Ogólne przemyślenia o życiu
Od połowy lipca miałam dyżur rekrutacyjny w pracy, siedziałam w sekretariacie i przerzucałam tony dokumentów. Nie było to dla mnie nic nowego, ponieważ robię to od lat, tylko w różnych terminach. W tym roku wypadło, jak wypadło. Zazwyczaj kręciłam się to tu to tam, ale tym razem siedziałam przed komputerem i nie miałam za wiele ruchu.
W efekcie czuję się sztywna i zardzewiała, nie wiem, co mnie bardziej boli, tyłek, kark czy nogi.
Jak ludzie mogą to robić przez osiem godzin dziennie, a nawet po dwanaście i nie zwariować. Ja w środę już wymiękałam, a musiałam dotrwać do piątku.
Wytrwałam i teraz leżę sobie na wersalce i piszę tekst o skutkach ubocznych siedzącego trybu pracy.
Tak gwoli wyjaśnienia. Mimo, że nauczyciel ma własne biurko i nawet z niego korzysta, to jednak większość dnia pracy jest się na nogach. Prowadzenie lekcji, dyżury na korytarzach, bieganie w różnych sprawach po szkole. To nie jest siedząca praca, chociaż sprawdzanie klasówek i innych prac trochę trwa i raczej nie robimy tego na stojąco, to jednak nie jest to osiem godzin dziennie.
Ale miało być o skutkach ubocznych.
Mam wrażenie, że moje tyły są kwadratowe. Boli mnie dół pleców po lewej stronie, to znaczy mięśnie, nie kręgosłup. Z górą jest nie lepiej i również lewa strona i sam środek pleców. Jestem leworęczna, więc pewnie mocniej tą stroną pracuję. Podczas wizyty u koleżanki musiałam poleżeć u niej na dywanie, żeby wszystkie zastałe stawy się zrelaksowały. Ale to nie wszystko. Rozpiera mnie energia i nosi mnie po świecie. To znaczy, wsiadłam na rower i nawet pojechałam na krótką wycieczkę. Dziwi was to? Mnie nie, bo ja nie jestem fanką jazdy na rowerze i pojazd ten służy mi jedynie do przemieszczania się w konkretne miejsca, np. do sklepu lub w odwiedziny do kogoś z rodziny czy przyjaciół. Wolę hulajnogę.
A najbardziej lubię po prostu chodzić. I z wyżej wymienioną koleżanką również poszłam na spacer. Po prostu musiałam się przejść.
Dodatkowo zostałam zaatakowana przez nożyczki. W życiu nie sądziłam, że mogą być tak ostre. Jednego dnia załatwiłam sobie dwa palce u prawej ręki, a następnego z samego rana kciuk lewej. Wiecie, jak są nam potrzebne kciuki? A kiedy oba są ranne? Spróbujcie podciągnąć gacie bez ich użycia. Bardzo dziwne uczucie.
Na szczęście już mam wolne i jutro wyjeżdżam na wakacje.
Przez pierwszy tydzień nie będzie mnie dla nikogo, ani w realu ani w wirtualnym świecie. Robię coś, co dla wielu wydaje się niemożliwe. Wyłączam telefon, nie wyciszam, wyłączam, wychodzę z internetu i mnie nie ma. Także pierwsze wpisy z wyjazdu będą dopiero po 4 sierpnia.
Nie będę tam miała Netfliksa, ale telewizja też coś pewnie zapoda, więc jakaś kolejna recenzja też się z pewnością pojawi.
Pozdrawiam
Już jutro tam będę:)))
W efekcie czuję się sztywna i zardzewiała, nie wiem, co mnie bardziej boli, tyłek, kark czy nogi.
Jak ludzie mogą to robić przez osiem godzin dziennie, a nawet po dwanaście i nie zwariować. Ja w środę już wymiękałam, a musiałam dotrwać do piątku.
Wytrwałam i teraz leżę sobie na wersalce i piszę tekst o skutkach ubocznych siedzącego trybu pracy.
Tak gwoli wyjaśnienia. Mimo, że nauczyciel ma własne biurko i nawet z niego korzysta, to jednak większość dnia pracy jest się na nogach. Prowadzenie lekcji, dyżury na korytarzach, bieganie w różnych sprawach po szkole. To nie jest siedząca praca, chociaż sprawdzanie klasówek i innych prac trochę trwa i raczej nie robimy tego na stojąco, to jednak nie jest to osiem godzin dziennie.
Ale miało być o skutkach ubocznych.
Mam wrażenie, że moje tyły są kwadratowe. Boli mnie dół pleców po lewej stronie, to znaczy mięśnie, nie kręgosłup. Z górą jest nie lepiej i również lewa strona i sam środek pleców. Jestem leworęczna, więc pewnie mocniej tą stroną pracuję. Podczas wizyty u koleżanki musiałam poleżeć u niej na dywanie, żeby wszystkie zastałe stawy się zrelaksowały. Ale to nie wszystko. Rozpiera mnie energia i nosi mnie po świecie. To znaczy, wsiadłam na rower i nawet pojechałam na krótką wycieczkę. Dziwi was to? Mnie nie, bo ja nie jestem fanką jazdy na rowerze i pojazd ten służy mi jedynie do przemieszczania się w konkretne miejsca, np. do sklepu lub w odwiedziny do kogoś z rodziny czy przyjaciół. Wolę hulajnogę.
A najbardziej lubię po prostu chodzić. I z wyżej wymienioną koleżanką również poszłam na spacer. Po prostu musiałam się przejść.
Dodatkowo zostałam zaatakowana przez nożyczki. W życiu nie sądziłam, że mogą być tak ostre. Jednego dnia załatwiłam sobie dwa palce u prawej ręki, a następnego z samego rana kciuk lewej. Wiecie, jak są nam potrzebne kciuki? A kiedy oba są ranne? Spróbujcie podciągnąć gacie bez ich użycia. Bardzo dziwne uczucie.
Na szczęście już mam wolne i jutro wyjeżdżam na wakacje.
Przez pierwszy tydzień nie będzie mnie dla nikogo, ani w realu ani w wirtualnym świecie. Robię coś, co dla wielu wydaje się niemożliwe. Wyłączam telefon, nie wyciszam, wyłączam, wychodzę z internetu i mnie nie ma. Także pierwsze wpisy z wyjazdu będą dopiero po 4 sierpnia.
Nie będę tam miała Netfliksa, ale telewizja też coś pewnie zapoda, więc jakaś kolejna recenzja też się z pewnością pojawi.
Pozdrawiam
Już jutro tam będę:)))
Miłego wyjazdu
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
Dziękuję:)))
OdpowiedzUsuń