Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Lata 90' – Wakacje – Cz. 4 – Nocowanie po domach

Obraz
  Wakacje w Jabłonnie dzielę na cztery części Pierwsza – robota w szklarni i na polu Druga – korty        Trzecia – imprezy Czwarta – nocowanie po domach Piąta – wyjazdy Czym było nocowanie po domach? Spaniem w innym domu niż swój albo przyjmowanie na noc przyjaciółek. Mój dom, zawsze był otwarty na gości, więc  rodzice nie widzieli żadnego problemu, żeby dziewczyny przychodziły do mnie na noc. Dzisiaj tego nie rozumiem, ale wtedy spanie w trzy osoby na jednym łóżku, w środku lata, kisząc się i drętwiejąc w dziwnych pozycjach było czymś normalnym. Dzisiaj, kiedy mam gości, nadal chętnie kogoś przenocuję, wolę jednak, kiedy każdy ma swoje łóżko, swój kocyk i poduszkę. Mając naście lat, nic mi nie przeszkadzało. Ale i na ciasnotę można było zaradzić, ponieważ ja letnią porą przenosiłam się z łóżka na podłogę. Legowisko było zrobione z kołdry i prześcieradła, także było dosyć twardo, ale po dwóch – trzech dnia...

Lata 90' – Wakacje – Cz. 3 – Imprezy

Obraz
Temat podzieliłam na kilka części. Pierwsza – robota w szklarni i na polu Druga – korty Trzecia – imprezy Czwarta – nocowania po domach Piąta – wyjazdy Na wstępie zaznaczam, że nie mam zamiaru zdradzać szczegółów, zwłaszcza tych mniej chwalebnych. Na szczęście żyliśmy w czasach, gdzie nie robiło się tysiąca zdjęć, zwłaszcza tych żenujących, więc to, o czym myślimy ze wstydem zostaje w nas i naszych kolegach. Ale powspominać zawsze można. Nie dodam również zdjęć, bo nie każdy by sobie tego życzył. A tam gdzie ja jestem, tam są też inni. Także wpis będzie bez zdjęć, jedynie jeden z moich cudownych rysunków. Wakacje, to był czas nie tylko kortów, ale i imprezowania z towarzystwem. Do szczęścia były nam potrzebne dwie rzeczy. Miejscówka i muzyka. Jednym z nich była działka mojej przyjaciółki, gdzie znajdowała się "tańcbuda", czyli komórka, gdzie było ciasno i super albo dom w surowym stanie, gdzie było znacznie więcej przestrzeni i duży parkiet. Lubiliśm...

Lata 90' – Wakacje – Cz. 2- Korty

Obraz
Wakacje podzieliłam na kilka tematów. Pierwsza – robota w szklarni i na polu Druga – korty Trzecia – imprezy Czwarta – nocowania po domach Piąta – wyjazdy Korty – o nich mogłabym napisać trzy tomy, ale mam zakaz podawania szczegółów, więc napiszę ogólnie, co to było za czarowne miejsce i czemu właśnie tam. Jak czytaliście we wcześniejszym wpisach, korty były starym kompleksem sportowym, które my jakoś tak samoczynnie zaadaptowaliśmy dla siebie. Piszę my, bo chodzi o całe moje towarzystwo. Znalazłam się tam dzięki moim braciom ciotecznym, którzy chodzili tam grać w kosza. Podczepiłam się pod nich i tak poznałam ludzi, z którym spędziłam wiele długich lat. Dzisiaj, na co dzień widuję się tylko z niektórymi, ale nawet z tymi, z którymi spotykam się rzadziej, nadal mamy uczucie, że wszystko, co przeżyliśmy, wydarzyło się wczoraj. Były też osoby, które wpadały w kortowe towarzystwo tylko na jakiś czas, a potem odchodziły. Ale gdybym miała policzyć stały skład, to było na...

Lata 90' – Wakacje – Cz. 1 – Pomaganie rodzicom w szklarni

Obraz
Temat podzieliłam na kilka części. Pierwsza – robota w szklarni i na polu Druga – korty Trzecia – imprezy Czwarta – nocowania po domach Piąta – wyjazdy Byciem dzieckiem ogrodników oznaczało ni mniej ni więcej, jak tylko pomoc w  rodzicom w szklarniach. Kiedy tylko na horyzoncie pojawiały się wakacje, wiadomo było, że nasi kochani rodzice zadbają o to, żebyśmy się nie nudzili. To było u nas normalne, jak dla innych obowiązek wynoszenia śmieci czy sprzątania łazienki. Oczywiście, że się buntowaliśmy, ale i tak trzeba było zrobić swoje. Patrząc z perspektywy czasu, to było dla mnie dobre. I nie myślcie sobie, że to była katorżnicza praca. Jak się zrobiło swoje, to miało się spokój, a jak nie, to była burza z piorunami. Poza tym, ja nie mam nic przeciwko pracy fizycznej, do dzisiaj ją lubię. Niestety zaostrzenie alergii wykluczyło mnie z dalszej pomocy tacie i od wielu lat nie wchodziłam do szklarni na dłużej niż kilkanaście minut. Nie mniej jednak, polecam wam pracę...

Lata 90' – Nastolatek w średniej szkole

Obraz
Czas wolności, transformacji ustrojowej był trudny. Oczywiście ja, jako nastolatka w ogóle tego nie odczuwałam, bo miałam tylko jeden obowiązek – chodzenie do szkoły i uczenie się, żeby zapewnić sobie lepszą przyszłość. Tylko, że ja szkołę miałam w nosie. Oczywiście nie miałam zamiaru jej rzucać, ani zawalać któregoś roku, ale z uczeniem się było mi nie po drodze. Było milion ciekawszych rzeczy do zrobienia niż ślęczenie nad książkami. Z tym, żebyście mnie źle nie zrozumieli. To nie tak, że w ogóle się nie uczyłam. Robiłam to, moja mama pytała mnie z materiału, który był zadawany na klasówki. Odrabiałam prace domowe, czy przygotowywałam się do odpytywania, ale zanim się do tego zabrałam, robiłam wszystko, żeby tego nie robić. Katorga i droga przez mękę. Podczas odrabiania lekcji, zamiast pisania wypracowania czy wkuwania regułek z fizyki, jak czytałam Joannę Chmielewską i jej kryminały albo Małgorzatę Musierowicz. Kiedy słyszałam kroki rodziców, szybko chowałam książkę pod zeszyt...

Lata 80' – Szkoła podstawowa

Obraz
Powracam do cyklu historycznego z moim życiem w tle. Była ogólna historia, taniec, śpiew, ubiór czy dzieciństwo, teraz przyszedł czas na szkołę. W zasadzie, to nie wiem czemu ja uczę w szkole, bo w końcu przez większość życia wcale nie lubiłam do niej chodzić. Do przedszkola nie uczęszczałam, ponieważ nie było takiego obowiązku, a że na podwórku było sporo dzieci, to ta instytucja nie była mi potrzebna. Z drugiej strony rodzice byli ogrodnikami, wciąż na miejscu i mający nas jako tako na oku. Edukację zaczęłam od zerówki, do której poszłam razem z moim bratem ciotecznym, z którym jesteśmy rówieśnikami. Naszą panią była pani Ula, która była miła, ale też potrafiła nas zawstydzić. Pamiętam taką sytuację, że na początku zerówki mama dawała mi herbatę do bidonu, ale w pewnym momencie szkoła zapewniła nam ten, jakże cudowny, nigdy dobrze nie posłodzony napój.  Dostałam ochrzan za to, że przyniosłam bidon, a już tego nie trzeba było robić. I takie pytanie? Czy sześciolatek decyduje...