sobie, że on rodził w bólach każde zdanie. A przecież tam są i dialogi, opisy przyrody, charakterów czy wydarzeń. Dzieło geniusza. Albo weźmy Czesława Miłosza i mój ulubiony wiersz:   „Piosenka o końcu świata.” W ...