Kira - odc.8


Odkąd wyszli ze świątyni i ruszyli w dalszą drogę, nie wypowiedziała ani słowa. Położyła się wśród worków i zwinęła w kulkę. Patrzyła na obrączkę, którą Aram wytrzasnął nie wiadomo skąd i zastanawiała się nad wolnością.
Nie była już niewolnicą, ale była żoną. Czy to robiło jakąś różnicę?
Zaznaczyła co prawda, że nie ma prawa jej dotykać, dopóki mu sama na to nie pozwoli, ale on tylko uśmiechnął się dziwnie i mocno ją uściskał. I to było na tyle jeżeli chodzi o jej zakazy.
Zasnęła.

Od tygodnia uciekała myląc trop swoich prześladowców.
- Kiedyż skończy się to przeklęte Imperium, gdzie są jego granice?- pytała samą siebie.
Najgorsze było to, że nie miała gdzie się za bardzo schować. Wokół były same pola i małe wioski albo pastwiska i jurty koczowników. Omijała je szerokim łukiem, jak nic by ją zatrzymali i oddali w ręce katów Hektora.
To była jej pierwsza ucieczka, nieprzemyślana i szalona, ale od tygodnia udawało jej umykać pogoni. Nie chciała więcej zabijać, nie chciała być gwiazdą igrzysk, z wdzięków której będą sobie potem korzystać bogaci, zaślinieni zwyrodnialcy. Po ostatnim spotkaniu z takim czuła się brudna, zdawało jej się, że nigdy się nie pozbędzie zapachu jego potu ze swojego ciała.
Usłyszała tętent koni, szloch chwycił ją za krtań, nie chciała wracać do koszar, nie chciała wracać do tego koszmaru.

- Kira – usłyszała – obudź się.
Podniosła załzawione powieki i spojrzała w zatroskaną twarz Arama.
- Nie powinnam wracać – powiedziała drżącym głosem.
- To był tylko sen Kira, nic złego się więcej nie zdarzy.
- Obiecujesz?
- Na tyle, na ile to możliwe, obiecuję - położył się obok niej i objął.
- Nie chcę więcej zabijać – przytulała twarz do jego koszuli.
- Nie będziesz musiała.
- Oni mnie będą ścigać.
- Nie będą, to był tylko sen.
Aram uspokajał ją głaszcząc po plecach, ale sam wcale nie był taki pewien przyszłości. A co jeżeli możnowładcy wierni dynastii Cyrusa zmienią zdanie i zamiast posadzić Pietrka na tronie, postanowią go zgładzić? Czy zdążą uciec? Kira, to kolejna sprawa, może zostać rozpoznana, czy uszanują jego wolę, jako generała? Co prawda nie był młodzikiem, ale oni byli starsi i bardziej wpływowi. On miał za sobą tylko swoją przysięgę wierności.
- Kto prowadzi powóz? – przerwała jego przemyślenia.
- Pietrek.
- To nieodpowiedzialne, on ma 13 lat, zaraz coś mu wpadnie do głowy… – zakrył jej usta swoimi ustami.
Kiedy się od niej oderwał, widział w jej oczach zamiast szczęścia, kolejne przerażenie.
- Co znowu? – spytał. Nie odpowiedziała.
- Wolałbym żebyś mi przywaliła, wtedy miałbym pewność, że dobrze zrobiłem. A tak to – machnął ręką w powietrzu – nie wiem.
- Miałeś mnie nie dotykać – burknęła zmieszana.
- Sama się do mnie przytulasz.
Chciała się odsunąć, ale z powrotem ją przyciągnął do siebie.
- To nie tak miało być – broniła się.
- O widzę, że już się rozbudziłaś i wystawiasz te swoje pazurki – śmiał się.
- Drań – huknęła go w ramie – wykorzystujesz to, że miałam zły sen i byłam słabsza niż zazwyczaj.
- Dokładnie – rozmasował bolące miejsce – inaczej się z tobą nie da.
- Ha! – usłyszeli Pietrka.
- Co znowu? – spytali jednocześnie.
- Nic, tylko moja teoria się sprawdza.
Usiedli i spojrzeli na niego.
- Jaka teoria?
- Że się sobie podobacie, tylko udajecie, że nie.
Kira wyplątała się z rąk Arama i usiadła koło syna.
- Nie gadaj głupot, generał to przebiegły łajdak, nie ma za grosz przyzwoitości.
- Mamo, ale…
- Cicho, bez komentarza proszę – huknęła – i oddaj lejce, obaj macie siano w głowie. Gdyby nie ja, to nie wiem co byście wymyślili.
- Zrzędzisz, jak stara baba – Aram ulokował się obok niej i odebrał prowadzenie powozem- pozwól, że ja to zrobię najlepiej.
- Mężczyźni – przewróciła oczami, ale nie poszła na tył wozu. Objęła ramieniem lekko dąsającego się Piotrka i oparła się o bok Arama. Spojrzała na niego - O bok męża – poprawiła się w myślach. Będzie się musiała do tego przyzwyczaić.

Rozdział VI
Przekroczyli granicę i znaleźli się w Imperium. Teraz musieli dostać się w góry, gdzie wierni starej dynastii możnowładcy zbierali armię.
Kira straciła poczucie humoru, a koszmarne sny nawiedzały ją co noc. Aram z Pietrkiem robili co mogli żeby ją uspokoić, ale ona zamknęła się w sobie i nie chciała od nich przyjąć żadnej pomocy.
Rozłożyli obóz u stóp przepastnych gór, następnego dnia czekała ich niebezpieczna i mozolna przeprawa. Kira szybko zjadła kolację i od razu położyła się i zakopała pod kocem po dziurki w nosie. Aram usiadł przy niej i powiedział.
- Nie denerwuj się, nikt cię nie pozna.
- Akurat – burknęła.
- Ja cię nie poznałem.
- Bo nie bywałam u ciebie na salonach, a raczej w sypialni.
No i stało się, musiał się dowiedzieć. Popatrzyła mu w oczy i wzruszyła ramionami.
- Taka prawda.
Wstał bez słowa i odszedł na kilka kroków od niej.
Wiedziała, że tak będzie, był w stanie przełknąć jej młodzieńczy wybryk, ale nie to, że jako wojowniczka była wysyłana, jak zwykła ulicznica do domów wielkich panów.
- Jeżeli ma to cię pocieszyć – powiedziała do niego – to większości nie udało się mnie zdobyć.
- A co robiłaś? – spytał nadal się nie odwracając.
- Pozbawiałam ich przytomności, dosypując im do kielicha środków nasennych. Niestety niektórzy byli odporniejsi.
Położyła się na wznak i zapatrzyła w niebo.
- Powinnam ci to powiedzieć zanim postanowiłeś się ze mną ożenić, ale teraz możesz mnie oddalić i żałować do końca życia, że chciałeś być szlachetny.
Wrócił do niej i położył się obok.
- Nie mam zamiaru cię oddalać – parsknął – a poza tym wiem o tej praktyce. Kto by nie chciał się przespać z niezwyciężoną wojowniczką. Tylko co innego słyszeć, a co innego dowiedzieć się tego z pierwszej ręki.
- Nic już na to nie poradzę – mruknęła – niczego nie zmienię.

Widziała, że Aram zmaga się z informacjami, które od niej usłyszał. Niby zachowywał się normalnie, ale przestał ją obejmować i trzymać za rękę. To wprowadziło ją w jeszcze bardziej grobowy nastrój.
Pietrek wyczuwał napięcie między nimi, ale się nie odzywał.
Przez większą część drogi przez góry praktycznie nic nie mówili, chyba że chodziło o jakieś rzeczy związane z wyprawą i codziennymi obowiązkami.
Kiedy stanęli po drugiej stronie, zobaczyli w dole rozległą dolinę i mrowie ludzi.
- To twoje wojsko Pietrek – powiedział generał.
- Tylu ludzi będzie walczyć tylko po to, żebym usiadł na tronie? – dziwił się chłopak.
- Tak.
- W takim razie nie chcę – powiedział butnie.
- Czemu?
- Po co ma tylu ludzi ginąć tylko po to, żebym zachował ciągłość dynastii?
- Bo oni na ciebie liczą – odezwała się Kira. Chłopiec spojrzał na nią pytająco – bo grozi im śmierć. Tak jak Aram, mają wyroki na sobie.
- Ty też masz – przypomniał chłopiec.
- No właśnie i idę z tobą mimo wszystko.
- Dlatego, żebym jako władca mógł cię ułaskawić?
- Nie, dlatego, że cię kocham – zaśmiała się i potargała mu włosy – z resztą Aram ponoć już mnie wyzwolił.
- Gdyby to było pewne, nie smuciłabyś się, a generał nie byłby taki nerwowy.
Chłopak widział więcej niż by chciała.
- Synek, przyjęłam rolę matki, a matka jest przy dziecku, bez względu na wszystko.
- Obronię cię – powiedział chłopak.
- Wierzę w to, ale mam nadzieję, że nie będziesz musiał.

Rozłożyli obóz, ostatni w ich podróży. Pietrek grzebał patykiem w ogniu, a Aram siedział w pewnym oddaleniu od ogniska. Kira usiadła koło niego.
- Kiedy Pietrek zasiądzie na tronie – powiedziała cicho – będziesz mógł mnie oddalić.
- I co zrobisz?! – syknął ostro.
- Wrócę do lasu.
- Las i las – warknął wściekły. Nie wiedziała, co go tak rozłościło – najlepsza jesteś w ucieczkach, prawda?
- O co ci chodzi?
- O co?! Zostawisz nas!
- Nie wiem o co ci chodzi? To ty nie możesz sobie poradzić z tym kim byłam, kim jestem, dlatego chcę cię uwolnić od ciężaru, jaki sobie nałożyłeś przeze mnie.
- Nie jesteś dla mnie ciężarem – powiedział ostro i spojrzał jej w oczy.
- Ale ja myślałam…
- No tak, pomyślałaś! – powiedział kwaśno - powiedz mi więc, co pomyślałaś?
- Że nie możesz zaakceptować tego, co robiłam w życiu.
- A niech cię… - wstał i odszedł kawałek, potem wrócił i usiadł. Złapał ją za ramiona i potrząsnął – to ty uciekasz przede mną. Wciąż to robisz. I myślisz, że wiesz, co ja myślę. Nie było mi łatwo przełknąć to, co mi powiedziałaś, ale kiedy przełknąłem, ty zaczęłaś mnie unikać. Nawet nie mogłem cię objąć, bo zanim cię dotknąłem, ty już drętwiałaś, tak jakbyś się bała, że cię uderzę. To ty nie możesz pogodzić się z tym kim byłaś, ale już nie jesteś. Ile będziesz jeszcze uciekać przed sobą? Czy powrót do lasu coś zmieni?
Wstał i ponownie odszedł.
Pietrek patrzył na nich zaskoczony. Znowu był rozdarty.
- Mamo? – spytał słabym głosem – ty odjeżdżasz?
- Nie kochanie – powiedziała uspokajająco – przecież ci obiecałam, że cię nie opuszczę.
- Ale generał…
- Twoja matka się boi – odezwał się niespodziewanie Aram – boi się konfrontacji ze starym życiem, boi się zaryzykować i mi zaufać, boi się że nie będziemy w stanie jej ochronić, wszystkiego się boi.
- A co ty myślisz – wybuchła – to nie ty masz trzy blizny na plecach, to nie ciebie zmuszano do rzeczy, które śnią mi się po nocach, to nie ty musiałeś decydować, czy dać się nabić na miecz, czy wygrać.
- No popatrz – parsknął – a ja to pewnie w ostatnich latach żyłem, jak pączek w maśle. Wcale nie byłem ścigany, nie byłem ranny. Nowy władca wcale nie skonfiskował mi majątku i nie wybił połowy rodziny. Normalnie czuję się błogo!
Nabrał powietrza i już spokojniej powiedział.
- Też jestem pełen obaw i strachu, nie wiem co nas czeka w dolinie, nie znam już układów politycznych. Ale jadę tam i mam nadzieję, że się wszystko jakoś ułoży. Że Pietrek będzie Dariuszem, ty moją żoną, ja będę mógł odpocząć, a może nawet będziemy mieć dzieci.
Odwrócił się od nich i znikł w ciemności. Pietrek spojrzał na Kirę.
- Może powinnaś teraz iść do niego i dać mu buziaka?
- Nie wiem.
- Malwina też ryzykowała drugą żabę za koszulą – mówił chłopak.
Spojrzała na niego z czułością i pogłaskała po policzku.
- Jesteś taki mądry – powiedziała cicho – będziesz dobrym władcą.
Po czym poszła szukać generała. Nie odszedł daleko, stał oparty o pień drzewa tuż za kręgiem światła z ogniska.
- Przepraszam – powiedziała cicho, nie odezwał się.
- Jestem potworną egoistką – powiedziała dzielnie – myślę tylko o sobie, gdy ty ryzykujesz tyle…
Przyciągnął ją do siebie i mocno objął.
- Już nic nie mów – mruknął – lepiej, że teraz sobie wszystko wyjaśniliśmy, niż mielibyśmy to robić, tam w dole.
- Jestem tchórzem – powiedziała.
- Nie jesteś, tchórz by nie wrócił, tylko trochę bardziej się boisz niż ja – pocałował ją lekko – ale jestem z tobą, cokolwiek by się nie działo.
- Dlaczego jesteś taki dobry?
Nie odpowiedział, tylko zaczął ją całować.
- Pragnę cię – szepnął.
To ją zmroziło.
- Aram, ja nie… – jąkała się – ja rozumiem, ja wiem, że masz prawo się domagać, a ja nie powinnam odmawiać, ale ja nie mogę…, jeszcze…
- Nic nie mów – muskał ustami jej czoło – chcę tylko żebyś wiedziała.
Ponownie dotknął ustami jej ust, nie uciekła, a to było już coś.


kolejny odcinek 20 czerwca

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wycieczka do Berlina, Poczdamu i nie tylko cz.2

Jeśli będę sławna proszę, nie cytujcie mnie

Studniówka