Hulajnoga
Wśród
wielu prezentów, jakie dostałam na czterdziestkę znalazła się również
hulajnoga. W zasadzie nie miałam jej w
planach, ale kiedy jeden z moich braci ciotecznych zapytał się, czego chcę,
odparłam, że hulajnogę.
Pomyślałam
sobie, że jest to coś pośredniego między rowerem a chodzeniem pieszo. I to jest
prawda. Jestem bardzo zadowolona.
Największym
atutem tego ustrojstwa jest to, że jest małe, zgrabne i wszędzie się mieści.
Na
razie nie mogę jej składać, ponieważ chłopaki podczas imprezy mi ją skręcali i
chyba o czymś zapomnieli, bo jest sztywna, jak kij. Osobiście mi to nie
przeszkadza, nie jeżdżę z nią komunikacją miejską tylko do taty lub do
kościoła.
Minusem
jest to, że na kostce chodnikowej turkocze, ale jakoś już się przyzwyczaiłam.
Niestety okoliczne psy mają inne zdanie. Jak wracam od taty, budzę wszystkie po
kolei, więc nie dość, że koła mi turkoczą, to jeszcze wszędzie wokół słyszę
szczekanie. I bardzo, ale to bardzo się cieszę, że te zwierzaki są za płotami.
Nie chciałabym być przez nie goniona, bo jak pisałam wyżej, hulajnoga jest
czymś pośrednim między rowerem a chodzeniem pieszo, nie uciekłabym przed ich
zębami.
Ponadto
powinnam kupić sobie, jakieś odblaski, bo wieczorem nie jestem dobrze widoczna
i niestety przekonałam się o tym na własnej skórze.
Na
szczęście nic się nie stało, a za głupią uważam siebie, nie kierowcę samochodu.
Żeby nie było, jechałam dobrze oświetloną ulicą, tylko tamten samochód pędził
na złamanie karku. Z resztą, jak tylko mnie wyminął, to wjechał na rondo przy
czerwonym świetle. No więc oboje zachowaliśmy się niezbyt mądrze.
Ale
odblaski muszę nabyć.
Hulajnoga
powoduje u mnie również siniaki, ponieważ, ja się za bardzo śpieszę i jak
złapię za rączkę, to spód pojazdu uderza mnie po kostkach nóg. Także, mam nową
kolekcje siniaków.
Jak
na damę przystało, zdarza mi się jechać na niej w sukience i na obcasach z
elegancką torebką przewieszoną na ramieniu i wcale nie wyglądam dziwnie.
Widziałam kilka podobnych do mnie kobiet, chociaż w Warszawie widuję głównie
mężczyzn w garniturach. Także, na hulajnodze można zadawać szyk i być Francja
elegancja.
No
i na pewno w końcu się wywrócę, bo jeżdżę na złamanie karku i za nic mam
przeszkody. Umiem już nawet jechać kawałek trzymając się jedną ręką. No i
dzisiaj pomyślałam sobie o osteoporozie. Ciekawe, czy jak rypnę na ziemię, to
sobie coś połamię???
Piję
dużo mleka, więc chyba nie będzie tak źle.
Szczęśliwy, kto posiada hulajnogę, bo frajdę ma wielką i ćwiczenia na nogę :)
OdpowiedzUsuńRaz na jedną raz na drugą:)
OdpowiedzUsuń