Opowiadanie - Świadek koronny - odc.8



Rozdział VI
Ale nie było. Po powrocie do Polski rozdzielili się i każdy wrócił do swojej rodziny, do swoich domów.  Powrócili do swoich tożsamości i imion, a papiery o ich małżeństwie poszły do niszczarki. Przez pierwsze dwa tygodnie Gośka była tak szczęśliwa, że niemal zapomniała, co zostawiła w Kanadzie. Marek nie miał takiej euforii, rodzina nie była z niego zadowolona, ponieważ poszedł na układ z policją. Objawili się też jego kumple, którzy od razu zaczęli ciągać go po klubach i imprezach. Także kontaktowali się jedynie telefonicznie i esemesowo, co prawda nadal zapewniając o uczuciach, ale te na tle powrotu do starych zwyczajów, jakoś wyblakły.
W końcu Gośka zadzwoniła do niego i powiedziała.
- Witaj Pa… Marek – zająknęła się.
- Cześć Ali…Gosiu – zaśmiał się – co tam?
- Minęły dwa tygodnie, trzeba w końcu podjąć jakiś ruch.
- Wiem – odparł całkiem poważnie – i wiesz, dobrze się składa, bo właśnie do ciebie jadę. Mam nadzieję, że jesteś w domu?
Gośka była zaskoczona, aż się zakrztusiła.
- Jestem, ale ja nie jestem przygotowana, nie posprz…
- Przestań – śmiał się – wiem, jak wyglądasz rano i jak jesteś brudna od ziemi oraz kiedy nie chce ci się malować.
Zaśmiała się.
- Masz rację.
- Za dziesięć minut będę.
- Czekam.
I wiedziała, że tak będzie. Kiedy to mówił, wjechał na podwórko jej rodzinnego domu.
- Drań – śmiała się – nie dał mi nawet minuty na przygotowanie.
Samochód, którym przyjechał wzbudził sensację całej rodziny, zwłaszcza jej młodszych braci. Był to sportowy mercedes, ten z wyższej półki.
Wysiadł z niego, ubrany elegancko, z szerokim uśmiechem na ustach.
Gośka poczuła się dziwnie. Oni naprawdę pochodzili z innych światów.
Wyszła na podwórko, w swoich legginsach i tunice. Uśmiechnęła się niepewnie.
On podbiegł do niej z wyciągniętymi rękami i od razu wziął w objęcia. Mocno ją pocałował.
- To się nie uda – powiedziała do niego między pocałunkami.
- Uda się.
- Wolałam, jak byłeś drwalem.
- Oj tam – śmiał się.
W końcu odsunął się od niej i poszedł się przywitać z jej rodzicami.
Ci przyjęli go z lekką rezerwą, ponieważ doskonale znali całą historię ich znajomości i nie do końca akceptowali ten związek. A potem stało się coś, czego się nie spodziewała. Marek zwrócił się do jej rodziców.
- Szanowni rodzice Ali…Gosi, chciałbym oficjalnie poprosić o rękę waszej córki.
Rodzice spojrzeli na nią i chcieli wiedzieć, co ona o tym sądzi. Ta przytakiwała energicznie głową. Odezwał się jej ojciec.
- Daję panu zgodę i błogosławieństwo na poślubienie mojej córki – mama poparła tę wypowiedź przytakując nieznacznie.
Marek rzucił się na kolana przed Gośkę i wyciągnął w jej stronę pudełko z pierścionkiem.
- Miałem ci się oświadczyć na pikniku, ale wiesz, co było dalej. To ten sam pierścionek, ale jak ci się nie spodoba, to ci kupię ładniejszy. Wyjdziesz za mnie?
Gośka roześmiała się i również padła na kolana.
- Tak – objęła go mocno.
- Nie chcesz pierścionka – zdziwił się.
- Chcę – pokaż. Otworzyli pudełeczko.
- Jaki delikatny i piękny – powiedziała i dała go sobie włożyć na palec.
Pocałowali się, przy ogólnym wzdychaniu całej obecnej rodziny.

Epilog
Marek wiedział, że nie sprosta wymaganiom Gośki, jeśli zostaną w mieście. Zbyt był wrośnięty w półświatek i w jego zasady, żeby mógł się tu zmienić. Dlatego zaproponował jej inne życie.
- Podlasie?
- Zdziwiła się, dlaczego tam, a nie na przykład Kujawy?
- Masz. Tu są trzy działki do wyboru – pokazał jej zdjęcia – którą chcesz.
Gośka oburzyła się na niby.
- Nawet nie dasz mi zadecydować?
- Chciałaś mieć mężczyznę, a nie chłoptasia, to teraz cierp – śmiał się, ale zaraz powiedział – czemu Kujawy?
- Nie wiem, tak tylko powiedziałam. Może być Podlasie. Ale jaki masz plan.
- Chcę kupić działkę, postawić dom i żyć tam w spokoju i z dala od zgiełku. Już sobie załatwiłem pracę w tartaku.
- Pracę? Pewnie go kupiłeś – zaśmiała się.
- Czepiasz się słówek.
- No może i co dalej?
- Ty będziesz zajmować się domem i naszymi dziećmi – poklepał ją po rosnącym brzuchu.
- A jeśli będę chciała pracować?
- A chcesz?
- No może nie teraz, ale ogólnie, to czemu nie?
- To zatrudnisz się w jakimś domu kultury albo sama otworzysz coś, co będziesz chciała.
- No dobrze. Pokaż mi zdjęcia tych działek?
Marek patrzył na nią z zachwytem.
- Wiesz co?
- Co?
- Jesteś zbyt zgodna. Gdzie podziała się twoja waleczność?
- Nie wiem – wzruszyła ramionami.
On pocałował ją w policzek i szepnął.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.

koniec


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka