Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Ja, poliglotka

Obraz
Prawda jest taka, że ze mnie żadna poliglotka, ale jestem sobą mile zaskoczona. Przez lata bałam się panicznie, że ktoś do mnie podejdzie i zada pytanie w dowolnym języku obcym. Kiedy do tego dochodziło dopadał mnie paraliż, a fale strachu pełzły mi po plecach. Szybko odpowiadałam, że "nie panimaju pa angielski" i brałam nogi za pas. Żeby nie było, zdanie, że "nic nie rozumiem", to ja mam opanowane w czterech językach:angielski, niemiecki, francuski, rosyjski i skutecznie do tej pory z tego korzystałam.  Ale ostatnimi czasy coś się we mnie zmieniło. A to wszystko dzięki maturze z języka rosyjskiego, na której siedziałam w komisji. Odkryłam wtedy, że go całkiem dobrze pamiętam. To mnie odblokowało. Od tamtej pory żadni obcokrajowcy nie są mi już straszni, choćby Japończycy, którym kilka tygodni temu wskazywałam, gdzie jest mur getta na Złotej. A w ten weekend gościłam dwie babeczki z Ukrainy. Zanim je poznałam, jak zwykle sparaliżowało mnie, że na pewno nic nie zr...

Chwila wolnego

Obraz
Złapałam chwilę wolnego i dziwnie mi z tym. Od kilku tygodni gnałam na łeb na szyję i nie miałam czasu dla siebie. No i teraz mam. I jest dziwnie. Cały czas mam wrażenie, że coś muszę robić. Tymczasem, dom posprzątany, pranie zrobione i powieszone, gości z Ukrainy (chwilowo) oddałam w inne ręce i nawet tata wybył ze swoim towarzystwem do Ciechanowa. Jestem sama i mogę cieszyć się względną ciszą (zmywarka szemrze w kuchni). Nic tylko leżeć i odpoczywać. No i leżę, no i jest mi dziwnie, bo mój organizm nadal jest w trybie roboczym. Właśnie staram się go wyłączyć. A jak najlepiej to zrobić? Zająć się czymś bezproduktywnym, dlatego przed chwilą włączyłam TV, ale to co zobaczyłam, mocno mnie rozczarowało, więc teraz siedzę w ciszy (względnej) i piszę do was ten tekst. W zasadzie, to z pisaniem zeszłam na psy. A dokładnie mówiąc w opisywaniu jakiś ciekawych zdarzeń lub komentowaniu czegoś, co mnie irytuje lub bawi. Zeszłam na psy, skoro jedyne o czym piszę, to moja al...

Opowiadanie - Świadek koronny - odc.8

Obraz
Rozdział VI Ale nie było. Po powrocie do Polski rozdzielili się i każdy wrócił do swojej rodziny, do swoich domów.   Powrócili do swoich tożsamości i imion, a papiery o ich małżeństwie poszły do niszczarki. Przez pierwsze dwa tygodnie Gośka była tak szczęśliwa, że niemal zapomniała, co zostawiła w Kanadzie. Marek nie miał takiej euforii, rodzina nie była z niego zadowolona, ponieważ poszedł na układ z policją. Objawili się też jego kumple, którzy od razu zaczęli ciągać go po klubach i imprezach. Także kontaktowali się jedynie telefonicznie i esemesowo, co prawda nadal zapewniając o uczuciach, ale te na tle powrotu do starych zwyczajów, jakoś wyblakły. W końcu Gośka zadzwoniła do niego i powiedziała. - Witaj Pa… Marek – zająknęła się. - Cześć Ali…Gosiu – zaśmiał się – co tam? - Minęły dwa tygodnie, trzeba w końcu podjąć jakiś ruch. - Wiem – odparł całkiem poważnie – i wiesz, dobrze się składa, bo właśnie do ciebie jadę. Mam nadzieję, że jesteś w domu? Gośka była ...

Niezbyt mądre przemyślenia alergika

Aktualnie umieram na katar. Moja agonia trwa już od powrotu z nad morza, a dokładniej mówiąc, odkąd pociąg wjechał na Mazowsze, ja zaczęłam kichać, smarkać i końca nie widać. Od ponad pięciu tygodni mój organizm walczy z alergią, która bimba sobie na to, czy biorę leki czy nie. Miałam tylko kilka chwil wytchnienia, ot, spadł deszcz i lekko mi się polepszyło. Ale ogólnie, tragedia trwa, a ja dorabiam przemysł chusteczkowy. Może dostanę od nich jakiś medal z ziemniaka, za to, że jestem klientką roku. Mój bój przegrywam i czuję się rozłożona na łopatki, do tego na każdymi niemal rogu czyhają na mnie pułapki. Na przykład, wydaje mi się, że kupiłam bezwonne chusteczki, a one okazują się cudownie aloesowe. O zapachach w autobusie już nie będę pisać, bo dość było o tym. Ale przez to, że nieprzerwanie czuję za dużo, mam przemyślenie o tym, że może ja mam jakiegoś guza w mózgu. Gdzieś wyczytałam, że jak się takiego ma i on rośnie, to wzrasta też intensywność odczuwania zapachów. Ech... Dodat...

Opowiadanie - Świadek koronny - odc.7

Obraz
Rozdział V Był wieczór, Alice siedziała w salonie i oglądała jakiś serial, Paul kąpał się po pracy. Kiedy skończył, przebrał się w dres i do niej dołączył. Usiadł blisko niej i objął ramieniem, jednocześnie powiedział. - Zauważyłaś, że od trzech dni ani razu się nie pokłóciliśmy? Kobieta zesztywniała. Po raz pierwszy w domu usiadł tak blisko niej i jeszcze wziął w objęcia. To było nie do pomyślenia. Owszem, kiedy byli w kinie, dała się trzymać za rękę, a potem w restauracji pozwoliła mu na czułe gesty. A wczoraj na grillu u jej koleżanek prawie się nie rozstawali, byli blisko. Ale w domu? Popatrzyła na niego nieufnie. On widząc jej minę zaśmiał się i powiedział. - Masz dwa wyjścia. Odtrącić mnie i wszcząć awanturę albo dać sobie spokój i pozwolić sobie na odrobinę bliskości. Miał rację. Gdyby nagle wstała i powiedziała, żeby trzymał ręce przy sobie, na bank doszłoby do nerwowej rozmowy. Paul patrzył na nią i widział, jak twarz jej się zmienia. Z zaciętej miny przeszła d...

Ogólne przemyślenia o życiu

Obraz
Ciekawe, że najlepsze wpisy tworzę w swojej głowie, kiedy nie mam możliwości pisania. Na przykład w piątek wchodząc po niezliczonych schodach na stacji: Metro Dworzec Wileński, myślałam o… schodach. Wspinałam się w górę i doszłam do wniosku, że nikt o nich nie pisze poematów ani wierszy, o prozie nie wspomnę. Za to ja mogłabym napisać epopeję, o tym, jak nie znoszę wchodzić ani schodzić po schodach. Oczywiście mogłabym jeździć windą, ale wtedy ucierpiało by moje ego. Bo ja nie jeżdżę windami, bo jeślibym zaczęła, to by oznaczało, że jestem albo stara albo chora albo mam na plecach jakiś wielki ciężar. Ja ledwie przełykam ruchome schody, a jeśli już na nie wsiądę, to idę, bardzo rzadko stoję (chyba, że ktoś jest ze mną). Gdzieś w mojej głowie kołacze się jeszcze myśl o kondycji i kaloriach, więc z uporem maniaka wspinam się po 80 schodkach na stacji Metro Rondo ONZ i innych. I za każdym razem myślę – JAK JA NIENAWIDZĘ SCHODÓW. Nie o brak kondycji tu chodzi, bo jakby nie by...

Opowiadanie - Świadek koronny - odc.6

Obraz
Kiedy wróciła do domu napisała mu karteczkę: „Musimy porozmawiać.” I poszła się przebrać. W tym samym czasie Paul dotarł do domu i od razu wszedł do kuchni. Zamiast obiadu zobaczył kolejną żółtą kartkę z zapiskami. Uniósł brew, wyszedł do salonu i krzyknął. - A nie mogłaś mi tego po prostu powiedzieć? Alice zeszła z piętra kręcąc głową. Wyminęła go i weszła do kuchni. Od razu wzięła się za szykowanie obiadu. Mężczyzna oparł się o futrynę i powiedział. - To jak masz zamiar ze mną rozmawiać? Wzruszyła ramionami i bąknęła. - Zbieram się. - Zbierasz się? Czyżby znowu chodziło o rozstanie?! – od razu się najeżył, a kobieta ponownie się spięła, ale zanim nastąpił wybuch, szybko pokręciła głową. - Wyksztuś to wreszcie – warknął. - Nie znoszę kłamstw – powiedziała – wiem, że nie mam wyjścia, ale i tak nie znoszę kłamstw. Paul zmrużył oczy i patrzył na nią groźnie. - Czyli broniłaś mnie na niby? Czyli uważasz mnie za jakiegoś damskiego boksera?! Kobieta struchl...