Perypetie dnia codziennego
Czy też tak macie, że z pozoru proste czynności stają się drogą przez mękę?
Na przykład, czy instalowanie gry przekracza wasze umiejętności?
Czy kupienie biletu staje się nieznośnie trudne?
Ja tak mam.
Co prawda dawno nie grałam w żadne gry, ale często bywało tak, że musiałam poprosić kogoś, żeby mi je zainstalował, ponieważ z jakiś niewyjaśnionych przyczyn, mnie się to nie udawało.
Postępowałam według instrukcji, która była napisana w języku polskim, jasna, jak słońce, ale..., jakoś nie umiałam sobie z nią poradzić.
Ale to było dawno.
Dzisiaj, zastanawiam się, czy ja mogę w normalny sposób kupić bilet na pociąg.
Internet. Nic prostszego. Klik, klik, klik i bilet kupiony.
O nie. Próbowałam kupić jeden i w końcu musiałam poprosić o pomoc brata.
Do tego, bardzo trudno je zwrócić. Tylko składając reklamacje, a i tak nie jestem pewna, czy została uwzględniona, bo nie dostałam o tym żadnej informacji.
Także kupowanie biletów przez Internet w moim przypadku odpada.
Dodam jeszcze, że byłam cała w nerwach, czy na pewno brat wszytko dobrze wpisał i tak dalej.
Jednak wolę kontakt z panią z okienka i wydrukowany tradycyjnie kartonik.
Dworce kolejowe, to najodpowiedniejsze miejsce, prawda?
Tak się cieszyłam, że w Legionowie powstaje nowoczesny dworzec i że będę miała blisko do pociągu i kas. Taaaa...
Wyobraźcie sobie, że nie ma tam kas biletowych. No dla mnie, to jest niebywałe.
Są biletomaty, ale jak pisałam wyżej, ja się do takich rzeczy nie zbliżam.
Ja to, ja. Mam uraz, ale ile jest osób, które nie umieją obsługiwać elektronicznych urządzeń, na przykład stare babcie? Poza tym, co to za dworzec bez pani w okienku, bez informacji, za to ze sklepami.
Także po bilet ponownie musiałam udać się do Warszawy.
Ale to było w zeszłym roku.
W tym było tak.
Korzystając z tego, że jestem w Centrum stolicy pojechałam na dworzec i stanęłam w kolejce, tylko po to, żeby dowiedzieć, się że bilet będzie w sprzedaży po północy.
Dobra, rozumiem, system zablokowany, nie ma co walczyć. Następnego ranka stwierdziłam, że pojadę na Dworzec Gdański i tak zrobiłam. Pojechałam i zastałam karteczkę. "Awaria sytemu, nie robimy rezerwacji miejsc." Cudownie, przecież nie może być normalnie. Pochodzę do kasy, kupuję bilet, odchodzę od kasy. Nie.
Udałam się zatem na Dworzec Centralny i tam kupiłam upragnione bilety, które przejrzałam skrupulatnie ze sto razy, bo wiecie, w moim przypadku nic nie wiadomo.:)
Trzy podejścia i w końcu sukces. Ja to mam szczęście.:)
Na przykład, czy instalowanie gry przekracza wasze umiejętności?
Czy kupienie biletu staje się nieznośnie trudne?
Ja tak mam.
Co prawda dawno nie grałam w żadne gry, ale często bywało tak, że musiałam poprosić kogoś, żeby mi je zainstalował, ponieważ z jakiś niewyjaśnionych przyczyn, mnie się to nie udawało.
Postępowałam według instrukcji, która była napisana w języku polskim, jasna, jak słońce, ale..., jakoś nie umiałam sobie z nią poradzić.
Ale to było dawno.
Dzisiaj, zastanawiam się, czy ja mogę w normalny sposób kupić bilet na pociąg.
Internet. Nic prostszego. Klik, klik, klik i bilet kupiony.
O nie. Próbowałam kupić jeden i w końcu musiałam poprosić o pomoc brata.
Do tego, bardzo trudno je zwrócić. Tylko składając reklamacje, a i tak nie jestem pewna, czy została uwzględniona, bo nie dostałam o tym żadnej informacji.
Także kupowanie biletów przez Internet w moim przypadku odpada.
Dodam jeszcze, że byłam cała w nerwach, czy na pewno brat wszytko dobrze wpisał i tak dalej.
Jednak wolę kontakt z panią z okienka i wydrukowany tradycyjnie kartonik.
Dworce kolejowe, to najodpowiedniejsze miejsce, prawda?
Tak się cieszyłam, że w Legionowie powstaje nowoczesny dworzec i że będę miała blisko do pociągu i kas. Taaaa...
Wyobraźcie sobie, że nie ma tam kas biletowych. No dla mnie, to jest niebywałe.
Są biletomaty, ale jak pisałam wyżej, ja się do takich rzeczy nie zbliżam.
Ja to, ja. Mam uraz, ale ile jest osób, które nie umieją obsługiwać elektronicznych urządzeń, na przykład stare babcie? Poza tym, co to za dworzec bez pani w okienku, bez informacji, za to ze sklepami.
Także po bilet ponownie musiałam udać się do Warszawy.
Ale to było w zeszłym roku.
W tym było tak.
Korzystając z tego, że jestem w Centrum stolicy pojechałam na dworzec i stanęłam w kolejce, tylko po to, żeby dowiedzieć, się że bilet będzie w sprzedaży po północy.
Dobra, rozumiem, system zablokowany, nie ma co walczyć. Następnego ranka stwierdziłam, że pojadę na Dworzec Gdański i tak zrobiłam. Pojechałam i zastałam karteczkę. "Awaria sytemu, nie robimy rezerwacji miejsc." Cudownie, przecież nie może być normalnie. Pochodzę do kasy, kupuję bilet, odchodzę od kasy. Nie.
Udałam się zatem na Dworzec Centralny i tam kupiłam upragnione bilety, które przejrzałam skrupulatnie ze sto razy, bo wiecie, w moim przypadku nic nie wiadomo.:)
Trzy podejścia i w końcu sukces. Ja to mam szczęście.:)
Komentarze
Prześlij komentarz