Kira - odc.6
Czuła smród przypalanej skóry i usiłowała nie panikować, chociaż
wiedziała, że zaraz będzie jej kolej. „Mam tyle blizn i ran, dam radę,
wytrzymam.” – mówiła do siebie. Ale kiedy złapali ją pod ręce, zaczęła się
wyrywać, z gardła wyrywał się szloch, serce o mało nie wyskoczyło jej ze
strachu z piersi.
A kiedy zobaczyła rozżarzony znak niewolniczy pozostał tylko
strach.
Krzyczała na całe gardło, a potem zemdlała.
- Mamo! – usłyszała jak przez mgłę – mamo!
Pietrek był w niebezpieczeństwie pomyślała i otworzyła oczy. Była
zdezorientowana, przez chwilę nie wiedziała gdzie jest. Była cała skostniała i
siedziała skulona na grubym konarze dębu. Musiało już świtać, bo dostrzegała
najbliższe otoczenie.
Potem przypomniała sobie wydarzenia wieczoru i szybko zeskoczyła
na ziemię. To był błąd. Wrzasnęła, sztywne nogi nie były przygotowane na takie
uderzenie.
- Cholera! – była wściekła – Idiotka! Słyszeli mnie! Kretynka!
Chciała się podnieść, ale nie dała rady.
Zobaczyła wystający ze śniegu kij, sięgnęła po niego.
- Nie poddam się bez walki – burczała do siebie, chociaż
wiedziała, że to co robi jest bezsensowne.
Zobaczyła dwie sylwetki z pochodniami. Pietrek rzucił jej się na
szyję, przez co wylądowała głową w śniegu.
- Mamo! Żyjesz! Ty żyjesz!
- Mówiłem, że nie łatwo jest uśmiercić Niezniszczalną Kirę –
powiedział Aram.
Patrzyła na niego z nad ramienia chłopaka, generał był wyraźnie
niezadowolony, ale chyba nie miał w planach zabijania jej.
- Wstawaj mamo, wracamy do domu – krzyczał podekscytowany chłopak
– generał obiecał być miły.
- Nie mogę, mam skręcone kostki – przyznała.
- Tak się kończą nocne biegi po lesie – parsknął mężczyzna i
podszedł do niej. Broniła się, ale złapał ją i bez trudu podniósł.
- Byłbym wdzięczny gdybyś złapała mnie za szyję, będzie mi lżej –
burknął.
Pietrek pędził przodem piszcząc z radości.
- Nie myśl sobie, że ci odpuszczę – powiedział do niej Aram –
chłopak jest młody, nie będzie w stanie mnie powstrzymać.
- Puść mnie – powiedziała i chciała stanąć na ziemi.
- Nie mam zamiaru – uśmiechnął się do niej tak, że aż zadrżała.
- Nawet nie próbuj – syknęła.
- Jesteś niewolnicą, nie ma cesarza, ale prawo obowiązuje.
- Wiesz co? – powiedziała – jesteś palantem.
Rzucił ją w śnieg, a ona krzyknęła za nim.
- Sam jesteś uciekinierem, sam jesteś wyjęty spod prawa. Przestań
więc zachowywać się, jakbyś nie był. Myślisz, że masz przewagę bo jesteś
mężczyzną?
Wrócił do niej i znowu wziął na ręce.
- Tak, tak uważam – burknął.
Kiedy weszli do domku, kobieta dopiero teraz poczuła, jak bardzo
jest zmarznięta, zaczęła się trząść na całym ciele, posadzili ją więc przy
piecu. Pietrek okrył ją kocem, a Aram
dał jej do wypicia gorące mleko, patrzyła na kubek nieufnie, na co on tylko
parsknął i wyszedł. Została sama z Pietrkiem. Patrzyła na syna ze smutkiem.
- I tak to właśnie jest w Imperium, niewolnica czy nie, nie mam
nic do gadania.
- Nie jesteśmy w Imperium tylko w księstwie Lechickim.
- Ale w tym domku mieszkają trzy osoby z cesarstwa.
- Na dodatek uciekinierzy, nic nie znaczący, ale bardzo szczęśliwi
– chłopak miał łzy w oczach – nie chcę tam wracać mamo. Jak to ma tak wyglądać,
to nie chcę.
- Synku…
- Dlaczego on tak się złości? – pytał – dlaczego chciał cię zabić?
- Bo jest wykonawcą prawa w Imperium, dlatego.
- Nawet jeżeli uratowałaś mu życie?
- Myślę, że tylko to go powstrzymało.
- Nie chcę tam wracać! Nie podoba mi się to prawo, nie podoba mi
się to, że są niewolnicy. Że byłaś zmuszana do walk, że zabijałaś, żeby takie
osoby, jak on czy ja miały zabawę. Nie podoba mi się to! – krzyczał.
- Jak zostaniesz cesarzem możesz to zmienić – powiedziała.
- Nie chcę być cesarzem, jest mi tu dobrze! Nie chcę też żeby się
tobie coś stało!
- Pietrek, ja też wielu rzeczy nie chciałam i nie chcę, ale trzeba
umieć z tym żyć.
- Jak możesz tak spokojnie o tym mówić, przecież mógł cię
uśmiercić.
- Ale żyję – nie rozumiał, dlatego dodała – przez cztery lata,
każdego dnia mogłam zostać zabita - w walce, przez niezadowolonego pana, przez
ścigających mnie. Dlatego cieszę się każdym danym mi dniem, skoro żyję nie będę
rozpamiętywać, co by było gdyby, po prostu idę do przodu.
Pietrek pokiwał głową, ale widziała, że jeszcze coś go nurtuje.
- Boję się o ciebie mamo, generał Aram jest silny i zauważyłem, że
teraz dziwnie się na ciebie patrzy.
- Nic mi nie będzie – powiedziała szybko – przecież ci obiecał, że
będzie dla mnie miły.
- Tak naprawdę, to powiedział, że na razie to ci wleje za
rozkwaszenie nosa, a potem się zobaczy.
Kira przewróciła oczami.
- Nie przejmuj się tak, jak mu złość przejdzie, to wszystko się
ułoży – chciała w to wierzyć, ale to był mężczyzna z Imperium, nie będzie łatwo
go zmienić.
Kiedy się rozgrzała, okazało się, że jednak kostki są całe, tylko
je stłukła, więc od razu wdrapała się na poddasze. Aram usłyszał przesuwanie
komody. Zastawiła wejście. Mężczyzna się uśmiechnął.
- Nie jest głupia, wie co mi po głowie chodzi – mruknął do siebie.
Kira zrobiła się ostrożna, starała się nie wchodzić w drogę
generałowi, co na tak małej powierzchni, jak domek i podwórko wymagało nie lada
wysiłku. Odzywała się do niego rzadko albo wcale. On też pozostawał wobec niej
oziębły, przynajmniej z zewnątrz, bo widziała, jak na nią patrzy.
- Może byście pojechali do miasta- zaproponowała im.
- Po co? – spytał Pietrek.
- Sprzedać kilka moich skorup.
- Chcesz żebyśmy znikli z domu na dłużej, prawda? – popatrzył na
nią drwiąco.
- Tak – przyznała – mam mnóstwo zaległości w pisaniu ksiąg i
potrzebuję ciszy.
- Dobrze mamo – powiedział Pietrek i poszedł szykować wóz i konia.
Aram stanął za jej plecami i mruknął jej do ucha.
- O co ci naprawdę chodzi?
- O to, żebyś spotkał inne kobiety i przestał w końcu się na mnie
tak patrzeć.
- Ale ja wolę ciebie – mruczał.
- Tylko dlatego, że odkryłeś, że jestem zbiegłą niewolnicą.
Wcześniej nie pałałeś do mnie żadną żądzą.
- Wcześniej nie widziałem cię bez ubrania – mruknął.
- Nie oddam ci się.
- Nie ma znaczenia, czy chcesz czy nie…
Pietrek wszedł do domu, Kira syknęła cicho.
- Nie boję się ciebie – i odeszła od niego na kilka kroków.
- Akurat – usłyszała.
Pojechali, a ona mogła odetchnąć.
Usiadła do ksiąg i usiłowała się skupić na pracy, ale marnie jej
to szło. Dlatego zarzuciła pisanie i podeszła do tajnego schowka. Otworzyła go
i zaklęła.
- Łajdak – znalazł jej skrytkę i wyjął z niej oba saraceńskie
miecze. Kiedy to zrobił? Czy zanim odkrył kim jest?
Przeszukała cały dom, szopę i stajnie, nigdzie ich nie było.
Usiadła w kuchni zrezygnowana i pozwoliła sobie na szloch.
- Teraz, to już nic mnie nie uratuje. Ćwiczebnym mieczem Pietrka,
co najwyżej narobię mu siniaków. Co ja takiego złego w życiu zrobiłam, że wciąż
spotykają mnie nieprzyjemności?
Kiedy usłyszała głosy wyszła przed dom. Od razu podeszła do Arama
i krzyknęła.
- Gdzie są moje miecze?
- Jakie miecze? – albo naprawdę się zdziwił albo był doskonałym
aktorem.
- Moje dwa saraceńskie miecze, takie zakrzywione na końcach.
Znalazłeś skrytkę i mi je zabrałeś.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę, miałaś w domu skrytkę?
- Nie powiedziałam, że w domu – uderzyła go pięścią w ramię –
kłamco! Oddawaj mi je!
- Nie tak ostro Kira, bo się zdziwisz – zaśmiał się.
- Oddawaj mi miecze, są moje, wygrałam je!
- Ciekawe od kogo!
- Od…, od… - zamilkła – nie muszę się tobie z niczego tłumaczyć.
- Zapomnij więc o mieczach – po czym uśmiechnął się jeszcze
szerzej – jak chcesz je odzyskać, to wiesz co masz zrobić.
- Ach! – rzuciła się na niego z pięściami, po chwili tarzali się w
śniegu, z tym że ona była czerwona ze złości, a Aram od śmiechu.
Szybko rozłożył ją na łopatki.
- Kto by pomyślał – śmiał się – z bronią jesteś naprawdę groźna,
ale bez niej, sama widzisz, siedzę na tobie.
- Puść mnie!
- Pietrek, wiedziałeś, że twoja matka jest taka narowista.
Wcześniej była cicha i zrównoważona, jak myślisz, czemu puszczają jej nerwy?
- Bo nie musi się już ukrywać – powiedział Pietrek.
Oboje i Kira i Aram zamarli i najpierw popatrzyli na siebie, a
potem na chłopaka.
- Ma rację – odezwała się Kira – już wszystko wiesz i nie mam nic
do stracenia, już się nie boję.
Aram puścił ją i wstał, podał jej rękę, a ona o dziwo ją przyjęła.
Otrzepała ubranie ze śniegu.
- Nie masz racji – powiedział do niej spokojnie generał – jeszcze
nie wiem o tobie wszystkiego, ale się dowiem.
Zignorowała jego wypowiedź.
- Moje miecze.
- Oddam je Pietrkowi, on uzna kiedy ci je zwrócić.
- Nie bądź śmieszny, jakbym chciała cię zaszlachtować, zrobiłabym
to bez mieczy, tak samo jak i ty.
- Widziałem cię, jak nimi walczysz – powiedział – kilka lat temu
na arenie. Dam je Pietrkowi.
Kira chciała coś powiedzieć na ten temat, ale w końcu
zrezygnowała, spuściła głowę i bąknęła.
- Dobrze – po czym uciekła do domu. Kiedy weszli tam za nią,
usłyszeli płacz dochodzący z poddasza.
- Pójdę do niej – powiedział Pietrek.
- Nie chłopcze, nie idź do niej, ona chce zostać sama.
- Skąd wiesz?
- Bo zasłoniła dziurę komodą – obaj spojrzeli w górę,
rzeczywiście, klapa była uchylona, a nad nią znajdował się mebel.
- Dasz mi te miecze generale?
- Dam, ale obiecaj mi, że na razie jej ich nie oddasz.
- Słowo.
- Dobrze – Aram wyszedł z domu, po chwili wrócił i podał mu broń.
Chłopak spojrzał na przepięknie zdobione rękojeści, na lśniącą stal.
- Ależ to musiało być drogie – gwizdnął przez zęby.
- Ponoć je od kogoś wygrała?
- Ciekawe od kogo?
- Właśnie, ciekawe – mruknął do siebie.
kolejny odcinek 16 czerwca
Komentarze
Prześlij komentarz