Wielki Foch – recenzja
Wielki foch. O (nie) dojrzałości kobiet, to książka –wywiad, przeprowadzony przez Iwonę Kisiel z s. Anną Marią Pudełko AP oraz Anetą Liberacką. Siostra jest apostolinką, psychopedagogiem, prowadzi warsztaty i rekolekcja, a pani Aneta Liberacka jest redaktorem naczelnym Stacji7.pl oraz prezesem Fundacji Medialnej. To tak informacyjnie o paniach, a teraz o książce.
Jak
tylko usłyszałam o niej w Radio Warszawa postanowiłam ją mieć. Ale zamiast
kupić ją sobie, kupiłam koleżance na Boże Narodzenie, po czym szybko ją od niej
pożyczyłam. A potem kupiłam dwie następne, dla siebie i dla jeszcze jednej
koleżanki. Po moich wyczynach widzicie, że jest to książka warta przeczytania.
W
sumie, to pozycja skierowana bardziej do młodych dziewczyn i kobiet, ale myślę
również, że jest warta przeczytania niezależnie od wieku, w którym jesteśmy.
Nawet osiemdziesięciolatka, która już wszystko wie i widziała może w niej
znaleźć coś dla siebie.
Spodobała
mi się ta książka ponieważ mówi o nas, kobietach bez patosu, bez walki płci,
bez jakiejś ideologii. Mówi o nas, o tym jakie jesteśmy. Niezależnie, czy
jesteśmy karierowiczkami, kurami domowymi, żonami i matkami, czy też
samotnicami z inną ścieżką życia, jesteśmy kobietami. I ta książka, pewnie Was
to zdziwi, pozwoliła mi na powrót poznać swoją kobiecość. A raczej ją odkryć i wyciągnąć
spod narosłych nade mną warstw niekobiecości. Potrzebowałam jej, żeby przyjrzeć
się sobie w różnych aspektach życia, sposobie myślenia czy emocjonalności. I w
zasadzie jedno zdanie mi utkwiło w głowie, które wałkuję co jakiś czas i się od
niego odnoszę w mojej codzienności. To zdanie mnie dotknęło (w sposób pozytywny),
Wy możecie zwrócić uwagę na coś innego.
Nie
cytuję go dokładnie – Jestem kobietą i nie muszę wchodzić w role męskie.
O
co chodzi? O to, że będąc kobietą na stanowisku, kierowcą autobusu, specem od
prowadzenia wózka widłowego, nie muszę być w tym męska, mogę robić to po
kobiecemu. I to bardzo mi się spodobało, zwłaszcza, że przez lata uważałam, że
mam w wielu sprawach myśleć po męsku. Dziś wiem, że to była głupota, ponieważ
można wszystko zrobić po swojemu, po kobiecemu, a w moim przypadku oznacza to,
od tyłu i na okrągło, ale jakoś zawsze docieram do celu.
Ja
to już jakiś czas temu odkryłam, ale te panie mnie w tym utwierdziły.
I
żeby nie było, że wszystko łyknęłam gładko i bez sprzeciwów, ja z nimi
dialogowałam, a nawet się wewnętrznie kłóciłam, ponieważ nie ze wszystkim się zgadzałam
i nie wszystko mi się podobało, że ach i och. Mało tego, ja się kłóciłam nie
tylko z nimi, ale i ze sobą, żeby potem się pogodzić i pokornie przyjąć inne
zdanie oraz swoje ja.
Co
według mnie tylko potwierdza, że warto sięgnąć po ten wywiad.
I
to co najpiękniejsze, że poruszane w książce aspekty naszej kobiecości były
omawiane w aspekcie Bożej Miłości. Ale o tym, same już przeczytajcie.
Polecam.
PS.
Panowie też możecie sięgnąć po tę lekturę, może choć trochę zrozumiecie nasz
skomplikowany mechanizm funkcjonowania. Sama czasami się zastanawiam, jak my się
w nim nie gubimy.:)
Komentarze
Prześlij komentarz