Coś mi tu nie wyszło



Temat nic Wam nie mówi, bo… coś mi tu nie wyszło.
Cieszyłam się na dwa tygodnie wakacji i relaks, tymczasem jest latanie w kółko i nerwy. A już czwartek. Ja po prostu nie umiem wypoczywać, odpoczywać, leniuchować, itd.itp.
Kiedy mam dzień wypełniony po brzegi jakimiś zadaniami, to jakoś mi się żyje. I przyszły wakacje i co? I to, że mam dużo czasu na nerwicę.
Nic nie muszę, a wciąż mnie ciśnie, że coś muszę. Chcę leniuchować, a denerwuję się, bo mam wieczorem jakieś spotkanie. To nic, że cały dzień mam dla siebie i mogę się obijać z kąta w kąt. Ja jestem zdenerwowana, bo wieczorem wychodzę. Mogę nie wychodzić, ale wtedy będę zdenerwowana tym, że nie wychodzę. Wiecie, to takie przejście z trybu praca na tryb wakacje.
Dzisiaj już jest lepiej. Powtarzam sobie, że ja nic nie muszę.
Ale wciąż zerkam na zegarek, bo mam iść do taty na gołąbki, potem chcę posprzątać w mieszkaniu (szczerze mówiąc, raczej nie sprzątnę, bo po obiedzie o tym zapomnę), a potem jadę do Warszawy.
Na jakiej to wyspie postanowiono wyrzucić zegarki? Gdzieś w Norwegii po kołem podbiegunowym. Wyspa nazywa się Sommaroy. Lecę tam i zamieszkam i w końcu będę żyć szczęśliwie nieświadoma upływającego czasu.
To jest nienormalne. Ja mam wszystko wyliczone, co do minuty. Moja punktualność jest chorobliwa, a kiedy przekroczę czas przeznaczony na coś albo ktoś wkroczy w mój czas przeznaczony na coś, to się irytuję i denerwuję i wkurzam.  Budzikom śmierć!
Także, wypoczynek na razie mi nie wychodzi. Bo wciąż, coś mi zakłóca to, że chcę nic nie robić. Obłęd.
Kolejna rzecz, z filmami też mi jakoś przestało wychodzić. System się rypnął. Chciałam różnorodnego kina, a Netfliks podsuwa mi wszystkie części Spider – Mana. A ja nie chcę oglądać wszystkich części o pająku, zwłaszcza, że nie zdzierżę pierwszych części. Ten aktor tak bardzo mi nie pasuje do tej roli, że aż nie mogę tego oglądać. Dlatego postanowiłam zmienić system wyboru filmów. Będę robić wyliczankę i na który padnie, na tego bęc. Dzięki temu nie utknę w tylko w fantastyce, a będzie też szansa na obejrzenie innych gatunków filmów.
Wiecie, co? Zrobiłam próbną wyliczankę i wiecie, jaki film wylosowałam? Spider – Man 3!!!!!! Dobrze, że to była próba, bo jak nic musiałabym to obejrzeć. Obłęd!
Kolejna rzecz z listy wakacyjnych niepowodzeń. Miałam codziennie robić 5 kilometrów marszu. Po raz pierwszy zebrałam się wczoraj i na raz zrobiłam ponad trzy kilometry, a dzisiaj trochę ponad cztery, a to tylko dlatego, że połączyłam marsz z potrzebą zakupów. Zamiast na rowerze, poszłam do sklepu na piechotę. Pewnie niepotrzebnie się spinam.
Nie wspomnę o tym, że chciałam usiąść i napisać, jakieś fajne opowiadanie. Niestety, nic z tego, kramik z weną zamknięty.
 Za to wyszło mi z książkami dla młodzieży. Bardzo ciekawe i przyjemne pozycje. Właśnie skończyłam „Słuchaj swojego serca” Kasie West i wzięłam się za "Noelkę" Musierowiczowej. Z tym, że ja ją już czytałam, więc chyba ją porzucę dla trzeciej książki, którą wypożyczyłam. Miło jest odetchnąć po tych wszystkich ciężkich lekturach dla dorosłych.
Ale i tu znalazłam minus – żal mi tyłek ściska, że mam czterdzieści lat i że nawet już nie pamiętam, co znaczą młodzieńcze uniesienia serca, pierwsze randki i spotkania. Ech…, kiedy to było…..
Na koniec jeszcze jeden plus bez żadnego minusa. Znowu mam krótkie włosy i dobrze mi z tym.
Usssaaaaaaaa…… Odpoczywam…….

Komentarze

  1. Też się podcięłam na krótko na wakacje, jaka ulga, gdy gorąco :)
    czytelniczka85

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda, super. Tylko nadal mam tik pod tytułem, poprawianie włosów za uszy, których tam nie ma. Włosów. nie uszu:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka