Ja na kwarantannie cz.2
W porównaniu z pierwszym wpisem mam na pewno lepszy humor. Lepsza pogoda, alergia mi mnie nie dobija. Wyszłam z największego kotła w zdalnej pracy, wszystko się jakoś unormowało. Jestem wyspana i wypoczęta. Mam duże podwórko, więc nie czuję się zamknięta. Ludzi jakiś tam spotykam. No i pewnie, jak wszyscy, oswoiłam się z sytuacją. Nie popadam w skrajności, panikę utrzymuję w normie. Już nawet nie mam ochoty po powrocie ze sklepu wchodzić do wanny i szorować się, aż do krwi.:) Odpoczywam od Warszawy. W ciągu tych tygodni, pojechałam tam raz. I od razu zaczęłam mieć katar. Jaki z tego morał? Mam uczulenie na stolicę.:) Spadł deszcz, więc lepiej mi się oddycha, ptaszki śpiewają mi z rana, słonko świeci w okno już o świcie. No jednym słowem, CUDNIE! Gdyby mi tylko wena chciała wrócić. Nie wiem co jest. Zatkało mnie na amen. Wczoraj nawet spróbowałam zachęcić siebie do pisania i zaczęłam czytać moje niedokończone wypociny, ale nic w mojej głowie nie drgnęło. ...