Lubię palić papierosy*

 


Mimo, że nie palę od 12 lat, to nadal lubię palić papierosy.

Jak tylko o nich czytam, myślę, śnię, to uwielbiam palić papierosy.

Jak ktoś przy mnie zapali i zapachnie mi tytoniem, mam ślinotok.

Tak, 12 lat po rzuceniu fajek, nadal mnie ciągnie.

Czasami myślę sobie:

Jak pojadę na wakacje, to sobie zapalę albo jak się zestarzeję, to znowu będę palić. A może tak sobie kupić paczkę i raz na jakiś czas zrelaksować się dymkiem? Nie ma nic fajniejszego od puszczenia sobie dymka w miłym towarzystwie. Przy kawie, przy piwku, po prostu. Ktoś, kto nie palił, nie wie o czym piszę. Bo palenie, to bardzo integrujące zajęcie.

Gdyby ten nałóg nie był aż tak niszczący, w życiu bym go nie porzuciła.

A skąd mi to w ogóle przyszło do głowy?

Przez Joannę Chmielewską i jej książkę „Wszystko czerwone.” Klasyk polskiego kryminału czasów PRL-u. Postaci tam umieszczone kopcą, jak parowozy. Wciąż tylko palą i wyrzucają niedopałki z popielniczek. I jak tak to czytam, to sentyment chwyta mnie za serce i myślę sobie.

Ale bym sobie zapaliła.

Kiedyś, w epoce dinozaurów, czyli jeszcze na początku XXI wieku można było palić praktycznie wszędzie. W restauracjach, zakładach pracy, domu i w parku.

Kiedy wchodziło się do knajpy w powietrzu unosił się siwy dym (czyli siekiera) i można było się w nim zanurzyć i poczuć się częścią większej całości.

Myślicie, że przesadzam?

Palenie zbliżało ludzi. Zawsze najweselej było w palarni. Tylko w towarzystwie palaczy było się towarzysko na czasie. Ci, co nie palili albo dołączali do palących albo musieli potem się dopytywać. A zazwyczaj omijały ich najlepsze smaczki życia codziennego z pracy, szkoły czy z życia przyjaciół.

Palenie sprzyjało nawiązywaniu kontaktów towarzyskich. Wystarczyło zapytać:

- Czy ma pan papierosy?

Albo

- Służę pani ogniem.

I już zaczynała się rozmowa.  

Byliśmy bardziej zrelaksowani i otwarci na siebie.

A może powinniśmy znieść zakaz palenia w miejscach publicznych? Może znowu zrobiło by się miło i sympatycznie, może byśmy spuścili ciśnienie i po prostu poszli sobie na papieroska? Może…

Oczywiście mam sentyment w sercu i nałóg w mózgu, ale po papierosy raczej już nie sięgnę. Nie piszę, że nigdy, bo może, kiedy się zestarzeję…, kto wie.

 

Ale tak serio, nie palcie, bo to szkodzi zdrowiu, a nałóg pozostaje i wystarczy tylko sięgnąć ręką, a wszystkie lata bez fajek pójdą sobie gdzieś…

Ja nie sięgam, ale znam takich, co po latach sięgnęli i znowu palą.

Nie ma sensu, lepiej za  tę kasę iść na lody.:)

 

Ale sentyment, ach… za serce chwyta.

Kończę, bo mam ślinotok.

 

 

*Uwaga. Temat niepoprawny i nie przystający do dzisiejszych czasów. Może wywołać skrajne reakcje. Czytasz na własną odpowiedzialność. J

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka