Łyse - reaktywacja
W zeszłym roku nie udało mi się być w Niedzielę Palmową w Łysych, ale w tym, ponownie odwiedziłam to miejsce i było, jak zwykle super.
Z
racji pięknej pogody (w końcu, zazwyczaj tam marzłam) przyjechało tak dużo
ludzi, że musiałam zaparkować u kogoś na polu, zamiast jak zwykle w leśnej
uliczce, blisko straganów. Dla mnie oczywiście, to nie był żaden problem, ale
tata i wujek mają swoje lata i woleliby z pewnością mieć wszystko pod nosem.
Ale,
ale, pewnie nie wszyscy wiedzą, co w tych Łysych się wydarza, że takie tłumy
walą tam, w ten jedyny dzień w roku.
Otóż!
W Łysych od wielu, wielu, wielu i wielu lat odbywa się procesja z wielkimi
palmami, wykonanymi ręcznie z kolorowej krepiny. Z resztą na końcu będą
zdjęcia, to sobie je obejrzycie. Oprócz tego, na miejscu jest też jarmark
kurpiowski, na którym sięęęęeeee dzieje. Na scenie występują ludowe zespoły wokalne,
taneczne, prowadzący mówią gwarą kurpiowską kawały lub czytają wiersze
miejscowych poetów. Na każdym kroku można natknąć się na ludzi ubranych w
ludowe stroje, i którzy chętnie pozują do zdjęć. Przynajmniej dziewczyny. A
jeśli chodzi o jarmark, to wiadomo, można kupić na nim wszystko. Od antyków i
rzeźb, po ciasta, mięsa i pieczywo. Nawet oscypki były. Oczywiście nie mogło
też zabraknąć straganów z zabawkami.
Jeżeli
ktoś lubi ludowe klimaty, to miejscowe panie sprzedawały wycinanki, stroiki
świąteczne, dużo mniejsze, krepinowe palmy (ale jak na standardy naszych palm i
tak spore) czy kwiatki na druciku. Można
było też kupić różnego rodzaju akcesoria świąteczne, czyli: koszyczki, baranki,
serwetki, kurczaczki i zajączki. Do wyboru, do koloru. A gdy ktoś zgłodniał,
zawsze można było kupić za grosze pajdę chleba ze smalcem albo prosto z patelni
pierogi. I dla mnie wszystko byłoby by ok., gdyby nie dzikie tłumy. Dlatego
zamiast zrobić przemyślane i spokojne zakupy, ja włączyłam piąty bieg i kupiłam
wszystko w przeciągu dziesięciu minut. Potem, jeszcze coś dokupiłam, ale nie
odbyło się to w głównym nurcie zakupowym.
Najważniejsza
jednak była procesja palm. Miałam dobrą miejscówkę, więc mogłam spokojnie robić
zdjęcia i nakręcić filmiki. A ilu ludzi szło w procesji? Myślę, że spokojnie
było kilka tysięcy osób. Jeszcze tak dużego tłumu tam nie widziałam.
Miejscowość
Łyse znajduje się na północnym Mazowszu blisko Myszyńca i Ostrołęki. Warto
pojechać w te trzy miejsca z kilku powodów. Ostrołęka, to stare miasto z
pięknymi zabytkami, Myszyniec ma łady kościół neogotycki, a w Łysych mamy palmy
i jarmark. Oczywiście, w związku z tym, że to dzieje się w niedzielę, zapraszam
wszystkich na Mszę Świętą, niekoniecznie tę główną, bo marne szanse na
znalezienie siedzącego miejsca, więc większość ludzi stoi na placu i ulicach.
Lepiej przyjechać wcześniej na 8:30 i nie stać w ścisku, tylko siedzieć w
ławce.
Warto
też odwiedzić jeszcze jedno miejsce, w którym można urządzić sobie piknik,
rekreację, skorzystać z restauracji czy noclegu. A w sezonie przyjść na koncert
czy popływać kajakami po sztucznym jeziorze. W tym roku nie robiłam zdjęć, ale
daję link do starego wpisu: https://zprzymruzeniemoczu.blogspot.com/2022/04/wycieczka-do-ysych.html.
A chodzi mi oczywiście, o Kurpiowską Krainę. Bardzo
fajne miejsce na odpoczynek. Polecam. Dzisiaj było ciepło, miło i przyjemnie,
aż nie chciało się stamtąd odjeżdżać.
Zdjęcia i filmiki:







Komentarze
Prześlij komentarz