Rozmowy na poziomie


Wiem, mało osób bierze mnie na poważnie. Bo ja żartuję, bo nawet blog mam z przymrużeniem oka. Bo nawet kiedy daję wykłady dla staruszków, to staram się, żeby były łatwe, lekkie i przyjemne. Oczywiście w życiu codziennym potrafię zachować powagę i nie śmieję się, jak głupia przy ustalaniu spraw np.  związanych z remontem domu albo przy omawianiu życiowych problemów. Chodzi mi w tym wpisie o luźne rozmowy z bliźnimi mymi. Uwielbiam gadać bzdury, żartować, śmiać się aż do bólu brzucha, ale czasami... czasami cieszę się z rozmów na wyższym poziomie. Na przykład o literaturze. Bo ja nie czytam tylko fantastyki i kryminałów, lubię też klasyki, np. Adama Mickiewicza, lubię poezję Baczyńskiego czy ks. Twardowskiego. Lubię czasami o nich porozmawiać. I w tym roku, na wakacjach odbyłam już kilka konwersacji, z których jestem bardzo zadowolona. I tak sobie nawet pomyślałam, że brakowało mi takiej wymiany zdań. Bez kija w tyłku, bez tego, co autor miał na myśli, tylko to, co ja i moi rozmówcy sądzimy o danych dziełach. Polecam to każdemu, ponieważ jest to bardzo fajna sprawa i nawet na jakimś tam poziomie, wychodzących poza żarty o kupie i dupie.
I tak. Byliśmy zgodni co do "Ludzi bezdomnych" i " Przedwiośnia", że tych książek nie chcielibyśmy jeszcze raz czytać. Za to Sienkiewiczowskie dzieła znalazły nasze uznanie, chociaż nie Krzyżacy. Mickiewicz, to moja miłość, ale nie podzielana przez rozmówców. Ale zgadzam się z tym, że Tadeusz z "Pana Tadeusza",  był strasznym ciapciakiem i nie rozumiemy, dlaczego Zosia go chciała. O Telimenie nie wspomnę🙂. Rozmawialiśmy nawet o "Sierotce Marysi", która dla mnie jest poważnym dziełem, opisującym ralia sierot i biednych chłopów na przełomie XIX i XX wieku. 

Fajnie jest porozmawiać z ludźmi, którzy czytali lub  przeglądali lektury szkolne (ja te, które mnie nie interesowały czytałam do mniej więcej połowy, a potem leciałam na lekcjach na farcie). Fajnie jest pogadać z ludźmi, którzy wiedzą, o co w nich chodziło. I w tym widzę sens ogólnej edukacji. Bo to nieprawda, że do niczego nam się te lektury w przyszłości nie przydadzą. Przydają się do budowania naszej tożsamości, sposobu myślenia, poczucia wspólnoty, a mniej górnolotnie, do rozwiązywania haseł w krzyżówkach. Przydają się do rozmów na tak zwanym poziomie ze znajomymi, gdzie jako dorośli ludzie, możemy powspominać szkołę i lektury. A nawet, jak ja w pandemię, część z nich sobie odświeżyć. Wpisy w tym temacie są w Archiwum pod rokiem 2020 - miesiąc kwiecień.
Warto czytać klasyki i warto o nich rozmawiać.😀

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pakerzy mają coś do przekazania

Korty – odc.1 - wstęp

Jeszcze słów kilka i książce "Chłopki- opowieść o naszych babkach"