Wielka gra - odc.28 - ostatni


Celina
Celina spotkała się tylko z siostrami. Czasami musiały po prostu sobie pogadać.
Kiedy usiadły przy drinkach i dobrej kolacji, Celina zadała im pytanie.
- Nie uważacie, że Ewa jest trochę dziwna?
- W jakim sensie? – zapytała Kaśka.
- Jest brzydka, toporna, ma dziwny głos…
- Kochana, oceniasz ją po opakowaniu. Nieładnie – pogroziła jej palcem Anka.
- Nie oceniam jej, nie dałaś mi dokończyć. Bo ja chciałam powiedzieć, że ona przy tych wszystkich niesprzyjających jej kobiecości cechach, jest bardzo sprawiedliwa – spojrzała na Ankę groźnie, która już chciała coś dodać – nie przerywaj mi. Chodzi mi o to, że faceci zrobili jej tyle złego. Same na własne uszy słyszałyśmy, jak za nią krzyczą – pokraka. A ona często ich broni. Nie wydaje wyroku z nienawiści tylko z rozsądku.
- O dziwo potrafi też nam doradzić – powiedziała Anka – mnie na przykład powiedziała, że za bardzo się staram zwrócić na siebie uwagę głośnym zachowaniem i że to odstrasza chłopaków. I miała rację od kiedy przestałam tak robić, nawet jeden zaprosił mnie na randkę.
- Naprawdę? – zdziwiła się Celina – kiedy?
- Jutro – Anka lekko się zaczerwieniła – nie obrazisz się?
- No coś ty – Celina uścisnęła siostrę – przecież my zajmujemy się tylko tymi złymi.
- Ewa powiedziała, że ten mój jest w porządku i że słyszała, że on od dawna chciał się ze mną umówić.
- Macie rację. Jest niesamowita. Potrafi doradzić, potrafi pocieszyć i jest bardzo prawa.
- Coś  tym jest – zaśmiała się Kaśka – ma też intuicję. Doradziła Baśce żeby olała chłopaka, a ten po tygodniu sam zaczął za nią latać. A w przypadku zdradzonej Iwony, nie miała litości dla jej byłego i po prostu strzeliła go w zęby.
- Ma siłę w łapach – dodała Anka.
- Żaden jej nie zechce – zmartwiła się Celina – a ona tak bardzo by chciała mieć chłopaka.
Kaśka i Anka roześmiały się serdecznie i powiedziały.
- Raczej dziewczynę.
- Co? To ona jest lesbijką?
- Nie – powiedziała Kaśka.
- Jak to nie? To po co jej dziewczyna?
Siostry spojrzały na siebie, a potem na Celinę.
- Powiemy ci coś – zaczęła Anka – ale prosimy cię, żebyś się nie denerwowała.
- Co jest? – zaniepokoiła się Celina – mówcie? Co to za sekret?
- Właściwie, to nie sekret – wciągnęła głośno powietrze Kaśka – to przykrywka.
- No – dodała Anka – bo Ewa to facet.
- Co?! – wykrzyknęła Celina – jaki facet? Dlaczego w Komandoskach miałby być facet.
- Celina, uspokój się i zastanów, jak Ewa wygląda, jak się porusza i jak mówi.
Dziewczyna przez chwilę analizowała sytuacje i w końcu powiedziała.
- Macie rację. To facet. Ale, po co…, w jakim celu…, w głowie mi się to nie mieści.
- My uważamy, że zrobił to dla jakieś dziewczyny – Kaśka uśmiechnęła się do Celiny.
- Możliwe – siostra nie zwróciła uwagi na jej minę – ale której?
- Celina, to Emil – powiedziała Anka – dla ciebie robi za babę.
Dziewczyna to otwierała, to zamykała usta.
- Emil? Emil? – wściekła się – EMIL!!! Co za…!
- Uspokój się – krzyknęła na nią Kaśka – ten facet, to skarb. Zobacz ilu dziewczynom pomógł. Zobacz, jak czyste ma intencje. I robi to dla ciebie. Zastanów się, w jaki inny sposób mógłby ci udowodnić, że jest w porządku?
- W żaden – dodała Anka – bo jak podchodził do ciebie, jako facet, to warczałaś i kopałaś.
- A wy?! Skąd wiecie?! – wykrzyknęła Celina.
- Przyparłyśmy go do muru i się przyznał – powiedziała Anka.
- Od samego początku Ewa wydała nam się dziwna. A kiedy zauważyłyśmy, jak na ciebie patrzy najpierw myślałyśmy, że jest lesbijką, ale potem zauważyłyśmy, że Emil patrzy na ciebie identycznie.
- Dodałyśmy dwa do dwóch i okazało się, że Ewa i Emil, to jedna i ta sama osoba.
Celina przez długi czas nic nie mówiła, a siostry nie przeszkadzały jej trawić informacji. W końcu ta odezwała się niepewnie.
- I co ja mam zrobić?
- Jak to co? Rzuć mu się na szyję i podziękuj, że tak bardzo pomógł Komandoskom. A potem go całuj – śmiała się Kaśka.


Dario i Czarna Mamba
Wjechała motorem z impetem przez drzwi do jego sztabu. Ludzie zamiast ją łapać, uskakiwali na boki. A Czarna Mamba zatrzymała się dopiero w sekretariacie. Tam spojrzała na Marię i warknęła.
- Ja tylko przejazdem.
- Szef jest u siebie – powiedziała Maria dziwnie się uśmiechając. Ale dziewczyna zbyt była wściekła żeby zwracać uwagę, na to co się mówi. A Maria dodała jeszcze – zaraz mi oko zbieleje, bo takich fajerwerków rzeczywiście się nie spodziewałam.
Dario na wieść o tym, że Malwina weszła do budynku, gdzie była przetrzymywana Małgosia ucieszył się bardzo i już chciał tam jechać, gdy usłyszał rumor i po chwili do jego gabinetu wparowała furia w postaci Czarnej Mamby.
- Nie powinnaś tutaj przyjeżdżać – uśmiechnął się, ale potem zobaczył jej minę.
Czarna Mamba zaczęła wrzeszczeć.
- Jak mogłeś upaść tak nisko!? Jak mogłeś mi to zrobić!? Dlaczego dotknąłeś moich przyjaciół!?
- Podczas walk wszystkie chwyty dozwolone – powiedział spokojnie. W drzwiach pojawili się jego ludzie, ale odprawił ich. Z małą sam sobie poradzi. W końcu wpadła do jego leża. I to sama.
- Jakie chwyty. Wiesz dobrze, że Patryk jest mi bliski i jego żona też. Nie powinieneś ich tykać.
- Nie są rodowi, więc nie widzę powodów, dla których miałbym ich nie tknąć.
- Jak mogłeś! – zaczęła Malwina, a w jej głosie dało się usłyszeć nutki histerii – czy ty wiesz, że ona jest w ciąży?!
- Co? – to go zaskoczyło – nie wiedziałem. Malwina, słowo. Gdybym wiedział, nie zrobiłbym tego.
Gdyby dziewczyna była spokojniejsza, pewnie by mu uwierzyła, ale nie była. Była wściekła i rozgoryczona. I wyrzuciła z siebie wszystko.
- Mało ci było tego, że mnie kiedyś w sobie rozkochałeś?! Mało ci było tego, że złamałeś mi serce?! Mało ci było śmierci jednego dziecka?!
- Jakiego dziecka?! – nie rozumiał Dario – czyżby żona Patryka…
- Nie wiem, co z nią jest. Nie sprawdzałam! Od razu przyjechałam tutaj i nie o niej mówię!
- A o kim?
- O sobie. O moim dziecku.  O twoim dziecku, które zabiłeś! Chciałabym cię zabić draniu!
Wyjęła pistolet i strzeliła do niego, ale chybiła, kula uderzyła w ścianę.
Ale ona już wybiegła z pomieszczenia, wzięła motor i wyjechała stamtąd, jak najszybciej.
Dario stał osłupiały.

Czarna Mamba
Jechała motorem na złamanie karku i ocierała łzy. Nie miała kasku ani odpowiedniego ubrania. Było jej wszystko jedno. Miała dość.
W czasie tej podróży wspominała…
Złamał jej serce, odrzucił jak jakiś stary grat, ale zostawił jej niespodziankę w postaci ciąży. Nie chciała mu o tym powiedzieć, nie chciała mieć z nim nic do czynienia. Nie powiedziała nikomu oprócz Celiny, ale po latach. Kiedy ta zapytała się, czemu tak nienawidzi Daria. A zaczęła z nim walczyć zanim zorientowała się, że jest w ciąży, a potem było za późno żeby się wycofać. Była gotowa żeby urodzić dziecko i stanąć przed rodziną i powiedzieć, że nie poda imienia ojca.
Nie chciała żeby ten nieuczciwy drań miał coś od niej w prezencie.
Ale brzuch rósł, a walki nasilały się, oboje nie bawili się w półśrodki i robili sobie wszelakiego rodzaju świństwa. I któregoś dnia jechała jeepem. Zadzwonił do niej i powiedział śmiejąc się nieprzyjemnie.
- Zaraz zrobisz kabum!
- Przestań mnie straszyć.
- Nie straszę cię, masz bombę pod samochodem. Nie taką żeby cię zabić, ale na pewno nieźle poturbuje. Może wtedy odechce ci się ze mną zadzierać.
- Żartujesz!
- Nie. 10, 9, 8, 7…- zaczął odliczać.
- Dario nie rób tego, nie.
- Dlaczego? 4, 3, 2, 1…
- Bo… - połączenie zostało zerwane, a ją wysadziło w powietrze. Ona rzeczywiście przeżyła, ale dziecko nie.
Potem jej życie straciło sens.

Dario
Wjechał swoim Hammerem na schody jej sztabu i wparował do środka. Nikt mu nie bronił, wszyscy stali spokojnie i patrzyli ciekawie na niego.
- Gdzie ona jest?!
Podeszła do niego Dorota i powiedziała.
- Nie ma jej tutaj.
- A gdzie jest?! Jak ją dorwę, to jej nogi z dupy powyrywam!
- Powiedziała, że kończy z walkami i wraca do domu, a my przechodzimy pod dowództwo pana Adama.
Dario zawrócił bez słowa, wsiadł do samochodu i ruszył do paszczy lwa. Do rodowej posiadłości Czerwonoziem w Czerwińsku. Nie myślał o konsekwencjach, chciał dorwać Czarną Mambę, zlać ją na kwaśne jabłko, a potem nie wiedział co, może jeszcze raz ją zlać.


Celina
Znalazła Emila w sklepiku na uczelni. Siedział z kolegami i o czymś żywo rozmawiał. Prze chwilę wahała się czy podejść, ale w końcu zebrała odwagę zaczepiła go.
- Możemy chwilę porozmawiać? – chłopak widząc jej poważną minę, mocno się zaniepokoił.
- Oczywiście – wstał i odszedł z nią na bok – coś się stało? Komu mam przywalić?
- Nikomu – Celina uśmiechnęła się niepewnie.
- A zatem…? – pozwolił pytaniu wybrzmieć.
- Nie udawaj więcej Ewki, dobrze.
Emil się rozpogodził.
- Powiedziały ci – powiedział wesoło.
- Owszem.
- No i?
- Byłeś w jej roli rewelacyjny. Pomogłeś wielu z nas, a do tego pokazałeś nam… Mnie… Pokazałeś, że nie mogę wszystkich facetów wsadzać do jednego worka. Nie mogę się kierować uczuciami. Bo często okazywało się, że wielkie afery były w rzeczywistości niefortunnymi zdarzeniami lub nieporozumieniem. Uratowałeś wiele związków, które ja bym już skreśliła – przerwała.
- No i?
- No i chciałbym żebyś pozostał w Komandoskach, ale już jako ty. Bo sąd powinien składać się z przedstawicieli oby płci.
- No i?
- Dziękuje – Celina uśmiechnęła się zadowolona ze swojej przemowy.
- No i? – nie dawał za wygraną Emil.
- Nie wiem, co jeszcze.
- Jak to nie wiesz. A co z nami?
Celina uśmiechnęła się niepewnie.
- Uważam, że skoro posunąłeś się do tego żeby przebrać się za kobietę, to znak, że nie mogę pozwolić ci przejść koło mojego nosa. Nie chcę żeby inna korzystała z twoich dobrych cech.
Emil roześmiał się i otoczył Celinę ramionami.
- A ja nie chcę żeby zmarnowała się taka piękna i mądra dziewczyna, jak ty. Ale nie martw się, uratuję cię!
Celina wspięła się na palce i pocałowała go mocno.

Czarna Mamba i Dario
Do tej posiadłości nie mógł wpaść, jak burza, więc kulturalnie zapukał. Otworzył mu służący, ale nie czekał na zaproszenie, wpakował się do środka sam. Tam natknął się na Celinę, która miała mord w oczach.
- Czego tu szukasz potworze!
- Gdzie ona jest! – wydarł się na nią.
- U siebie w pokoju.
- Który to?
- Nie powiem ci draniu!
Złapał dziewczynę pod rękę i wycedził przez zęby.
- To sprawa między mną, a nią, więc mów gdzie ona jest?!
Celina wyswobodziła się z jego uścisku i poprowadziła po schodach.
Za to jej matka dzwoniła już po ojca.
Dario zostawił Celinę pod drzwiami, a sam wszedł do pokoju Malwiny. Był zaskoczony dziewczęcością pomieszczenia i kolorami. Nie było w pokoju żadnej czerwieni i czerni, same pastele, różowe i szare. Na dużym łóżku leżała Malwina i płakała tak, że rozdzierało się słuchającym serce. Zobaczyła go i umilkła. Patrzyła na niego wrogo.
- O jakim dziecku mówiłaś!? – warknął przez zaciśnięte zęby.
- O twoim dziecku– powiedziała krztusząc się od łez.
- Czyli naszym?
Potaknęła.
- Byłaś w ciąży?
Znowu potaknęła.
- To czemu mi do cholery jasnej nic nie powiedziałaś?! Czemu?! Aghhhh! – wrzasnął – ja ciebie chyba naprawdę zabiję!
- Zrób to, nawet teraz. Nie będę się bronić. Moje życie i tak nie ma sensu – powiedziała spokojnie.
Zignorował zaczepkę.
- Czemu mi nie powiedziałaś?!
- Próbowałam, a potem było za późno!
- Jak to za późno.
- Zabiłeś własne dziecko.
- Nie zabiłem żadnego dziecka, a zwłaszcza swojego.
- Zabiłeś! – Malwina wstała i tupnęła nogą – zabiłeś! Zabiłeś! Zabiłeś!
- Kiedy?!
- Pamiętasz, jak mnie wysadziłeś z jeepem?
Potaknął,
- Właśnie wtedy chciałam ci powiedzieć, nie zdążyłam, bo skończyłeś liczyć i wcisnąłeś guzik. Ja przeżyłam, dziecko nie. Byłam w czwartym miesiącu ciąży.
Do mężczyzny dotarła cała prawda i z bezsilności opadł na kolana.
- Ja naprawdę zabiłem dziecko – mówił i załkał. Zakrył dłońmi twarz i głęboko oddychał. Prawda okazała się bardzo ciężka do przyjęcia. A potem znowu się wściekł. Spojrzał na nią z groźnym błyskiem w oku – Czemu od razu mi nie powiedziałaś?! Nie walczyłbym z tobą. To także twoja wina.
- Tak. Masz rację, to moja wina. Ale ja już to brzemię noszę od wielu lat, większych wyrzutów sumienia u mnie nie wywołasz!
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- Przestań gadać, jak zacięta płyta! – wkurzyła się – a kto mnie wcześniej zranił? Kto mi złamał serce?!
- To ty ode mnie odeszłaś!
- Tak? A pamiętasz dlaczego?! Pamiętasz, jak się naradzałeś z kuzynami, jak najlepiej dokopać mojemu ojcu? No jak? Dario? Jak to miało być?!
- Miałem cię rzucić i to w otoczce skandalu, ale…
- Nie ma żadnego, ale – Malwina mówiła nienaturalnie spokojnym tonem- jak ja się cieszę, że podsłuchałam tę rozmowę. Mogłam odejść na moich warunkach i to z podniesioną głową. Złamałeś mi serce, draniu. A ja młoda i naiwna kochałam cię tak mocno, tak mocno… - znowu się popłakała.
Dario wstał i podszedł do niej.
- Nie dotykaj mnie – krzyczała i odskakiwała przed jego rękoma – nie chcę, żeby mnie taki brutal dotykał.
- Bardzo chcesz żebym cię dotykał – powiedział Dario – zawsze chciałaś i nie przestałaś.
- Nieprawda!
- Prawda. Inaczej byś ze mną tyle lat nie walczyła.
- Walczę z tobą, bo się mszczę.
- Oczywiście, tak długo by cię złość nie trzymała. Mnie dawno przeszła i po prostu dobrze się bawię, a ty co? Mściwa furia do końca?
- Nienawidzę cię!
- Możesz sobie mnie nienawidzić ile chcesz, bo to i tak nie zmienia faktu, że cały czas masz do mnie słabość.
- Nie będę już z tobą walczyć. Zwinęłam zabawki.
- I bardzo dobrze. Na to cały czas czekałem.
- Tak? A dlaczego?
- Bo pole bitwy, to nie miejsce dla kobiet.
Malwina nabrała powietrza i powiedziała.
- Wyjdź stąd i nigdy nie wracaj. Wszystko skończone. Ja… - głos znowu jej się załamał – nic nie ma sensu.
Usiadła na łóżku i zakryła twarz dłońmi. Usiadł koło niej, ale jej nie objął.
- Dlaczego okazałeś się taki podły?
- Nie byłem podły. Nie dałaś mi się nawet wytłumaczyć. Po prostu powiedziałaś, że wszystko o mnie wiesz i że nigdy już nie będziesz moją i odeszłaś. Nie chciałaś słuchać.
- Niby czego?
- Tego, że cię kochałem na zabój i że chciałem z tobą uciec na Wyspy lub Ziemie Niczyje, gdzie moglibyśmy się pobrać i gdzie żadne, głupie rodowe waśnie by nas nie dotyczyły.
- Jak mam ci wierzyć?
- Dlaczego masz nie wierzyć. Tyle lat minęło, po co miałbym kłamać?
Zamilkli, a potem Dario powiedział.
- Na początku to był świetny pomysł, rozkochać w sobie siostrę Adama i zagrać mu na nosie, a potem na nosie waszego ojca. Rzucić cię i czuć się zwycięzcą.
Moi kuzyni mnie w tym wspierali. No i rozkochałem cię w sobie, ale i sam się zakochałem, w najdelikatniejszej osobie na świecie, jaką poznałem. Czułej, kochanej i cholernie ufnej osobie. A potem był tamten plan, który podsłuchałaś. Nie mogłaś przyjść punktualnie, musiałaś przylecieć, jak na skrzydłach pół godziny przed czasem?! – wkurzał się.
- Owszem, przytakiwałem im, ale nie miałem zamiaru ciebie rzucać. Chciałem się z tobą ożenić. A potem wyszło, jak wyszło – spojrzał na nią smutno -  może gdybyś powiedziała mi, że byłaś w ciąży, może bym się opanował i starał się o twoje wybaczenie. Ale ja byłem wściekły na ciebie, bo mnie rzuciłaś. Mimo, że argumenty były po twojej stronie, to byłem wściekły, bo strasznie mnie zraniłaś. Bo ja dokładałem wszelkich starań żeby ukryć nasz związek, żeby uciec przed naszymi ojcami, żeby być z tobą i tylko z tobą. A ty po prostu podsłuchałaś głupotę, uwierzyłaś jej i skreśliłaś naszą miłość. Ale dzisiaj i tak to już nie ma znaczenia.
Czarna Mamba chciała coś powiedzieć, ale ktoś załomotał do drzwi.
- Malwina, czy wszystko w porządku? – to był ojciec.
- Tak – powiedziała spokojnym głosem.
- Czy ten drań nie zrobił ci krzywdy? – Dario skrzywił się.
- Nie.
- Zatem za dwadzieścia minut widzę was oboje w gabinecie, będzie też ojciec Daria.
- No pięknie – mruknął Dario, a potem dodał – czy wszyscy w twojej rodzinie nazywają mnie draniem.
- Tak. Ja cię tak nazywam, a oni solidarnie ze mną.
Siedzieli w ciszy, aż dziewczyna ją przerwała.
- Co teraz będzie?
- Narozrabialiśmy, ojcowie będą wściekli, a co będzie? Nie wiem.

Czarna Mamba, Dario o ojcowie
Malwina czuła się tak, jakby miała dziesięć lat i tłumaczyła się czemu wrzuciła Michałowi skarpety do toalety. Dario myślał podobnie, ale w odróżnieniu do niej stał wypięty, jak struna.
Obaj ojcowie poprosili o opisanie historii jeszcze raz. Kiedy starali się udawać, że nie wiedzą, o co im chodzi, Olaf powiedział.
- Darliście się na pół domu, wszyscy słyszeli o waszych schadzkach, walkach i moim nieżyjącym wnuku lub wnuczce.
Oboje mieli na tyle przyzwoitości żeby się zaczerwienić i przeprosić. A potem opowiedzieli wszystko jeszcze raz, zarówno wspólnie, jak i ze swojej strony.
Starsi panowie wysłuchali wszystkiego, zadawali pytania, a potem wysłali ich za drzwi. Po dwóch godzinach zostali wezwani ponownie. Widzieli, że ojcowie są zmęczeni i słyszeli, że dyskusja była niekiedy bardzo ożywiona.
Patrzyli na nich, jak na skazańców.
Pierwszy odezwał się ojciec Olafa.
- To co zrobiłeś synu było głupie. Nie powinno się walczyć przez uczucia, bo to prywatne porachunki, a nie polityka. Pomyślcie – zwrócił się do obojga – ilu ludzi posłaliście do piachu. I to w imię czego? Zakazanej miłości. Oczywiście historia zna takie przypadki i jak wiadomo serce nie sługa, ale nie spodziewałem się, że mój syn upadnie tak nisko.
Ale nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. Głupotę czas naprawić, karać was nie ma za bardzo jak. Dlatego podjęliśmy dosyć trudną, ale jedyną, słuszną decyzję.
- Ja już nie chcę walczyć – powiedziała Malwina zmęczonym głosem.
- Ja z nią też już nie chcę – dodał Dario.
- I słusznie – podjął ojciec Daria – bo w małżeństwie nie powinno się ze sobą walczyć.
- Co?! – wykrzyknęli oboje.
- Dobrze słyszeliście. Ożenimy was i będzie po kłopocie. Skoro nie możecie bez siebie żyć, do tego stopnia, że chcecie się wzajemnie pozabijać, to my wam dajemy nasze błogosławieństwo.
- Ale ja nie chcę… - zaczęła Malwina, ale Olaf jej przerwał
 - To nasza ostateczna decyzja. I cieszcie się z niej, bo najchętniej bym was wysłał na ciężkie roboty. Złamaliście przez te lata tyle praw, a o dzisiejszym dniu nawet nie wspomnę. Czy wy wiecie, że bezprawny wjazd Daria na moje ziemie mogło spowodować wypowiedzenie wojny?
Młodzi spuścili głowę.
- Nie jesteśmy zadowoleni z tego, co się stało. Ale wolimy pokój na dwa pokolenia, niż walkę na kolejne cztery. Trudno, tradycja naszych walk będzie miała przerwę. A żebyście nie myśleli, że żartujemy, to ślub odbędzie się w najbliższą sobotę. Co do warunków, nie macie prawa do ich zmiany. Sami się dogadaliśmy. Ty, moja córko zamieszkasz na ziemiach Daria, ale będziesz zarządzać swoimi obrzeżami. Odbudujesz je i zadbasz o mieszkańców, jak przystało na dobrego gospodarza.
- Ty, Dario nie masz prawa więcej walczyć na swoich ziemiach, jedynie na ziemiach, które dostałeś po Mariu – dodał jego ojciec -  Koniec walk, jasne?
- Tak.
- Malwina, podporządkujesz się swojemu przyszłemu mężowi i przestaniesz robić za chłopaka. Żadnych skarg, walk i przelewania krwi. Chyba, że sami się chcecie tłuc. Nie wciągajcie już w to innych ludzi.
- Dobrze.

Dario i Malwina
Malwina zamieszkała w domu Daria, ale nie w jego sypialni. Powiedziała, że za dużo rzeczy było złych, żeby o nich zapomnieć. Dario stwierdził, że da jej czas, ale jakby chciała, to zawsze może do niego przyjść.
I milczeli. Przestali ze sobą rozmawiać. Przez lata całe, kłócili się, dzwonili do siebie, pisali listy i sms-y,  a teraz zamilkli. Dario musiał przemielić utratę dziecka, Malwina musiała przemielić bycie jego żoną i polecenie podporządkowania się. Bo jeżeli o nią chodzi, uciekłaby gdzie pieprz rośnie, schowała się przed światem i nigdy do niego nie wróciła. Ojciec wiedział, jak ją zatrzymać w miejscu. Tylko przysięgą, którą musiała podpisać.
I pewnego wieczoru Dario wrócił do domu i zastał Malwinę siedzącą w salonie z otwartym winem i dwoma kieliszkami. Usiadł i bez słów nalał. Wypili.
A potem ona przytuliła się do niego tak mocno, jakby od tego zależało jej życie.
Pocałował ją najpierw w czoło, potem w nos i usta.
- Witaj w domu – powiedział do niej. Łzy zakręciły jej się w oczach, ale nie popłynęły po policzkach. Westchnęła wzruszona.
A on uśmiechnął się do niej.
- Jako twój mąż nakazuję ci zostawić to, co było za nami. Zacznijmy od nowa.
Potaknęła energicznie głową i uśmiechnęła się.
- Czy ty kiedykolwiek coś do mnie powiesz?
Potaknęła głową, a potem się roześmiała.
- Tak, oczywiście, że tak – i pocałowała go mocno.

Zakończenie
Dario, Michał, Mario, Ola, Adam, Ruda, Marta, Celina, Patryk i Małgosia 
Spojrzeli na Malwinę, która stała w blasku ogniska i aż cała drżała od emocji. Po długiej chwili ciszy odezwał się Adam.
- Siostra, jesteś nieźle pogrzana.
- Ale dlaczego? Przecież sami chcieliście opowieści dziwnej treści, więc spełniłam tylko wasze życzenie.
- Jesteś pogrzana – dodał Michał – i nie jestem gruby!
- Jesteś, masz bambaryłę od piwa – wykrzyknęła Malwina.
- No dobra, ale dlaczego ja musiałam być taką strachliwą laską? – wykrzyknęła  Ruda – wolałabym być bardziej przebojowa.
Malwina westchnęła i powiedziała.
- Co roku na biwaku prosicie mnie żebym wam skleciła opowieść o was w roli głównej. Przez cały rok zastanawiam się, co mam wam opowiedzieć, a potem jak to zrobię, to narzekacie, że zrobiłam z was kogoś innego niż jesteście. Ludzie zdecydujcie się!
- Ja tam jestem zadowolony – powiedział Dario i podszedł do żony – idealnie uchwyciłaś moją wrażliwszą stronę.
Wszyscy gruchnęli śmiechem.
- No dobrze, ale ja nie chcę być więcej mimozą – piekliła się Ruda.
- Ty przynajmniej byłaś w głównym nurcie – powiedziała Małgośka – a ja z Patrykiem trafiliśmy do opowiadania, jako postaci drugoplanowe. A ja ciągle mówiłam, ojej jakie to piękne, ojej jaka ja jestem głupia.
- Na szczęście fizyk jądrowy nie ma powodu do kompleksów – zaśmiał się Patryk.
- O kim mówisz? – Małgosia spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
- O tobie kochanie, zawsze mówię o tobie – śmiał się Patryk.
- Ruda nie bocz się – pocałował Adam żonę – ponieważ najważniejsze jest to, że ja cię uratowałem.
Dostał kuksańca w bok.
- A mnie niestety prawie wcale nie ma – poskarżyła się Ola.
- Ola, w zeszłym roku byliście z Mariuszem na tapecie, dałam w tym roku szansę innym.
- A ja nie jestem gruby – dodał ponuro Michał.
- Jesteś – powiedziała Marta i usiadła koło niego – ale jak chcesz mogę być od jutra twoim osobistym trenerem.
- W piciu piwa? – zapytał z nadzieją.
- Oczywiście – zapewniła go przyjaciółka i otworzyła mu nową puszkę.
- A ty Celina? – Malwina zwróciła się do milczącej siostry – podobało ci się?
- Noooo – odezwała się przeciągle siostra – szkoda tylko, że nazwałaś tego ostatniego kolesia Emil. Co to za imię?
- Moim zdaniem – odezwał się Mario – opowiadanie było ciut za bardzo skomplikowane, do połowy tej opowieści nie za bardzo się orientowałem kto jest kim.
- Jak zwykle – zaśmiała się z męża Ola, a po chwili dołączyła i reszta towarzystwa.
- Byłaś wspaniała – Dario pocałował żonę.
- Dobrze gada, polać mu – wykrzyknął Michał.
- Racja, bawmy się – podchwyciło towarzystwo i po chwili zapomnieli o „Wielkiej grze”, przechodząc płynnie do wakacyjnej codzienności.

Koniec.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka