Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Jak mijają mi wakacje

Jako nauczyciel nie zaczęłam wakacji 23 czerwca, ale 17 lipca. Do 16 pracowałam w komisji rekrutacyjnej, więc niemal codziennie byłam w Warszawie. Kiedy przyszedł upragniony 17 lipca miałam nadzieję nie oglądać stolicy przez dłuższy czas. Niestety. Mam wrażenie, że jeździłam do Centrum, co drugi dzień. I nie wiem czemu, ale w tym roku miasto jest tak samo zakorkowane, jak w każdy dowolny dzień w roku. Także czy samochodem czy ZTM, podróż była, jak zwykle długa. Miałam też siedzieć w domu i pisać, ale jakoś mi to nie wyszło. Nie oznacza to, że zupełnie nic nie naskrobałam. Owszem coś tam mam, ale szalu nie ma. Chciałam się lenić, ale jakoś nie usiedziałam w domu. Ale konkretnie. 1. Wykład dla staruszków. W piątek miałam ostatni wykład z cyklu "100-lecie odzyskania niepodległości." Tym razem mówiłam o Legionach Polskich i pieśni legionowej (Jak w końcu usiądę, to i Wam coś o tym napiszę). Po raz pierwszy krzesła były ustawione, jak w audytorium, a nie jak zwykle przy stoła...

Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara

Obraz
Obejrzałam wczoraj piątą część Piratów z Karaibów i tak się rozczarowałam, że postanowiłam trochę o tym napisać. Pierwsze trzy części miały na pewno większy nakład finansowy, co zaowocowało świetnymi charakteryzacjami, widowiskowymi scenami, takimi, że aż dech zapiera. Dialogi były lekkie, śmieszne i bardzo naturalne. Nawet to, że występowała w nich Keira Knightley (co uważam za najsłabsze ogniwo tych produkcji), nie popsuło filmów. Johnny Depp odgrywał Jacka Sparrowa po mistrzowsku. Kapitan Barbossa, pan Gibs, fajtłapowaci żołnierze czy piraci, byli fenomenalni. Podobało mi się to, że nie upiększano bohaterów, że mieli brzydkie zęby, słabe włosy i że było tacy, jak wyjęci z XVIII wieku. Disney odkurzył dawno zapomniany gatunek, jakim jest film przygodowy i wszedł na rynek z przytupem. I to się im bardzo chwali, ale powinni skończyć na trzeciej części. Przedobrzyli. Czwarty film, mogę jeszcze uznać, jako wykorzystanie przez producentów i reżysera popularności i sukcesu,...

Perypetie dnia codziennego

Czy też tak macie, że z pozoru proste czynności stają się drogą przez mękę? Na przykład, czy instalowanie gry przekracza wasze umiejętności? Czy kupienie biletu staje się nieznośnie trudne? Ja tak mam. Co prawda dawno nie grałam w żadne gry, ale często bywało tak, że musiałam poprosić kogoś, żeby mi je zainstalował, ponieważ z jakiś niewyjaśnionych przyczyn, mnie się to nie udawało. Postępowałam według instrukcji, która była napisana w języku polskim, jasna, jak słońce, ale..., jakoś nie umiałam sobie z nią poradzić. Ale to było dawno. Dzisiaj, zastanawiam się, czy ja mogę w normalny sposób kupić bilet na pociąg. Internet. Nic prostszego. Klik, klik, klik i bilet kupiony. O nie. Próbowałam kupić jeden i w końcu musiałam poprosić o pomoc brata. Do tego, bardzo trudno je zwrócić. Tylko składając reklamacje, a i tak nie jestem pewna, czy została uwzględniona, bo nie dostałam o tym żadnej informacji. Także kupowanie biletów przez Internet w moim przypadku odpada. Dodam jeszcze,...

Dwa rody - odc.35

Zocha Siedziała w swojej galerii i zastanawiała się nad zmianą wystroju wnętrza, kiedy do środka wszedł Igor. - Witaj – uśmiechnęła się do niego – jeszcze nie wyjechałeś? - Jednak poszedłem do lekarza i przez dwa dni trzymali mnie na badaniach. - I jaki wynik? - Jestem zdrowy – miał chmurny ton i zrezygnował ze zwyczajowego rozkapryszenia. - A co cię do mnie sprowadza? - Chciałem się pożegnać. Raczej się już nie spotkamy. - O, jaka szkoda – skłamała Zocha. - Nie ogarniam tego, co mnie spotkało i nie rozumiem, jak ty możesz tak lekko do tego podchodzić. Przecież to było straszne – zaczął się nakręcać. - Uspokój się – pogłaskała go po ramieniu – nic się nie stało. - Ci ludzie u ciebie i to o czym mówiliście? Zabijacie ludzi, jak kaczki i nic was to nie obchodzi. - Po pierwsze, ja nikogo nie zabiłam, po drugie, takie coś zdarzyło się nam pierwszy raz od wielu lat. - To nie zmienia faktu, że ci faceci, twój mąż, traktujecie to jako normę. Zocha popatrzyła na n...

Dwa rody - odc.34

Ewa i Dominik Zawiózł ją do swojego biura i wniósł ją do środka, gdyż nadal twierdziła, że ma nogi jak z waty. Usiadł na kanapie, a ją sobie posadził na kolanach i mocno objął. Ona również wtuliła się w niego i tak trwali dłuższy czas. - Dominik, czy ty płaczesz? – szepnęła, - Wydaje ci się – wychrypiał i złapał dłońmi jej twarz. Zaczął ją całować tak zachłannie, że nie mogła złapać tchu. - Mogłem cię stracić – szeptał. - Ale jednak jestem – mówiła – znowu mnie uratowałeś. Uścisnął ją tak mocno, że aż jej zatrzeszczały kości. Jednak nie protestowała, potrzebowała takiego silnego dotyku, potrzebowała go, żeby poczuć, że żyje. Popłakała się. - Ja nie chcę jeszcze umierać. - Przecież żyjesz – uspokajał ją. - A jak znowu się coś wydarzy? - Już nic się nie wydarzy, bo nie odejdziesz ode mnie nawet na krok – a ona się na to zgodziła. Tylko przy nim czuła się bezpiecznie. Zabrzęczał telefon Dominika. Na początku go ignorowali, ale ten dzwonił nieprzerwanie. Mężczyzn...