Co u mnie słychać
Na
pewno zauważyliście, że w zeszłym tygodniu miałam niewiele do powiedzenia.
Stało się tak z powodu chwilowego powrotu do pracy i siedzenia w dokumentach,
pracy w hałasie i na trzy ręce. Dodatkowo nie znoszę przychodzić do pracy na 8
00, więc w piątek byłam skonana do tego stopnia, że poszłam spać po 21 00, a obudziłam się o 7 30
rano. Spałam ponad 10 godzin.
Wiem,
wiem, większość ludzi pracuje od 8 00 do 16 00 i nie robi afery. A ja robię,
ponieważ nie lubię rano wstawać. W piątkowy poranek musiałam użyć całej siły
woli, żeby się zwlec z łóżka i przez cały dzień marzyłam tylko o tym, żeby się
położyć. Ale zmęczenie nie brało się z powodu wczesnego wstawania, tylko z
dużej intensywności pracy. Żeby jeszcze mocniej przedstawić wam grozę mojej
sytuacji, przyznam się, że nie miałam przerwy na jedzenie i bajgla jadłam przez
ponad godzinę. To samo było następnego dnia z sałatką. Dawno też nie zdarzyło
mi się przysypiać w autobusach, a w tym tygodniu momentami odpływałam.
Dodatkowo miałam wykład u moich zaprzyjaźnionych staruszków z CPS Śródmieście i
musiałam się do niego przygotować. Lubię sobie wcześniej wszystko rozpisać lub
dobrze ze sobą przegadać. Nie dałam rady. Zaczęłam pisać referat, ale kiedy po
dwóch godzinach nie wyszłam poza pierwszą stronę, zrezygnowałam, i muszę Wam
powiedzieć, że po raz pierwszy byłam niepewna, co do stanu mojej wiedzy i
przygotowania. Na szczęście mam dobrą pamięć i udało mi się zrobić chociaż
chronologiczną prezentację. Bardzo ubogą graficznie, ale pomocną. Temat brzmiał – Historia wakacji. Nie wiem,
czy będę ją spisywać i umieszczać na blogu. Na razie nie mam na to ochoty i
siły.
Dobranoc
Dobranoc
Też nienawidzę wstawać rano, jestem typową sową i wczesna pobudka to dla mnie koszmar
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
Ja też. Ale co zrobić, takie życie. Wstaję i cierpię:)
OdpowiedzUsuń