Co u mnie słychać
Dużo i nic. Dużo, bo wciąż gdzieś biegam i nie mam czasu podrapać się w cztery litery, ale nie są to rzeczy warte opisywania. Zwłaszcza cztery litery. :)
Dzisiaj natomiast byłam na najzwyklejszych zakupach w supermarkecie. Jest po remoncie, więc czułam się, jak w nowym miejscu. Nic nie mogłam znaleźć. Ale czemu piszę o tak nudnej rzeczy. Bo zakupiłam sobie szampon koloryzujący. Szał. Dla mnie na pewno, bo ostatni raz majstrowałam przy kolorze przed trzydziestką, a potem zakochałam się w moim naturalnym odcieniu. Czarne i z połyskiem. Niestety mam coraz więcej siwych i nawet mnie zaczęły przeszkadzać. Dlatego kupiłam szampon koloryzujący. I co? Połóż cokolwiek na czerń, a masz nadal czerń, a gdzie są siwe? Hmmm, mniej siwego, ale nadal są. Praktycznie nic mi nie złapało. No i poza tym jest jeszcze moja alergia, bałam trzymać się tę papkę na głowie dłużej. A nie ukrywam, że teraz mnie swędzi tu i tam, a głowa lekko piecze. A może pokocham swoje siwulce?
Buuu, Aaaaaaaaaa, buuuuu!!!
Ja nie chcę mieć innego koloru niż mój.
Ewentualnie stalowo siwe z połyskiem, ale to by wymagało odbarwienia 98% moich włosów.
W każdym razie, to co mam teraz na głowie, absolutnie mnie nie zachwyca.
Czuję się paskudnie, jak mogłam to sobie zrobić?
Jeżeli podejmę kolejną próbę, to wezmę inny kolor. Ale jaki mam wybór? Miałam wziąć, jak moja mama, ciemną czekoladę i wtedy byłoby naturalnie, ale nie było, więc wzięłam ciemny brąz i co wyszło? Masakra, jak u starszych panów, co farbują skronie.:)
Mogłam wziąć czarny. W sumie logiczne, ale jest tylko z granatowym połyskiem, a ja mam kasztanowy, albo wiśniowym czy innym śliwkowym, a tego bym chyba nie przeżyła:/
No i tyle. Ja to potrafię pisać o niczym, prawda?:)
Dzisiaj natomiast byłam na najzwyklejszych zakupach w supermarkecie. Jest po remoncie, więc czułam się, jak w nowym miejscu. Nic nie mogłam znaleźć. Ale czemu piszę o tak nudnej rzeczy. Bo zakupiłam sobie szampon koloryzujący. Szał. Dla mnie na pewno, bo ostatni raz majstrowałam przy kolorze przed trzydziestką, a potem zakochałam się w moim naturalnym odcieniu. Czarne i z połyskiem. Niestety mam coraz więcej siwych i nawet mnie zaczęły przeszkadzać. Dlatego kupiłam szampon koloryzujący. I co? Połóż cokolwiek na czerń, a masz nadal czerń, a gdzie są siwe? Hmmm, mniej siwego, ale nadal są. Praktycznie nic mi nie złapało. No i poza tym jest jeszcze moja alergia, bałam trzymać się tę papkę na głowie dłużej. A nie ukrywam, że teraz mnie swędzi tu i tam, a głowa lekko piecze. A może pokocham swoje siwulce?
Buuu, Aaaaaaaaaa, buuuuu!!!
Ja nie chcę mieć innego koloru niż mój.
Ewentualnie stalowo siwe z połyskiem, ale to by wymagało odbarwienia 98% moich włosów.
W każdym razie, to co mam teraz na głowie, absolutnie mnie nie zachwyca.
Czuję się paskudnie, jak mogłam to sobie zrobić?
Jeżeli podejmę kolejną próbę, to wezmę inny kolor. Ale jaki mam wybór? Miałam wziąć, jak moja mama, ciemną czekoladę i wtedy byłoby naturalnie, ale nie było, więc wzięłam ciemny brąz i co wyszło? Masakra, jak u starszych panów, co farbują skronie.:)
Mogłam wziąć czarny. W sumie logiczne, ale jest tylko z granatowym połyskiem, a ja mam kasztanowy, albo wiśniowym czy innym śliwkowym, a tego bym chyba nie przeżyła:/
No i tyle. Ja to potrafię pisać o niczym, prawda?:)
Komentarze
Prześlij komentarz