Tłusty czwartek alergika
Jak wiecie lub jeszcze nie wiecie, jestem alergikiem i dzięki tej chorobie moje życie jest o wiele ciekawsze, niż by było, gdybym była zdrowa.
Już sam wyjazd na wakacje, wymaga ode mnie odwagi oraz cierpliwości do ludzi, zwłaszcza w kucharzy i kelnerów, którym muszę tłumaczyć, że nie mam chorego żołądka.
Nie mogę odwiedzać przyjaciół, którzy posiadają koty i króliki.
Nawet kołdra może stać się dla mnie zagrożeniem, jeżeli będzie z pierza lub owczej wełny.
Ale czasami przychodzi taki dzień, kiedy chcę zaryzykować i pożyć, jak normalny człowiek.
No i trafił się tłusty czwartek.
Zaczęłam świętowanie już we wtorek, a dzisiaj rano skończyłam zjadając ostatnie delicje.
W zasadzie nie powinnam jeść rzeczy mącznych, kupnych pączków, pizzy z nie wiadomo czym w środku, lodów w MC Donalds i pić shake, konsumować kinowego popcornu i pić coca colę.
Delicji też nie powinnam dotykać. A o batonikach już nawet nie wspomnę.
Ale ileż można się zdrowo odżywiać!!!
Ile można zjeść rodzynek, suszonych śliwek czy pestek od dyni, dosyć!
No i zerwałam się z łańcucha zdrowego (w sensie dla mnie jako alergika, nie żebym była fanką życia fit) żywienia.
Coś we mnie pękło i zaryzykowałam.
Tak, wzięłam potrójną dawkę leków, ale nie żałuję.
A nie, żałuję jednego.
Zamiast wczorajszych pączków powinnam najeść się kanapek, bo przecież to o nich wciąż gadam, marzę i śnię. Od czerwca nie miałam ich w ustach. A mogłam sobie zrobić je z szynką i pomidorem. To nic, że pomidory o tej porze roku, to nie pomidory i tak by mi smakowały.
Niestety pączki przysłoniły mi świat.
A potem zaczęłam się drapać, więc zakończyłam szaleństwo i czekam na kolejną okazję, gdzie tym razem będę pamiętała o kanapkach. Kiedy to będzie? A, w Wielkanoc!
No chyba, że moja alergia kontratakuje i znowu zmusi mnie do menu złożonego z 10 produktów na krzyż.
Oby nie, już będę grzeczna i nie będę przeginać.
To był jakiś szał, po prostu nie mogłam się powstrzymać, jakbym chciała się nachapać na zapas.
Udało się, mam dość. Pestki od dyni i suszone śliwki są baaaaardzo dobre!
I chrupki kukurydziane też.
PS. O nie, przypomniałam sobie, że jutro mogę skończyć w kinie i tam jest popcorn, a ja się nie powstrzymam. A potem pewnie będzie jakaś pizza! Też się nie powstrzymam.
No nic, ostatki. Zaryzykuję.
Już sam wyjazd na wakacje, wymaga ode mnie odwagi oraz cierpliwości do ludzi, zwłaszcza w kucharzy i kelnerów, którym muszę tłumaczyć, że nie mam chorego żołądka.
Nie mogę odwiedzać przyjaciół, którzy posiadają koty i króliki.
Nawet kołdra może stać się dla mnie zagrożeniem, jeżeli będzie z pierza lub owczej wełny.
Ale czasami przychodzi taki dzień, kiedy chcę zaryzykować i pożyć, jak normalny człowiek.
No i trafił się tłusty czwartek.
Zaczęłam świętowanie już we wtorek, a dzisiaj rano skończyłam zjadając ostatnie delicje.
W zasadzie nie powinnam jeść rzeczy mącznych, kupnych pączków, pizzy z nie wiadomo czym w środku, lodów w MC Donalds i pić shake, konsumować kinowego popcornu i pić coca colę.
Delicji też nie powinnam dotykać. A o batonikach już nawet nie wspomnę.
Ale ileż można się zdrowo odżywiać!!!
Ile można zjeść rodzynek, suszonych śliwek czy pestek od dyni, dosyć!
No i zerwałam się z łańcucha zdrowego (w sensie dla mnie jako alergika, nie żebym była fanką życia fit) żywienia.
Coś we mnie pękło i zaryzykowałam.
Tak, wzięłam potrójną dawkę leków, ale nie żałuję.
A nie, żałuję jednego.
Zamiast wczorajszych pączków powinnam najeść się kanapek, bo przecież to o nich wciąż gadam, marzę i śnię. Od czerwca nie miałam ich w ustach. A mogłam sobie zrobić je z szynką i pomidorem. To nic, że pomidory o tej porze roku, to nie pomidory i tak by mi smakowały.
Niestety pączki przysłoniły mi świat.
A potem zaczęłam się drapać, więc zakończyłam szaleństwo i czekam na kolejną okazję, gdzie tym razem będę pamiętała o kanapkach. Kiedy to będzie? A, w Wielkanoc!
No chyba, że moja alergia kontratakuje i znowu zmusi mnie do menu złożonego z 10 produktów na krzyż.
Oby nie, już będę grzeczna i nie będę przeginać.
To był jakiś szał, po prostu nie mogłam się powstrzymać, jakbym chciała się nachapać na zapas.
Udało się, mam dość. Pestki od dyni i suszone śliwki są baaaaardzo dobre!
I chrupki kukurydziane też.
PS. O nie, przypomniałam sobie, że jutro mogę skończyć w kinie i tam jest popcorn, a ja się nie powstrzymam. A potem pewnie będzie jakaś pizza! Też się nie powstrzymam.
No nic, ostatki. Zaryzykuję.
też jestem alergikiem, na szczęście jestem uczulona tylko na orzechy ziemne, konserwanty, szeroko pojętą chemię i różne przyprawy, da się żyć i najeść :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba użyte przez Ciebie słowo - TYLKO:)
Usuń