Ogólne przemyślenia o życiu
Od połowy lipca miałam dyżur rekrutacyjny w pracy, siedziałam w sekretariacie i przerzucałam tony dokumentów. Nie było to dla mnie nic nowego, ponieważ robię to od lat, tylko w różnych terminach. W tym roku wypadło, jak wypadło. Zazwyczaj kręciłam się to tu to tam, ale tym razem siedziałam przed komputerem i nie miałam za wiele ruchu. W efekcie czuję się sztywna i zardzewiała, nie wiem, co mnie bardziej boli, tyłek, kark czy nogi. Jak ludzie mogą to robić przez osiem godzin dziennie, a nawet po dwanaście i nie zwariować. Ja w środę już wymiękałam, a musiałam dotrwać do piątku. Wytrwałam i teraz leżę sobie na wersalce i piszę tekst o skutkach ubocznych siedzącego trybu pracy. Tak gwoli wyjaśnienia. Mimo, że nauczyciel ma własne biurko i nawet z niego korzysta, to jednak większość dnia pracy jest się na nogach. Prowadzenie lekcji, dyżury na korytarzach, bieganie w różnych sprawach po szkole. To nie jest siedząca praca, chociaż sprawdzanie klasówek i innych prac trochę trwa i rac...