Kira - odc.12


Rozdział XI

Rozpoczął się triumfalny pochód Dariusza do stolicy. Jechał na czele swoich wojsk, a za nimi szli zakuci w kajdany zdrajcy, na końcu zaś ciągnął się kilometrowy orszak, w którym znajdowała się Kira. Odmówiła jazdy w pierwszych szeregach, wolała siedzieć na wozie z Gulnar. Cesarz nadał kobiecie wolność i obsypał złotem, ale ona zamiast odejść została u niej na służbie. Dariusz zadbał również o to, żeby nikt nie miał wątpliwości kim jest Kira. Wóz miał jedwabną plandekę, a całe wnętrze było usłane poduszkami i miękkimi tkaninami. Jako służące, Aram przysłał jej trzy wyzwolone niewolnice. Kobiety zostały poinformowane, że to właśnie jej zawdzięczają wolność, dlatego nie mogła się od nich opędzić. Ledwie się ruszyła, a one już pytały, co mogą dla jej zrobić. Dlatego siedziała w wozie z Gulnar i nie wychylała nosa na zewnątrz. Przez to wszystko czuła się nie na miejscu, ale syn nawet nie chciał słyszeć, żeby ona, matka cesarza jechała, jak zwykła poddana i bez służby. Odwykła od takiego życia i wcale nie chciała do niego wracać. Chciała być w lesie, w swojej chatce i żyć sobie w ciszy i spokoju. Ale kiedy powiedziała o tym Aramowi, ten się wściekł i powiedział.
- Tamto życie to przeszłość, pogódź się z tym! – i wyszedł.
Nawet nie chciał słuchać jej wątpliwości, nie chciał słuchać o jej niepewności.
Poczuła się odepchnięta.
A potem widywała go bardzo rzadko, gdyż miał dużo pracy przy cesarzu. Do niej wracał tylko w nocy, ale ona najczęściej już spała.
Ze sporadycznych rozmów dowiedziała się, że Dariusz każdego dnia wiesza kilku zdrajców, a ich ciała zostawia ku przestrodze. To też ją niepokoiło, bała się, że jej syn zasmakuje w krwi i stanie się tyranem. A miał dopiero 14 lat. Z drugiej strony wiedziała, że chłopiec nie może pokazać słabości, ani nie może się wahać. Bardzo chciała przy nim być, ale to było Imperium, kobiety nie mieszały się do polityki. Co prawda proponował jej miejsce u swego boku, ale ona wiedząc, że to się spotka z dezaprobatą możnych, usunęła się w cień.
Niby jej to nie przeszkadzało, bo miała spokój i nikt od niej nic nie wymagał, ale z drugiej strony czuła, że traci kontrolę nad swoim życiem. Dariusz jako cesarz coraz bardziej się oddalał, a Aram? No właśnie, jej mąż z każdym dniem stawał się coraz mniej przystępny, coraz bardziej szorstki.  Nie mogła go wciąż tłumaczyć, że sprawiają to obowiązki i zmęczenie. Dzisiaj rano kiedy chciała z nim porozmawiać powiedział.
- Nie zatrzymuj mnie, nie mam teraz czasu na twoje sprawy.
To ją zmroziło.
Podjęła decyzję…

Klęczała na arenie zwalona z nóg przez przeciwniczkę. Kobieta była wysoka i szeroka w barach, jak mężczyzna, a jej ciosy mimo, że nie były częste, miały  taką siłę, że teraz klęczała i dyszała ciężko. Przed oczami miała mroczki. Wiedziała, że jeśli się za chwilę nie podniesie, to będzie po niej. Chwyciła mocniej miecz i dźwignęła się na nogi. W samą porę żeby odparować cios. W ramieniu poczuła ogromny ból, krzyknęła, ale nie dała się po raz drugi powalić. Odskoczyła szybko i zaatakowała…

- Pani? – Gulnar potrząsnęła ją lekko za ramię. Kira w ostatniej chwili opanowała ręce, które same wystrzeliły do duszenia kobiety. W oczach Gulnar zobaczyła strach.
- Przepraszam – powiedziała Kira – miałam zły sen, to przez to. Wiesz, że bym cię nie skrzywdziła.
Służąca skinęła głową, ale odsunęła się w przeciwległy kąt wozu.
- Gulnar, śniło mi się, że mam być zabita, dlatego wystraszyłam się, jak szarpnęłaś mnie za ramię – tłumaczyła się jej, chociaż nie musiała.
- Rozumiem, pani. Przybył posłaniec i czeka na zewnątrz.
Okazało się, że cesarz woła ją przed swoje oblicze.
Żeby dotrzeć do Dariusza musiała wsiąść na konia i popędzić kilka kilometrów naprzód. Kiedy jej tabor był jeszcze w drodze, jej syn i otoczenie już dzień wcześniej rozbili obóz. Jak się dowiedziała, mieli spędzić na odpoczynku kilka dób. Na wzgórzu zobaczyła kilka namiotów, ale wiedziała, że największy należy do Dariusza. Nie widziała syna od 5 dni, ale czuła, że jak tam wejdzie, nie będzie to ten sam chłopak. I nie myliła się.
Cesarz siedział w wyściełanym fotelu, a wokół niego stali możnowładcy, satrapa Narzes, Kserkses, no i jej mąż. Nie wiedziała, czemu jeszcze się łudziła, że podejdzie do niej i się przywita. Spojrzał na nią, ale nie ruszył się z miejsca.  Dariusz mimo twarzy chłopca, sprawiał wrażenie bardziej dojrzałego i doświadczonego niż kilka dni temu.
- Panie? – skłoniła się.
- Nie! – krzyknął.
Spojrzała na niego nie rozumiejąc.
- Mamo! – usłyszała w jego głosie pretensje – nie mów do mnie panie i nie kłaniaj mi się.
- Ależ… - zaczęła, ale on wstał i szybko ją uściskał. W tej krótkiej chwili szepnął jej na ucho.
- Mamo, potrzebuję cię. Nawet Aram kij połknął, przynajmniej ty bądź normalna.
O dziwo zaśmiała się i przytuliła mocno syna.
- Dobrze.
Chłopak wrócił na miejsce, a jej kazał przynieść krzesło. Usiadła naprzeciw niego.
- Wiem, że nie chcesz być w moim orszaku, bo lubisz ciszę i spokój, ale w tej sprawie musiałem cię wezwać. Chodzi o twojego ojca.
Zmroziło ją. W całym tym bałaganie wciąż umykało jej, że jej rodzina stanęła za księciem Salemem.
- Chcesz go zabić?
- Nie chcę – zrobił pauzę - powinienem.
Zupełnie nie wiedziała co powiedzieć, kiedy szła do niewoli wymazała ich ze swojej pamięci, ale teraz od niej mogło zależeć ich życie. Czy życzyła ojcu śmierci?
Po długiej chwili ciszy powiedziała.
- Zrobisz co uznasz za słuszne.
- Nie chcesz go zobaczyć?
- Nie!
- Możesz mu uratować życie.
- Dlaczego po prostu go nie zabiłeś? Przecież nawet o niego nie pytałam.
- Mamo, ale znam cię i wiem, że nie byłabyś zadowolona gdybym cię o niczym nie poinformował.
Miał rację, ale nie chciała podejmować decyzji w tej sprawie. Wyrok za zdradę był jeden, śmierć. I czy jej się to podoba czy nie, takie było prawo.
- Nie życzę mu śmierci – powiedziała w końcu – ale nie będę miała pretensji jeśli go zabijesz. I niezależnie co zrobisz, nie chcę więcej o nim słyszeć. Ani o nim, ani o mojej rodzinie. Dla mnie oni nie istnieją.
- Rozumiem – powiedział cesarz, po czym dał znać żeby wszyscy prócz Arama wyszli.
Kiedy tak się stało, cesarz znowu stał się Piertkiem. Zagubionym, niepewnym, potrzebującym pomocy.
- Mamo, to jest takie ciężkie – westchnął.
- Wiem, ale taka jest twoja rola.
- Brzydzę się zabijaniem, ale wiem, że tak musi być.
- Cieszę się, że to mówisz – uśmiechnęła się do niego.
- Co ja mam robić?
- Władać. Jeszcze tydzień, a będziesz oficjalnie cesarzem.
Przez całą rozmowę ani razu nie spojrzała na męża, mimo że koło niej usiadł i przestał być taki oficjalny.
- Ale zostaniecie przy mnie? – dopytywał po raz kolejny.
- Zostanę panie – powiedział Aram.
- Ja też – odparła – nie bój się, nie mam zamiaru cię opuszczać.
Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym nagle spoważniał.
- Mamo.
- Tak synu?
- W stolicy zostały moje dwie starsze siostry. Jedna ma 20 lat, a druga 18. Wiem, że Salem wydał je za mąż za swoich popleczników. Z tego co się dowiedziałem podczas przesłuchań, nie traktowali ich zbyt dobrze. Mam ich wśród więźniów, ale na razie pozostawię ich przy życiu. Chcę się dowiedzieć, co one na to powiedzą. Z tym, że to bardziej kobieca sprawa. Czy mogłabyś…?
- Oczywiście, jeżeli tylko będą chciały ze mną rozmawiać.
- Dziękuję.
Dariusz zamknął na chwilę oczy i zobaczyła, jak jest zmęczony. Nadmiar obowiązków i spraw do załatwienia przytłaczał go. Podeszła do niego i mocno przytuliła. Głaskała go po głowie i mówiła.
- Jeszcze tylko kilka dni będzie takich ciężkich, po koronacji i wszystkich imprezach im towarzyszącym zapanuje monotonia obowiązków. Jeszcze zatęsknisz za taką adrenaliną – spojrzała na męża – Aram pomoże ci to wszystko przetrwać.
- Tak, strasznie – chłopak spojrzał na mężczyznę z wyrzutem, a generał zrobił zdziwioną minę – odkąd wygraliśmy z Salem stał się taki oficjalny, jakim był kiedyś. To mi nie pomaga.
- Ależ panie – Aram zerwał się z krzesła i przyklęknął na jednym kolanie – przecież wiesz, że służę ci wszelką pomocą.
- Widzisz? – powiedział Dariusz – jak słyszę ten oficjalny ton, to żałuję, że wyjechaliśmy z lasu. Trzeba było tam zostać. Wtedy miałbym ojca. A tak to… - chłopcu głos zadrżał. Kira spojrzała na męża.
- Widzisz co robisz? – syknęła – to, że mnie ignorujesz to trudno, nigdy nie powinnam się spodziewać po mężczyźnie z Imperium czegokolwiek miłego, ale Dariusz? Powinien być dla ciebie, jak syn.
- To mój pan – wydukał Aram – nigdy o tym nie zapomniałem.
Kira była zawiedzona.
- Nic się nie zmieniłeś, nic – powiedziała i ruszyła do wyjścia – nie musisz do mnie przyjeżdżać, bo to też jest pewnie dla ciebie obowiązek.

Kira wróciła tak załamana, że nawet nie kazała rozkładać namiotu na noc. Po prostu położyła się wśród poduszek, zwinęła w kulkę i nie chciała nikogo widzieć. Gdyby nie obietnica złożona cesarzowi, już by jej tutaj nie było. Czemu uwierzyła temu mężczyźnie, czemu miała nadzieję, że jest inny. Bez trudu mogła się pogodzić z tym, żeby to on decydował w ich związku, w końcu nie musiała się o nic martwić. Ale nigdy nie zaakceptuje jego zimnego traktowania i braku rozmowy. Ktoś wszedł na wóz, nawet się nie podniosła żeby sprawdzić. To był Aram. Mężczyzna czuł się zagubiony. Wiedział, że robił coś nie tak, ale nie wiedział co. Cesarz. Owszem traktował go przez długi czas, jak syna, ale to już minęło. Stał o wiele niżej. Czy oni sobie wyobrażali, że będzie nadal do niego taki otwarty? Przecież on już nie był chłopakiem z lasu z patykami w kieszeniach, był jego władcą. Kira. I tak się dziwił, że ją zastał. Jadąc do niej spodziewał się, że powiedzą mu, że nie wróciła. Czy ona nie rozumiała, że nie może sobie pozwolić na to, żeby być wciąż przy niej, rozmawiać z nią? Położył się obok niej i dotknął ramienia.
- Kira… – powiedział i urwał. Kobieta nie zareagowała na jego dotyk. Leżała sztywna jak kłoda.
- Jak mogłam być tak głupia – powiedziała i się rozpłakała.
- Nie przesadzaj, nie jestem potworem – parsknął.
- Zachowujesz się jakbyś nie był sobą.
- Kira, jestem sobą, ale jest tyle spraw…
- Że nawet nie masz 5 minut żeby ze mną porozmawiać.
- Przecież ty wciąż masz te same wątpliwości i te same strachy? Nie mam ci nic nowego do powiedzenia, nic więcej do obiecywania – irytował się.
- Powinnam zostać w lesie.
Teraz to się wściekł.
- Oczywiście, kiedy tylko nadchodzi jakaś trudność, jakaś zmiana, ty od razu chcesz uciec. Bo myślisz, że ten zasrany las uchroni cię przed życiem. Mam dosyć tej śpiewki.
Zerwał się na równe nogi i po chwili już go nie było.
- Powiedziałam, że powinnam tam zostać, a nie że uciekam – mruknęła do siebie i zapadła w sen.

Ręce, brudne ręce dotykały jej, macały włosy, skórę, nawet paznokcie. A potem odchodziły, potem pojawiały się nowe ręce i robiły to samo. Od trzech dni wystawiano ją na targu niewolników i nikt nie chciał jej kupić. Do pałaców się nie nadawała, bo miała zbyt duże dłonie i nie była wiotka niczym brzozowa gałązka. Do kuchni jej nie chcieli, bo nie wiedziała nawet jak się obiera ziemniaki. W końcu trafił się trener niewolników i zabrał ją do koszar. Powiedział, że ma krzepkie dłonie, raczej nie było to komplementem dla młodej dziewczyny, a potem dodał, że masa mięśniowa jest zadowalająca. Czuła się jak tucznik sprzedany na szynkę. A potem znowu ręce wędrujące po jej ciele, obleśne, owłosione, śmierdzące i zakrwawione. Czuła, że ją wciągają w otchłań, to były dłonie jej ofiar.

Aram więcej do niej nie przyjechał, więc do miasta wjechała razem z taborem. W pałacu służba przywitała ją niemal, jak królową i zaprowadziła do największych apartamentów, jakie w życiu widziała. W ogóle pałac był ogromny, wiedziała, że miną miesiące zanim zajrzy w każdy kąt. A w jej pokojach były aż 4 sypialnie i dwa ogromne salony, z których można było wyjść bezpośrednio do ogrodu. Przydzielono jej jedną sypialnię, a Aram miał dostać drugą. To był ponowny powód do smutku. Bo że do niej nie przyjeżdżał to jedno, ale czy tutaj też ją porzuci?
Nie dane jej było długo się nad tym zastanawiać, gdyż ledwie się rozpakowała została wezwana do Dariusza. W sali, w której ją przyjął nie było wielu ludzi. Tylko cesarz, Aram, kilku gwardzistów trzymających dwóch więźniów w łańcuchach i dwie bardzo podobne do Dariusza dziewczyny. Widać było, że rodzeństwo płakało odnajdując siebie po latach i opłakując rodziców i resztę braci i sióstr. Dziewczyny były piękne, ale  tak wychudłe, że ubrania chociaż piękne, zwisały im z ramion. Jedna z nich trzymała na rękach małe zawiniątko. To była jej córeczka. Kirze łzy zakręciły się w oczach, nie była gotowa na takie emocje. Zdziwiła się kiedy Aram podszedł do niej i uścisnął jej ramie, dodając w ten sposób otuchy. Jednak gdy spojrzała mu w oczy, nie było w nich ciepła, tylko obowiązek do spełnienia.
- Mamo, to moje siostry Celina i Daria.
Myślała, że już nic bardziej jej nie zdziwi, ale obie skłoniły się przed nią, jak przed cesarzową. Szybko złapała je i kazała stanąć prosto.
- Nie kłaniajcie mi się, nie wolno wam.
Dziewczyny mimo, że płakały ze szczęścia widząc brata i wiedząc, że będzie cesarzem, sprawiły wrażenie zlęknionych. Spojrzała na skazańców i zrozumiała dlaczego. To byli ich mężowie. Jeden mężczyzna miał około 35 lat, był wysoki i dobrze zbudowany. Twarz miał w bliznach, ale nie widziała w jego czarnych oczach okrucieństwa. Patrzył na starszą z sióstr, tę z córką na rękach. Był smutny. Drugi, młodszy nawet od niej, ale z pewnością zaprawiony w bojach, nie mógł ustać w miejscu i cały czas się wiercił. Był bardzo przystojnym blondynem, ale teraz zarośniętym i brudnym. Widać było, że walczył przy pojmaniu, ponieważ przez pół twarzy szła mu czerwona pręga. Trudno było jej powiedzieć, czy był okrutnikiem, bo wzrok miał wbity w ziemię.
- Wezwałem cię mamo i Arama żebyście pomogli mi podjąć decyzję w sprawie tych dwóch mężczyzn. Nie są zdrajcami, tylko najemnikami, którzy zaszli wysoko, ponieważ Salem płacił im tyle, że opłacało się być mu wiernym. Moje siostry dostali w nagrodę za służbę. Salem nie za bardzo wiedział, co ma z nimi zrobić. Skoro jego ludzie nie uśmiercili ich od razu, to i potem nie było na to czasu. Książę chciał mieć je blisko siebie, ale żeby nie musiał się o nie martwić. Dlatego wybrał im mężów, którzy zobowiązali się ich pilnować. No i mam ich tu. I teraz nie wiem, czy darować im życie, zwłaszcza mężowi Celiny, ponieważ mają dziecko, czy obu skazać na śmierć i mieć spokój.
- A co wy na to? – zwróciła się do dziewczyn. Te tylko spuściły głowy i nic nie odpowiedziały.
- Boją się – wtrącił Aram – ale nie chciały powiedzieć czego. Na wszelkie pytania tylko kręcą głową.
- To może ich spytajmy? – Kira zwróciła się w stronę skazańców.
Dariusz skinął głową i spytał.
- Jak cię zwą?
- Orest – powiedział niskim głosem starszy z mężczyzn.
- Wiesz, że twoje życie jest w moich rękach.
- Tak panie.
- A więc mów wszystko o sobie i Celinie.
- Książę dał, to wziąłem – powiedział spokojnie – kto by nie wziął. Zwykły najemnik i księżniczka, takiej okazji po prostu się nie przepuszcza.
- I  co dalej? – pytał cesarz.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Dostaliśmy kwaterę w pałacu. Salem nie chciał żeby dziewczyny mieszkały gdzie indziej, ale nie wpuszczał ich też na salony. Ślubem z nami chciał je upokorzyć.
- A ty? Jak ją upokorzyłeś?
Mężczyzna zamilkł i popatrzył na Celinę. Kira zauważyła błysk w jego oku i uśmiech gdy jego wzrok spoczął na dziecku.
- Jestem prostym najemnikiem, nigdy nie zaznałem wygód, ani nie uczyłem się dobrych manier. Celinę to zaskoczyło, nie nawykła do takiego traktowania. A ja nie umiałem inaczej z nią postępować. Salem wiedział komu ją daje, nie jestem najlepszym kandydatem na męża. I zrozumiem jeżeli ona skaże mnie na śmierć. Nie będę mieć żalu.
- Celina? – spytał Dariusz siostrę. Ta tylko spuściła głowę i cała się zatrzęsła.
- Dariuszu, nie wymagaj na razie od niej odpowiedzi – powiedziała Kira – później z nimi porozmawiam.
- Dobrze. A ty? – zwrócił się do drugiego.
- Nie zabijajcie go! – krzyknęła nagle Daria.
- Jeszcze nikt tego nie robi – zapewnił Aram.
- Nie chcę żeby ginął, on mnie obronił – wyrzuciła z siebie dziewczyna.
- W jaki sposób?
- Salem chciał mnie wydać za takiego samego barbarzyńcę jak moją siostrę, ale Albert powiedział, że chętnie spełni tę rolę. Wiedziałam wcześniej, że jest porywczy i zawsze ma przy sobie bat, ale… - zacięła się – ale nigdy go wobec mnie nie użył.
- Nie kłam Daria – młody mężczyzna spojrzał na dziewczynę. Miał zimne, niebieskie oczy, które przeszywały ją na wskroś, aż ta się skuliła – na początku zlałem ją kilka razy, bo była nieposłuszna. Ale potem siedziała cicho, więc nawet ją polubiłem i całkiem dobrze nam się żyło, gdyby nie Salem, który widział, że jestem dla niej za miły, a to mu się nie podobało. Dlatego żeby jej nie narażać na jego gniew znowu zacząłem ją poszturchiwać, ale powiedziałem jej dlaczego. Nie mniej jednak w odróżnieniu do mojego kompana, będzie mi cholernie żal życia i będę się bronił do końca.
- Dario?
- Chcę żeby żył, ja go kocham i wcale nie jest niemiły.
- Ale się boisz – wtrąciła się Kira.
- Boję się, że go zabijecie – spojrzała na brata – Dariuszu, cieszę się, że cię odzyskałam i że będziemy znowu szczęśliwi, ale nie chce szczęścia bez Alberta. Ja mu wybaczyłam te początki.
- Mamo? Aramie?
- Jeżeli nie uważasz go za zdrajcę, a twoja siostra go chce, to ja nie widzę przeciwwskazań – powiedziała Kira.
- Ja tak samo, panie – dodał Aram.
Dopiero kiedy Dariusz powiedział.
- Niech tak będzie – zobaczyła, jak twarz najemnika zmienia się nie do poznania. Zimne dotąd oczy zapłonęły szczęściem, a Daria już tuliła się w jego ramionach. Kira miała na początku wątpliwości, ale widząc miłość tamtych dwojga, rozwiała je czym prędzej.
Jeden z najemników był wolny i od razu powiedział do Darii.
- Wyjedźmy stąd zanim twój brat cesarz zmieni zdanie.
A ona powiedziała.
- Gdzie tylko chcesz.
Młodzi o mały włos a by wybiegli z sali, ale Dariusz ich powstrzymał.
- Na razie nie ma mowy. Ja też chcę się nacieszyć siostrą, a tobie Albercie obiecuję, że włos z głowy ci nie spadnie. Wybierzcie sobie apartamenty i mieszkajcie przez jakiś czas ze mną.
- Ile? – spytał.
- Rok – odparł Dariusz.
- A zatem stoi.
- Stoi.
Aram był oburzony wymianą zdań zwykłego najemnika z cesarzem, a Kira zaśmiała się pod nosem, co niestety usłyszał i spojrzał na nią z wyrzutem.
- No co? Tylko ty masz problem z etykietą.
Mężczyzna nic nie powiedział tylko odwrócił głowę.
- Ty ożeniłeś się z niewolnicą i jakoś nikt z tego powodu nie kręci nosem. Chyba, że ty – i odeszła nie czekając, co jej odpowie.
Pierwszego najemnika wyprowadzono z powrotem do więzienia. Kira wzięła starszą siostrę Dariusza pod rękę i wyszła z nią do ogrodu. Dziewczyna tuliła do piersi dziecko i cicho łkała. Usiadły w odległej altanie i kobieta cierpliwie czekała na koniec płaczu Celiny. W końcu usłyszała ciche.
- Nie chcę go skazywać na śmierć, ale w odróżnieniu do mojej siostry nie mam o nim nic miłego do powiedzenia.
- Chętnie tego wysłucham.
- Boję się go.
- Dlaczego?
- Robi ze mną co chce, a ja nie potrafię się mu sprzeciwić.
- Dlaczego?
- Po prostu tak mnie przeraża, że słowo „nie” więźnie mi w gardle, a zwłaszcza kiedy krzyczy albo jest pijany.
- Często jest pijany?
- Nie, odkąd rozkwasił mnie na ścianie.
- Rozkwasił cię na ścianie?
- Nie byłam jeszcze w ciąży, przyszedł pijany, a ja chciałam przemknąć przed nim niezauważona i zamknąć się w schowku. Zawsze tak robiłam kiedy wracał po alkoholu. Krzyczał wtedy, bo nie mógł mnie znaleźć, a po jakimś czasie po prostu szedł spać. Rano tylko na mnie burczał. Ale wtedy złapał mnie, a ja zaczęłam się szarpać, no to mnie pchnął, ale tak, że aż się odbiłam od ściany i straciłam przytomność. Od tamtej pory kiedy wychodzi pić z kolegami, po prostu nie wraca na noc.
- Coś jeszcze?
- Nie ma w nim delikatności, wciąż jestem cała w siniakach.
- Bije cię?
- Nie, oprócz tej sytuacji ze ścianą, nigdy mnie nie uderzył, ale ja też mu się nie sprzeciwiam, więc nie wiem czy jest do tego zdolny.
Dziewczyna zamilkła, więc Kira się odezwała.
- A wiesz co ja widzę?
- Co? – Celina wysmarkała nos.
- On cię kocha. Taką prostą i może niezbyt cywilizowaną miłością, ale cię kocha. Widziałam dzisiaj, jak na ciebie patrzy. Z czułością, tak samo na waszą córkę.
- Przede wszystkim ze względu na nią nie chciałabym żeby ginął.
- Ale nie chcesz żeby z tobą był?
Pokręciła głową i znowu się rozpłakała.
- Nie mam już siły. Nie chcę wciąż się pilnować żeby tylko nie nacisnąć mu na odcisk. Powrót brata wydawał mi się wybawieniem od niego, tymczasem on każe mi wybierać dla niego życie lub śmierć.
- To daj mu to życie, a ja się postaram żeby stał się bardziej ludzki. Chociaż on sam siebie pilnuje. Nie wraca pijany do domu, bo wie jak to się może skończyć – Kira podniosła się z ławki – wracajmy, oni czekają na twoją decyzję.
Jeszcze tego samego dnia Orest dostał wolność, ale miał zakaz opuszczania pałacu i dostał sześć miesięcy na przekonanie do siebie żony, w przeciwnym razie czekała go śmierć. Gdyby spróbował ucieczki, nie dostałby już drugiej szansy. Mężczyzna zgodził dostosować do zasad i zamieszkał w pokoju obok Celiny. Nie miał prawa jej dotykać, chyba że sama się na to zgodzi.
Po uporządkowaniu cudzego życia Kira wróciła do swoich apartamentów. Usiadła na schodkach tarasu i zapatrzyła się na ogród. Czekała na męża. Kiedy wychodziła ze spotkania z Dariuszem szepnęła do niego.
- Wróć – szepnęła – proszę.
Niestety nie doczekała się i poszła spać sama.

kolejny odcinek 29 czerwca

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka