Smaki życia

Jest taki skecz Ani Mru Mru, w którym Marcin Wójcik odgrywa scenę z poranka czterdziestolatka, w której niejedna osoba się odnajdzie. Wstaje, łupie go w kościach, więc krokiem powolnym i posuwistym idzie sprawdzić temperaturę na dworze. Kto tego raz na jaki czas nie robi? Ja codziennie, gdyż sprawdzam czy jechać na pętlę tramwajową rowerem czy nie. Ubrać kurtkę czy wystarczy grubsza bluzka, a może w końcu bluzka z krótkim rękawem i bez skarpetek? To jest ważne😁. Tymczasem nastolatek albo zasypia do szkoły nie martwiąc się pogodą albo wyskakuje z łóżka, jak sprężyna i w ciągu pięciu minut wychodzi z domu. Oczywiście bez śniadania, za to z gołymi nogami, bo przecież już jest 5 stopni na plusie i bez kurtki, bo przecież za godzinę będzie już plus 15, więc po co targać ze sobą niepotrzebną rzecz. A poza tym? Temperatura? Jaka temperatura? Nastolatkowi jest gorąco, wszędzie i chciałabym powiedzieć zawsze, ale dziwnym trafem zimą w nagrzanej sali dziewczyny marzną? I to jest dla mnie niewyjaśniona zagadka życia. Na dworze przy minusowych temperaturach wietrzą nerki, a w pomieszczeniu, w którym jest ponad dwadzieścia stopni chcą siedzieć w kurtkach.
Inne porównanie. Wiele osób po czterdziestce odkrywa takie cuda, jak widoki na gór szczycie albo piękno kwiatów w ogrodzie. A jak już odkryją, to robią zdjęcia, które potem upubliczniają gdzie się da. Lajkują to wszyscy znajomi w podobnym wieku wpisując jeszcze w komentarzach ochy i achy. Tymczasem nastolatek robi zdjęcia śmiesznym (albo) głupim napisom, naklejkom na słupie (serio, kiedyś na wycieczce do Torunia, część młodzieży zamiast słuchać przewodniczki robiło takie zdjęcie). Robią też wstydliwe zdjęcia znajomym na imprezach. Kwiaty i widoki może są dla nich fajne, ale wolą patrzeć na osobę, w której są aktualnie bardziej lub mniej zakochane. 
Gdyby ktoś nie zauważył, motylek jest z plastiku


To moje zdjęcia, ale byłam z nastolatkami i to są dla niż "ważne" rzeczy


I to są właśnie smaki życia. Każdy etap naszej egzystencji ma coś do zaoferowania. 
Dzieci odkrywają świat bardzo intensywnie, wszystko je ciekawi, zadają milion pytań. Do moich ulubionych należy: Ciociu, a co ty masz w nosie? 
Warto im w tym towarzyszyć, bo można na nowo odkryć oczywiste- oczywistości.
 Potem mamy nastoletni czas, który jest trudniejszy do przeżycia dla dorosłego niż dla samego zainteresowanego, gdyż małolat uważa, że wszystko jest w porządku, gdy tymczasem dorośli rwą sobie włosy z głowy zastanawiając się, jak w ciągu piętnastu minut można mieć trzy różne stany emocjonalne.
Ale wracając do smaków życia. Nastolatek zapoznaje się szalejącymi hormonami i dzięki nim ma skrajne emocje na większość rzeczy. Ale przede wszystkim stawia sobie pytania: czy urosnę(chłopaki) czy będę mieć piersi(dziewczyny). Co druga idzie do zakonu, bo przecież nikt jej nie zechce. Chłopaki kombinują, jak mogą, żeby dziewczyny ich zauważyły. Niekoniecznie te wyczyny są mądre, ale to normalne. Dla nastolatka liczy się tu i teraz, nie dla nich myślenie o emeryturze po dwudziestce. Jest to piękny czas doświadczania wszystkiego na 100%. 
zadowolona nastolatka (młoda nastolatka, jeszcze w podstawówce)


Potem jest dorosła młodość, kiedy jedni studiują inni pracują, albo robią to i to. Dorośli, młodzi i gotowi na przygodę. Dla mnie ważne było wtedy towarzystwo i imprezy, dla innych szukanie drugiej połówki, dla jeszcze innych zarabianie kasy na wycieczki. Co by nie było wczesna dorosłość jest pełna planów na przyszłość, ale i dalszego umocowania w tu i teraz. To też czas głupot i jak wiadomo, najwięcej wypadków samochodowych powodują osoby do 25 roku życia. Ale są też ludzie już dojrzali, zakładający rodziny, więc są wesela i chrzciny i plany na szczęśliwe życie. Z tym różnie bywa. Ale smakiem życia dla tych ludzi jest rodzina. A co dla innych? No dla mnie były imprezy. Ale ja nie jestem dobrym przykładem na ten czas, gdyż borykałam się wtedy z potężną depresją i chorobą mamy. To, co mogę tylko powiedzieć, to że w tym czasie ma się dużo czasu na różne aktywności. 
A potem jest trzydziestka. Jeśli o mnie chodzi, to ja właśnie wtedy zaczęłam żyć, więc jestem zapóźniona do innych. Ale co się dzieje z nami w tej dekadzie? Ci, którzy mają dzieci i dom na głowie, utykają w wirze domowych obowiązków. No i rodzinnych przyjemności. Bo to są najpiękniejsze smaki życia. Patrzeć na dzieci na dorastającą młodzież. Puchnąć z dumy na akademiach w przedszkolu i płonąć ze wstydu, gdy nastoletni syn został złapany na wypisywaniu wulgaryzmów na ścianach szkolnych łazienek. To czas rodzinnych wyjazdów, ale i rozwijania pasji. Towarzystwo nadal jest ważne, ale domowy kącik też. Hormony są w normie, więc prócz płci przeciwnej  zauważamy, co się wokół nas dzieje. Dla osób takich, jak ja, niesparowanych smakiem życia było uczenie się życia samej ze sobą i cieszenie się tym czasem. Bo ja się ze sobą nie nudzę. Zawsze mam co robić. Wyjazdy, poznawanie nowych ludzi, odkrywanie świata, cudowny czas. Tak trzydziestka była fajna.
 A potem jak obuchem w łeb dostajemy czterdziestką. Dla niektórych, to rozpacz, bo połowa życia już za nami, a przed nami.... starość. Ha ha ha ha ha- koń się uśmiał. Kocham mieć czterdzieści lat. KOCHAM! Cóż to za cudowny czas. Strzyka mnie w biodrze, wzrok siada, siwy włos powiewa na wietrze i zmary atakują mi nie tylko twarz. HA ha ha ha. No i super, bo w głowie mam dwadzieścia lat i robę to, co chcę. I ma w nosie, co na to ludzie powiedzą. I jak rozmawiam z moimi znajomymi, czują podobnie. Ale co się robi w czterdziestej dekadzie życia? Panowie pakują na siłowniach, jeżdżą wyczynowo na rowerze, nartach i latają balonem. Kobiety też mogą, ale wiecie nie zmieszczę wszystkiego w jednym wpisie, więc rozgraniczam płciowo.
 Kobiety, które nie mogą pogodzić się z wiekiem szaleją u lekarzy medycyny estetycznej. Inne, takie, jak ja wklepują krem nivea i idą w świat. Znowu robi się intensywnie, bo tyle jest do przeżycia. Tańce w klubach, maratony po knajpach, spacery po nocach, a to wszystko w doborowym towarzystwie najlepszych przyjaciół (to ja) albo męża i przyjaciół. To też czas z piosenki KULTU - "Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni". Tylko trzeba uważać, żeby zawału nie dostać. A jeśli ktoś ma zdrowe serce, to może szaleć na gór szczycie lub w Energylandii.  I to są smaki życia. 
morsowanie jest zdrowe



No i wtedy zaczynamy robić zdjęcia widoczkom i kwiatkom. 
Ja to robię i się tego nie wstydzę. 
A co będzie dalej? Nie wiem, bom jeszcze rycząca czterdziestka, ale wierząc mojemu tacie na słowo, który mówi, że dalej też jest super.

Z racji tego, że w Polsce żyje 37 milionów ludzi, nie byłam w stanie opisać wszystkich smaków życia. Ograniczyłam się do niewielkiej grupy własnych znajomych, moich uczniów i mojego życia. Celowo nie pisałam o niebezpieczeństwach tego świata, o tym czytacie każdego dnia w mediach informacyjnych. Ja wolę skupić się na radościach tego świata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pakerzy mają coś do przekazania

Korty – odc.1 - wstęp

Jeszcze słów kilka i książce "Chłopki- opowieść o naszych babkach"