Energylandia - odgrzewany temat
Na jakiś czas zdjęłam ten temat, ale uważam, że jest nadal aktualny, więc daję go z powrotem. Energylandia Od lat marzyłam, żeby pojechać do porządnego wesołego miasteczka. Planowałam Eurodisneyland, wycieczkę do Berlina lub gdzieś do Bawarii. Największe, jakie do czasów Energylandii zaliczyłam, było na Praterze w Wiedniu. Było to w latach dziewięćdziesiątych, kiedy byłam biedna, jak mysz kościelna i stać mnie było jedynie na zabawę - rzut do celu, gdzie próbowano mnie i moją koleżankę oszukać. Miałam tam co prawda darmowy autodrom, ale tylko dlatego, że spodobałam się obsługującemu samochodziki chłopakowi z Jugosławii. Inne atrakcje były poza moim zasięgiem. W Polsce dużą popularności cieszył się Cricoland, umiejscowiony na Placu Defilad, ale tam najwięcej emocji dawał jedynie Młot, w którym można było być do góry nogami. Jedyny rollercoaster, na który wsiadłam, to ten we Władysławowie, ale on nie wzbudził we mnie większej adrenaliny. Żeby trochę się pocieszyć grałam w...