Stereotypy o nauczycielach

 


Absolutnie nie mam nic do stereotypów, one były, są i będą, choćbyśmy nie wiem, jak chcielibyśmy je ograniczać prawem, zmianą zwyczajów czy wybijając je ludziom młotkiem z głów. No nie da się. Jak jedne się wypleni, to pojawią się zaraz drugie. To jest część naszego człowieczeństwa i tego nie zmienimy. Co możemy zatem zrobić? Zaakceptować je i podejść do nich z dystansem. Jeśli rzeczywiście są szkodliwe np. że jakaś rasa jest głupsza od drugiej, to rzeczywiście tu trzeba użyć młotka, żeby je wybić ludziom z głowy. Walczyć z nimi, aż do skutku. Albo je wyjaśnić. A raczej wyjaśnić, co grupa, która padła „ofiarą” stereotypów, rzeczywiście o nich sądzi i udowodnić, czy są one prawdziwe, czy nie. I jak zazwyczaj u mnie, będzie to przedstawione z przymrużeniem oka.

Dziś wezmę na warsztat moje podwórko zawodowe. Wiadomo o nauczycielach mówi się dużo, a uczniowie to nawet wiedzą, co my myślimy i co uważamy na ich temat. I to jest odwieczna walka pokoleń, nastolatek kontra belfer. Kto wygrywa w tej walce? Nikt, nastolatek dorasta, a nauczyciel wciąż spotyka się z młodzieżą, która niezależnie od dziesięciolecia, zawsze jest w buncie, zawsze uważa, że zjadła wszystkie rozumy, zawsze wie lepiej, a nauczyciel, to ktoś z kim należy walczyć. Oczywiście uogólniam, ale tak też jest ze stereotypami, one też uogólniają. Bo nie wszyscy uczniowie walczą z nauczycielami i nie wszyscy nauczyciele są super i super rozumieją młodzież. Ale, ale, rozpisałam się nie na temat i wchodzę w jakieś poważne tony. A miało być wesoło. No to zaczynam.

Pamiętajcie stereotyp opiera się na prawdzie, która dotyczy jakiejś części nauczycieli, ale wcale nie większości. Bo rzeczywistość jest taka, że:

Wczoraj w mediach społecznościowych natknęłam się na rolkę, w której nastolatka pyta, czemu nauczyciele nie zgadzają się na to, żeby przychodziła do szkoły zmalowana, jak na imprezę. Odpowiedź jest prosta, jest czas i miejsce na taki makijaż, a w ciągu dnia na inny. Ale nastolatkom tego nie przetłumaczysz, oni wiedzą lepiej. Ja też w ich wieku wiedziałam lepiej i dlatego ubrałam się i umalowałam na wagary tak, jakbym szła do pracy pod latarnię. Dzisiaj to wiem, ale wtedy…, o ludzie, jaka ja byłam modna i piękna. I gdzie tu stereotyp? W odpowiedziach na jej pytanie często padało zdanie: nauczycielki ci zazdroszczą.

Nauczycielki ci zazdroszczą

Pierwszy stereotyp stary, jak świat stare nauczycielki zazdroszczą młodym dziewczynom, że się zmalowały, jak na nocną imprezę. Może któraś z nas, rzeczywiście zazdrości, ale na pewno nie ja i tak samo, jak i wiele moich koleżanek. My niczego nie zazdrościmy. Jesteśmy w innym przedziale wiekowym i zwracamy uwagę na inne rzeczy. Nie możemy zazdrościć komuś, kto wygląda, jak by urwał się z filmu Anime albo z jakiegoś horroru. Po prostu jesteśmy od uczenia i wychowania, więc zwracamy uwagę na to, że jest czas i miejsce na odpowiedni makijaż. Mnie osobiście, to w ogóle nie interesuje, byle ta osoba miała coś w głowie pod tym makijażem. Miałam kiedyś taką uczennicę, która chodziła bardzo skąpo ubrana, miała długaśne paznokcie i bardzo mocny makijaż i miała średnią dużo powyżej 4,0. Jak się jej kiedyś spytałam, dlaczego tak chodzi ubrana i umalowana, powiedziała mi, że jest z jednej takiej dzielnicy w Warszawie, gdzie musi tak chodzić, żeby się nie wyróżniać od swoich koleżanek. W każdym razie, niezależnie od tego czy my jako nauczyciele zwracamy uwagę na wasze makijaże i ubiór, czy nie,  na pewno nie robimy tego z zazdrości, a z pedagogicznego podejścia do wychowania was na przyszłość. Ale wiem też, że po latach, same spojrzycie na swoje zdjęcia i powiecie: O matko, co za koszmar, jak ja mogłam tak się malować. To normalna kolej rzeczy.

Nauczyciel mnie nie lubi

Ile razy słyszałam ten tekst od moich wychowanków, że jakiś nauczyciel ich nie lubi, ponieważ stawia jedynki, ponieważ ich przesadza, ponieważ dziwnie na nich patrzy, ponieważ się nie odzywa albo robi długie pogadanki wychowawcze. Tak, to niechybny znak, że nauczyciel nie lubi ucznia.

Tak, są nauczyciele, którzy nie lubią uczniów, ale ci powinni odejść ze szkoły i znaleźć inne zajęcie. Nie można uczyć i nie lubić dzieci i młodzieży. Wtedy to jest mordęga dla jednych i dla drugich. Ale zazwyczaj my lubimy swoją pracę z dziećmi i młodzieżą. Ale oni czasami uważają, że my ich nie znosimy, bo zwracamy im na coś uwagę. To nie jest brak sympatii, to jest troska o wasze dobro, którego na razie nie rozumiecie, ale kiedy dorośniecie, zobaczycie rzeczywisty sens naszych uwag. A, że są uczniowie charakterystyczni, którzy zawsze, ale to zawsze mają jakieś kłopoty, bo są zbyt energiczni, rozgadani i po prostu nie umieją usiedzieć  miejscu, to zawsze, ale to zawsze zwraca się im na coś uwagę, ale to nie jest prawdą, że nie są lubiani. Bardzo często są bardzo lubiani, a potem miło wspominani.

Nauczyciel się na mnie uwziął

Tak, czasami tak jest, ale tak jak pisałam wyżej, jeśli ktoś nie lubi swojego zawodu powinien odejść ze szkoły. Nie wolno się uwzinać na ucznia. Ale nasi uczniowie tak mówią również o nas, którzy się nie uwzinają. Co zatem robimy? Często pytamy, bo widzimy potencjał w uczniu. Stawiamy jedynki nie dlatego, że coś nam w uczniu przeszkadza, ale dlatego, że po raz kolejny się nie nauczył. Zwracamy uwagę na zachowanie, ponieważ jest nieodpowiednie do czasu i miejsca. Szkoła ma swoje zasady, tak jak życie ma swoje zasady. Oczywiście, uczeń walczy z systemem, ale ten system będzie mu towarzyszył przez całe życie. I nie mówcie mi, że nie, bo ktoś tam jest wolnym ptakiem i nie pracuje w korpo albo w budżetówce i jest poza systemem. Ale podatki płaci, przestrzega prawa i wypełnia różne dokumenty, a idąc do urzędu, na komendę policji, czy do biblioteki dostosowuje się do zasad tam panujących. A to też jest system.

No i zupełnie inną grupą są ludzie dorośli, którzy zawsze uważają, że wszyscy wokół są winni, tylko nie oni, ale z tym to się nie da już nic zrobić. Tylko cud, może takich ludzi uratować.

Nauczyciel nie ma ciekawego życia

Czasami, kiedy młodzież odkryje, że ja mam jakieś życie, patrzą na mnie z niedowierzaniem. Ja wtedy śmieję się i mówię, że jestem cyborgiem, którego na noc wsadzają do szafy w celu naładowania. Wielu uczniów uważa, że nauczyciele żyją tylko szkołą i że nie mają życia osobistego. Oczywiście, gdzieś tam dopuszczają do głów, że mamy rodziny i coś z nimi robimy, ale ogólnie, to tylko siedzimy i wymyślamy, jak tu jeszcze bardziej uprzykrzyć im życie. Drodzy uczniowie, mamy swoje życie osobiste i nie żyjemy 24 godziny na dobę szkołą. Owszem, nasz zawód wymaga od nas zaangażowania w wasze życie, ale kiedy po pracy wracamy do domu albo mamy urlop, to nie poświęcamy wam za dużo naszych myśli. Mamy swoje sprawy, zainteresowania i sposób na życie. Ja osobiście, śmieję się, że mam dziesięciomiesięczną gwarancję na nastolatków, a w wakacje omijam ich szerokim łukiem. Kiedy na plaży rozłożą się koło mnie tacy młodzi ludzie, zwijam manatki i idę gdzie indziej, ponieważ chcę od was odpocząć.

Osobiście uważam, że nauczyciel powinien mieć ciekawe życie, jakieś zainteresowania, pasje, które wychodzą poza nasz zawód. Dzięki temu możemy nie tylko uczyć naszych przedmiotów, ale i zarażać uczniów ciekawością świata. Nauczyciel powinien mieć w sobie ciekawość dziecka, po to, żeby mógł się nią dzielić z młodzieżą. I nie ma znaczenia to, że szkoła jest systemowa. Dla chcącego nic trudnego, można to wpleść w lekcję czy godzinę wychowawczą.

Nauczyciel nic nie umie i jest głupi

Takie dziwne zdanie zazwyczaj wychodzi z ust rodziców. Jak coś takiego słyszę, to ręce mi opadają. Drodzy rodzice, każdy z nas jest fachowcem i kończy fachowe studia, przez cały okres pracy szkolimy się, dokształcamy się, żeby jak najlepiej rozumieć wasze dzieci i żeby je jak najlepiej uczyć. A, to że uczymy nie tak, jak Wy byście chcieli, bo każemy się uczyć i ćwiczyć wiedzę, odrabiać prace domowe i szykować się do klasówek, to już nic na to nie poradzę I w starożytności w szkołach uczono, że należy się uczyć, ćwiczyć i szykować do egzaminów i od tamtej pory nic się nie zmieniło. Jeśli się ktoś nie uczy, to się nie nauczy. I nie, nie jesteśmy głupi ani niewykształceni.

I zawsze serdecznie zapraszam każdego, do wykonywania mojego zawodu. Wtedy szybko się zmienia zdanie. Kiedyś mieliśmy studniówkę, rodzice mówili nam, żebyśmy się o nic nie martwili, bo oni ogarną. Nie ogarnęli, bo myśleli, że osiemnastolatki są dorośli i odpowiedzialni. Musieliśmy wkroczyć i szybko ustawić towarzystwo do pionu. Studniówka była bardzo udana i dla nas i dla młodzieży.

Jeśli znacie jeszcze jakieś stereotypy, to dajcie znać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pakerzy mają coś do przekazania

Korty – odc.1 - wstęp

Jeszcze słów kilka i książce "Chłopki- opowieść o naszych babkach"