Więzienna planeta - odc.11

 


ZIEMIA

 

Olga

Weszła do pomieszczenia, w którym znajdowała się tuba transportera i rozebrała się do naga. Usłyszała głos obsługującej maszynę kobiety.

- Pani Olgo sygnał nadany. Ziemia czeka.

- Jestem gotowa.

Olga położyła się na dnie zielonej tuby i przez chwilę przyzwyczajała się do chłodu metalu, z którego została zrobiona. Nad nią zamknęła się pokrywa, która odcięła ją od świata zewnętrznego. Mimo, że podróżowała tak wielokrotnie, za każdym razem czuła niepokój, a w głowie miała wizję wypadku i utknięcia gdzieś między wymiarami albo co gorsza, rozszarpania na strzępy spowodowanego zbyt dużym przeciążeniem transportera.

Więźniowie mieli przynajmniej ten luksus, że byli uśpieni, ona spędzała te piętnaście minut podróży zupełnie przytomna. Kokon, w którym się znajdowała uniósł się do pionu i Olga wiedziała, że zaraz będzie spadać. Na zewnątrz operator włączył przycisk Start i tuba zniknęła z rozbłyskiem. Tymczasem Olga znalazła się w leju transportowym i czuła się, jak na kolejce górskiej w wesołym miasteczku, tylko prędkość nie dławiła jej oddechu, ani nic jej nie przyciskało do ścianek kokonu. Wiedziała również, że po skończonej podróży nie będzie miała zawrotów głowy, ani nie będzie jej się zbierało na wymioty.

Za każdym razem ciekawiło ją, jak wygląda świat poza kokonem, jak tam jest, poza wymiarami. Niestety wszelkie próby dołączenia do tuby okienka kończyły się rozerwaniem urządzenia, a kamery umieszczana na zewnątrz znikały.

Pokrywa otworzyła się z głośnym sykiem, Olga wylądowała na Ziemi.

Wysiadła z urządzenia.

- Witamy panią dyrektor – usłyszała wesoły głos kapitana Jacka Olechowskiego – mamy nadzieję, że urlop będzie udany. No i, że masz dla nas prezenty.

- Za chwilę u ciebie będę, to sam się przekonasz.

Weszła do pomieszczenia odkażającego i eliminującego wszelkie groźne dla Ziemian mikroby i wszyła wprost do szatni, gdzie czekał na nią przygotowany dres. Nie śpieszyła się, ponieważ musiała jeszcze odebrać walizki, a wzięła ich aż trzy. W tym dwie z prezentami dla rodziny i przyjaciół.

Po mniej więcej pół godzinie piła herbatę w gabinecie kapitana i słuchała miejscowych plotek.

- Masz zamiar tu pracować? – zapytał Jacek zmieniając temat.

- Tylko tyle ile trzeba, ale najpierw jadę z rodzicami nad morze. Muszę odpocząć i nie stykać się z niczym, co ma związek z więzieniem, terapiami i papierami.

- A potem?

- Potem spotkam się z tą dziennikarką, a później popracuję z tobą przez kilka dni.

- Paweł powiedział, że mam cię pilnować i że ma to być maksymalnie trzy dni, a potem masz dalej wypoczywać.

- Tak właśnie zrobię – Olga uśmiechnęła się promiennie.

 

Nina

Do aresztu przyszli jej rodzice, ale nie chciała się z nimi widzieć. Oni zupełnie jej nie rozumieli. Na pewno chcieliby, żeby się do wszystkiego przyznała i żeby okazała skruchę. Chcieliby, żeby znowu była potulnym dzieckiem, ale nic z tego, nie wejdzie w kierat dobrej córusi. Niech się nimi zajmuje jej brat, w końcu to on był ich oczkiem w głowie, a ona zawsze ta gorsza, głupsza i rozwydrzona. A kiedy tamten drań ją skrzywdził, to nie znalazła u nich zrozumienia, powiedzieli jej, że sama jest sobie winna i że następnym razem powinna być ostrożniejsza. I była. Znalazła osoby, które ją rozumiały, przygarnęły, a potem…

- Ach!!! – wściekła się – nawet Anabel ją zdradziła, nikomu nie mogła ufać.

Rodzice zostawili dla niej list, ale nawet go nie otworzyła, od razu wrzuciła go do muszli klozetowej i spuściła do kanałów. A szkoda, bo było w nim napisane:

„Jesteśmy z tobą cokolwiek się stanie, kochamy cię. Mama i Tata.”

 

 

Ania

Dostała od siostry zaproszenie na przyjęcie zapoznawcze z jej nowym chłopakiem oraz jego rodzicami. Oczywiście Hanka nie mogła do niej zadzwonić i jej o tym powiedzieć, musiała wysłać zaproszenie pocztą priorytetową, jakby chodziło o coś ważnego.

W pachnącej ciężkimi perfumami kopercie znalazła tak zdobione zaproszenie, że car Rosji by jej pozazdrościł. Wszędzie złoto i purpura, zawijasy i cherubinki, jakby to miał być ślub.

Ania obracała zaproszenie w dłoniach.

A to był wieczorek zapoznawczy ludzi, którzy chcieli wejść ze sobą nie w związki uczuciowe i rodzinne, a w interesy, które będą im się opłacać. Jeśli nie, obie strony pożegnają się bez żalu.

Tak to wyglądało. Jej rodzice, też byli wynikiem połączenia interesów, a nie miłości. Mimo, że przeżyli ze sobą 38 lat, trudno było stwierdzić, czy darzą się uczuciem.

Ania porzuciła temat siostry i zastanowiła nad swoimi rodzicami.

Nigdy nie okazywali sobie czułości, nie trzymali się za ręce, nie uśmiechali się do siebie. Byli dla siebie, jak obcy. Dla niej też nie mieli wiele uczuć. Były tylko pochwały lub nagany, w szczególności za oceny w szkole. Ania nie mogła zejść niżej niż 4+ inaczej ojciec grzmiał coś o złej inwestycji itp.

A teraz kolejni ludzie wejdą w związek tylko po to, żeby pomnożyć pieniądze. Będą udawać, że im się to podoba, chociażby wysyłając tak koszmarne zaproszenie, które miało być dowodem na istnienie między nimi miłości.

Ania w to nie wierzyła.

Ale iść musiała.

Musiała też wydać kupę pieniędzy na strój, fryzurę i dodatki, ale wolałaby kupić kilka płyt z muzyką czy iść do filharmonii.

- Życie – westchnęła i nalała sobie wina do kieliszka.

 

Agata

Zaszyła się w mieszkaniu i zabrała do segregowania informacji o Więziennej Planecie, pani Oldze i innych osobach, które tam pracowały lub mieszkały.

Chciała być jak, najlepiej przygotowana na spotkanie z wszechwładną dyrektor więzienia.

- Nie może mnie na niczym zagiąć, nie mogę dopuścić, żeby zbiła moje argumenty – powtarzała co chwilę, jak mantrę.

W rzeczywistości czuła się bardzo niepewnie. Póki walczyła z niewidzialną osobą i biurokracją, wszystko wydawało się łatwe i miała wrażenie, że działa.

Ale teraz miała się spotkać z panią Olgą twarzą w twarz i od tej rozmowy będzie zależało, czy dostanie pozwolenie na pobyt na Więziennej Planecie, czy nie.

A to już nie wyglądało na łatwiznę.

- Dam radę – próbowała sobie dodać pewności siebie, ale jakoś ją straciła.

- Nie uda mi się – zrobiła smętną minę i rzuciła papierami o podłogę.

Wstała i poszła do kuchni. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej kawał kiełbasy i musztardę.

- Jak sobie podjem, to na pewno humor mi się poprawi, a i perspektywy będą lepsze.

 

WIĘZIENNA PLANETA

 

Karol

Leżał wieczorem na łóżku i zamiast spać gapił się w sufit. Myślał.

Pani Olgi nie było zaledwie tydzień, a już tęsknił.

Żadna z kobiet, która prowadziła z nim zajęcia nie dorastała jej do pięt.

Ani urodą, ani kompetencjami.

W tym drugim, to oczywiście się mylił, ale nie były panią Olgą, więc według niego na niczym się nie znały.

Miał świadomość, że takie myślenie pasowało raczej dla nastolatka, ale nie chciał tego hamować.

Tak  rzadko przyznawał się przed sobą, że ma uczucia, że tym razem pozwolił, żeby wypłynęły na powierzchnię. Nie miał pojęcia, że to było z góry zaplanowane. Olga robiła wszystko, żeby na powrót stał się człowiekiem.

Karol nie miał świadomości, że to, co do tej pory przerabiał, było tylko rozgrzewką. Olga i inni trenerzy mieli zamiar dotrzeć, aż do dna jego jestestwa i wydobyć niego to, co najlepsze.

Nie przewidzieli tylko jednego, że Karol zakocha się w szefowej.

Mężczyzna leżał na łóżku i myślał o drobnej kobietce, która zachwycała go, swoją urodą, burzą czarnych włosów i lekkim uśmiechem, który zwalał go z nóg.

Jako rozsądny facet, wiedział, że to nie ma szans, ale ten drugi szeptał, że nie ma rzeczy niemożliwych. I w tej chwili bardziej jemu wierzył, popierając swoje optymistyczne wizję tym, że jemu w życiu wszystko się udaje.

Jakoś wpadki i odsiadki w ogóle nie wziął pod uwagę.

 

Tomasz

Kiedy wszedł do knajpy i zobaczył przynajmniej dziesięć kobiet, z miejsca łzy zakręciły mu się w oczach. Tak dawno z żadną nie rozmawiał, nie flirtował, nie…, nie, nie nie – jęknął w duchu. Cerber – obserwator, też tutaj był i dał mu znak ręką, żeby podszedł.

- Ostatnie wskazówki – burknął Tomek, a potem uświadomił sobie, że nie powinien się tak odzywać, ale było za późno, żeby mógł to zmienić. Jego trener jednak zignorował ten wybuch irytacji i powiedział.

- Pamiętaj, że cię widzę – pogroził mu palcem – jak tylko tu wszedłeś, widziałem twoją minę, bądź ostrożny.

- Będę – burknął Tomasz – mogę odejść?

- Tak.

Zamówił sobie sok pomidorowy i podszedł do pierwszego stolika z brzegu.

- Mogę się dosiąść? – zapytał dwóch kobiet.

Te spojrzały na niego z wyraźnym zainteresowaniem i uznały, że jest wart znajomości.

- Oczywiście – powiedziała jedna z nich, niska blondynka o niebieskich oczach. Jej koleżanka, ruda i piegowata od razu zapytała.

- To ty jesteś tym biedakiem, któremu zabroniono z nami rozmawiać?

Tomasz uśmiechnął się czarująco i odparł.

- Jak widać, okres kwarantanny mam za sobą.

Kobiety zachichotały, a on zdał sobie sprawę, że jak zaraz nie zmieni sposobu rozmowy, to będzie to jego pierwszy i ostatni kontakt z płcią przeciwną. Z drugiej strony, przecież nie powiedział nic wielkiego? Czemu więc one zachichotały?

- Wiecie, jaki film nam puszczą? – spróbował neutralnego tonu.

- Na pewno coś nudnego i z morałem– powiedziała jedna.

- A może jakąś komedię? – dodała z nadzieją druga – lubię komedię.

- Ja bym wolał kryminał – powiedział Tomek.

- Zapomnij – uśmiechnęła się blondynka – tego na pewno nie będzie.

- A dlaczego?

- Nie zapominaj, że jesteśmy więźniami. I wszystko, co nas tu spotyka jest resocjalizacją. Nic tu nie dzieje się przypadkowo – mówiła dalej blondynka.

- Aż trudno uwierzyć, że tak piękne panie też są więźniarkami – Tomek znowu przestał się pilnować.

Dziewczyny zachichotały.

- Ja jeszcze tylko pięć miesięcy – powiedziała ruda – i wracam do domu. Już nie mogę się doczekać.

- A ja rok, ale raczej tu zostanę. Na Ziemi nikt na mnie nie czeka.

Tomek widział ból w oczach blondynki, ale powstrzymał się od pocieszania, wiedział, że to może się źle dla niego skończyć.

Szukał odpowiedniego tonu i słów, żeby podtrzymać konwersacje, ale na szczęście rozpoczęto projekcję filmu. Był to dokument o latach dziewięćdziesiątych XX wieku.

Tomek na początku parsknął pod nosem, a potem go wciągnęło. Kilka miesięcy bez kontaktu z techniką zrobiły swoje. Był jej spragniony.

 

kolejny odcinek 12 maja

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka