Kira - odc.3
Rozdział II
Pietrek skończył 12 lat i stał się wysokim, młodym chłopakiem.
Zwinnym, szybkim, doskonale strzelającym z łuku i wywijającym mieczem. Zaczął
się też rozglądać za dziewczynami. Matka oczywiście mówiła mu, żeby uważał, ale
Malwina z Pyr była taka ładna. Raz już go jej ojciec pogonił i to tylko
dlatego, że wrzucił jej żabę za kołnierz. Mama się trochę gniewała, ale
widział, że oczy jej się śmieją.
I po dwóch latach pojawił się generał.
Do ich chatki zapukał jeden z wieśniaków z Pyr.
- Tak panie Waldku? – spytała Pani.
- Jakiś jegomość pyta o panią, bogaty i na koniu, ale ranny.
Zimny dreszcz przeszedł jej po plecach, najchętniej by
powiedziała, że to pomyłka, ale wiedziała, że musi to sprawdzić.
Kazała zostać Pietrkowi w domu i sama poszła z panem Waldkiem.
Rzeczywiście był to generał, siedział chwiejnie na koniu, był szczuplejszy,
zarośnięty i widać było, że trawi go gorączka.
- Zsiadał z konia? – spytała pana Waldka.
- Nie, tak jak stanął pośrodku wsi, tak stoi.
- Jakby się kto o niego pytał, powiesz, że pojechał dalej, do
miasta.
Wzięła konia za uzdę i poprowadziła do lasu, do swojego domu.
I to była najłatwiejsza część.
- Pietrek! – krzyknęła – twój generał się znalazł, jest ranny i
musisz mi pomóc zdjąć go z konia.
Mężczyzna przez całą drogę nic nie powiedział, teraz wyglądał tak,
jakby tylko silna wola trzymała go w siodle.
Młody chłopak wyszedł niepewnie na podwórze i zamiast się ucieszyć
z widoku kogoś znanego, burknął.
- Nie chcę być cesarzem.
- To w tej chwili nie ma znaczenia – warknęła – teraz trzeba mu
pomóc.
Kiedy próbowali go przekonać do zejścia z wierzchowca, mężczyzna
ocknął się i zaczął szukać miecza. Kobieta już dużo wcześniej mu go zabrała.
Ale i tak generał nie dał im podejść.
- Spokojnie, jest pan bezpieczny – uspokajała, ale on i tak
wymachiwał rękoma na wszystkie strony i krzyczał.
- Gdzie mój miecz, gdzie jest mój miecz!
W końcu tak się z nimi szarpał, że spadł z siodła. Huknął o
ziemię, jęknął i stracił przytomność. Przetransportowali go do domu. Kobieta
szybko zorganizowała prowizoryczne posłanie i przy pomocy Pietrka umieściła na
nim mężczyznę. Najpierw rozebrała go do naga, na co Pietrek syknął.
- Mamo, on jest generałem.
- I to go czyni inaczej zbudowanym?
- No nie, ale wiesz, tobie nie wypada.
- Słucham – zakrztusiła się ze śmiechu – czemu?
- W twoim wieku.
Pokręciła wolno głową. Miała 28 lat, była młodą kobietą, ale jak
wszystkie dzieci na świecie, nawet te przyszywane, uważają, że rodzice nie
powinni pewnych rzeczy robić.
- Pietrek – rzuciła w niego bandażem – nie denerwuj mnie, cały
czas oglądam nagich chłopów, chorują tak samo, jak kobiety.
- Ale nie u nas w domu.
- Zamiast się mądrzyć przynieś mi kuferek i wstaw gorącej wody,
trzeba go umyć.
- Może ja to zrobię – nie rozumiała jego uporu, ale nie zamierzała
mu ustępować.
- Zrób co ci kazałam.
Leżący mężczyzna jęknął, ale się nie obudził. Obejrzała go
fachowym okiem i zabrała się do pracy. Dostał dwiema strzałami, kikuty drzewców
wystawały mu z boku i z ramienia, do tego miał lekkie rany cięte. Musiał
stoczyć walkę, spojrzała na blizny - i to nie jedną. Pietrek tkwił przy niej,
jak przyzwoitka dopóki nie skończyła opatrywać rannego.
Wstała i popatrzyła na chłopaka.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jadę zmylić ścigających, masz się
nigdzie nie kręcić, wrócę niebawem.
- A jak nie wrócisz? – walczyły w nim dwie natury, chłopięca i
męska, chciał być twardy, ale jeszcze nie do końca to potrafił. Poklepała go po
ramieniu.
- Nie martw się, wrócę – po czym wzięła kilka rzeczy należących do
generała.
- Po co ci to?
- Dla zmylenia przeciwnika – powiedziała.
Kiedy wsiadła na konia powiedziała jeszcze:
- Wrócę najpóźniej za trzy dni, pielęgnuj chorego. Powinien się za
kilka godzin obudzić, musisz go przekonać, że ty, to ty.
I znikła za bramą, chłopiec wrócił do izby i zapłakał.
- Nie chcę być cesarzem – mruczał butnie.
Tymczasem kobieta wyjechała z lasu i popędziła w stronę miasta,
tam pokręciła się trochę, tak żeby ludzie zapamiętali konia, ale nie ją i
ruszyła dalej, poza Maliznę, dalej na północ. Przed nią biegły bezkresne pola i
gdzie niegdzie widziała małe zagajniki. Zatrzymała się przy jednym na noc, a
potem postarała się żeby zostawić ślad. Ale nie taki widoczny, żeby ścigający
myśleli, że to celowe działanie. Ale zapomniany odcisk buta, to było coś.
Następnego dnia pędziła co koń wyskoczy i wjechała do kolejnego
miasta, większego niż Malizna, tutaj również postarała się, żeby koń został
zapamiętany, ale nie zatrzymała się na noc, ruszyła na bagna. Było to
ryzykowne, ponieważ nie znała ich, polegała tylko na swojej wiedzy ze swojego
lasu. Zsiadła ze zwierzęcia i ruszyła przez nieprzyjazny dla człowieka teren.
Tymczasem generał przebudził się i rozejrzał czujnie. Pomyślał:
„Jestem cały chociaż zabandażowany, jest mi ciepło i znajduję się w jakieś
chatynce. Jak się tu dostałem?”
- Mama mówi, że ma pan leżeć – usłyszał głos młodego chłopaka,
którego zaczęła łapać mutacja.
- Kim jesteś? – spytał generał, a młody ucieszył się, że nie
został rozpoznany.
- Pietrek – przedstawił się.
- Jak się tu znalazłem, Pietrek?
- Mama pana przyprowadziła, siedział pan na koniu. Walczył pan jak
lew, nie chciał pan dać sobie pomóc. A potem mama pana opatrzyła…
- A gdzie jest twoja mama?
- Pojechała zmylić ślady, powiedziała, że wróci najpóźniej za trzy
dni.
- Kim jest twoja matka?
- Panią Lasu – odrzekł chłopak puchnąc z dumy – jest bardzo mądra.
Generał próbował się podnieść.
- Generale Aram, niech pan nawet nie próbuje wstawać, jest pan
ciężko ranny.
Mężczyzna zamarł i przyjrzał się chłopcu, no tak, minęły dwa lata,
do tego twarde życie na wsi zmieniło jego tkankę tłuszczową w mięśnie.
- Wasza wysokość Dariusz? Czemuż panie nie powiedziałeś wcześniej
i wybacz panie, że leżę – tłumaczył się Aram.
- Mam na imię Pietrek i tak się do mnie panie zwracaj, nie ma już
Dariusza – powiedział Pietrek.
- Ależ nie możesz mnie panie tytułować, panem.
- Muszę, mama mi kazała.
- Ta kobieta, u której cię zostawiłem? Nazywasz ją panie matką?
- Jest nią bardziej, niż ta prawdziwa.
- Dwa lata to dużo, zdążyła na ciebie wpłynąć, panie – generał
zaległ na łóżku i zamknął oczy, po chwili zasnął.
Pietrek wzruszył ramionami i poszedł oporządzić zwierzęta.
Kobieta wróciła do domu trzeciego dnia z samego rana, Pietrek nie
zważając na to, że jest prawie dorosły, długo się do niej przytulał. Ta żeby
zakończyć ten pokaz czułości kazała mu doprowadzić do porządku generalskiego
konia. Potem weszła do środka. Mężczyzna siedział na posłaniu i patrzył na nią
ciekawie.
- Witam – powiedziała Pani – mam nadzieję, że lepiej się czujesz?
- Nie nawykłem, żeby prości ludzie mówili do mnie, jak do równego
sobie.
- To nawykniesz, a jak nie, to trudno, ja nie mam zamiaru nikomu
się kłaniać w pas.
Aram aż się zachłysnął ze złości.
- Jesteś kobietą, a kobiety…
- Tak, wiem, jesteśmy gorsze, słabsze, ale nie w księstwie
Lechickim, tu jesteśmy równe, więc wybacz, jak już mówiłam, zapomnij o
ukłonach. Do tego jeszcze nie usłyszałam, żebyś mi podziękował za pomoc.
- Co zrobiłaś z cesarskim synem?
- Nic, wyrósł na dorodnego i mądrego chłopca – rozejrzała się i
powiedziała ciszej – kiedy go zabierzesz?
- Nazywa cię matką – powiedział oskarżycielsko mężczyzna.
- Siebie za to wiń, nie mnie, miałeś się zjawić po roku – odeszła
od niego i zaczęła rozpalać pod kuchnią – i nie podziękowałeś mi za to, że
zmyliłam trop, mało się nie utopiłam w bagnie.
Generał nic nie powiedział, tylko próbował wstać.
- O nie generale – podeszła do niego szybko i popchnęła z powrotem
na poduszki – trzeba leżeć co najmniej tydzień, inaczej ryzykujesz otwarciem
ran.
Był zły na to, że ta baba nim dyryguje, ale z drugiej strony miała
rację, dlatego zacisnął zęby i leżał wpatrzony w sufit.
Kobieta wzięła wiadra i powiedziała.
- Idę zmyć z siebie brud z bagien, jak przyjdzie Pietrek powiedz
mu. żeby obrał ziemniaki – i wyszła.
Ale czego właściwie mógł się spodziewać – myślał - oddał Dariusza w obce ręce, nawet nie
sprawdził w jakie, no i zrobiła z niego wieśniaka. Całe lata zajmie mu
wyplenienie z chłopca nawyków prostaczka. I kiedy tak myślał, Pietrek wszedł do
środka, trzymał w ręku miecz, Aram od razu poznał, że jest dobrze wykonany.
- Skąd go masz, panie? – spytał.
- Mów mi panie Pietrek, proszę, bo inaczej mama się wścieknie.
- Chyba się jej nie boisz? – zdziwił się Aram.
- Nie boję, ale jak jest zła, to jest naprawdę zła.
- Zatem skąd masz ten miecz, Pietrek?
- Dostałem od mamy na 12 urodziny, jakiś miesiąc temu.
- I umiesz się nim posługiwać, panie? – generałowi z trudem
przechodziło przez gardło mówienie do swojego władcy po imieniu.
- Pietrek – poprawił go chłopak – tak, umiem. Mama mnie uczy.
- Ta kobieta?
- Tak, świetnie włada bronią, z resztą sam pan zobaczy, generale.
Jest niesamowita.
- Dziwne są kobiety w tym kraju.
- O nie, tylko ona jest wyjątkowa – zapewnił chłopiec, a mężczyzna
uznał, że młody następca tronu, jest po prostu nią zafascynowany.
- Kiedy wstanę na nogi, pojadę na miejsce spotkania z innymi
dowódcami – powiedział generał – a potem po ciebie wrócę, pa… Pietrek.
- Nie wracam do Imperium – powiedział chłopak – nie chcę być
cesarzem.
- Wracasz – do środka weszła Pani – taka jest twoja rola.
- A ty mamo? Też się ukrywasz? Czemu nie wrócisz do domu?
- Pietrek! – ostrzegła, a on natychmiast zamilkł, generał za to
zapamiętał całe zdanie chłopaka – jesteś przyszłym cesarzem, koniec, kropka.
Chłopak wybiegł z domu i popędził nad jezioro.
- Wróci – zapewniła generała – gdy się z czymś nie zgadza ucieka w
las, przemyśli sobie wszystko i wróci.
Jednak kiedy zaczęło się robić szaro na niebie, jego nadal nie
było. Poszła więc do niego. Siedział na kamieniu przy jeziorze i gapił się
wpustkę. Usiadła koło niego i objęła ramieniem.
- Mamo, ja chce tu zostać – powiedział.
- Nie chcesz zobaczyć swojej rodziny?
- Nie – to ją zdziwiło.
- Czemu?
- Oni nie żyją, myślą, że tego nie wiem, ale ja nie jestem głupi.
Raz mówili, że jestem następcą, potem, że młodym cesarzem, a ja widziałem
śmierć rodziców. Zabili ich skrytobójcy, w nocy we śnie. Poszedłem tam nad
ranem, nie wiem po co, może się czegoś przestraszyłem, a może coś mnie tknęło,
nie wiem, ale oni leżeli cali we krwi, uciekłem i schowałem się pod kołdrę. A
potem generał Aram wywiózł mnie poza stolicę, do obozu, gdzie wielu tęgich
mężczyzn debatowało, co ze mną zrobić, no i wylądowałem u ciebie, mamo.
- Nigdy mi tego nie opowiadałeś?
- Ty mi też wszystkiego nie mówisz.
Milczała i walczyła ze sobą.
- Jestem bardzo złym człowiekiem Pietrek, dlatego nie chcę o sobie
opowiadać.
Patrzył na nią zaskoczony.
- Nie wierzę? Ty mamo? Zła? Przecież tylu osobom pomagasz?
- Staram się odpokutować swoje winy.
- Trudno mi w to uwierzyć, mamo, ty sobie ze mnie żartujesz,
prawda?
Popatrzyła na niego smutno i pogłaskała po głowie.
- Niestety nie.
- Powiedz, nikomu nic nie powiem.
- Wiem synku, ale po co ci ta wiedza, zaczniesz się mnie bać.
- Nigdy.
- Będziesz mógł mnie zabić.
- Nigdy w życiu, nie mów tak! Przecież ja cię kocham!!!
- Sądząc po twoich reakcjach, chyba jesteś jeszcze za młody na tę
opowieść.
- Zawsze tak mówisz.
Zastanowiła się, a potem powiedziała.
- Zabiłam mnóstwo osób – przyznała się – dokładnie 163, w tym 97,
to kobiety. Dobrze kiedyś zauważyłeś, jestem zbiegłą niewolniczą wojowniczką,
zabijałam ku uciesze tłumów. Nie chciałam tego robić, ale albo oni albo ja.
Byłam niepokonana, tak się przynajmniej innym wydawało, a ja po każdej walce
byłam coraz bardziej pusta. W końcu uciekłam i zamieszkałam w tym lesie, no i
moja przeszłość mnie dogoniła, dokładnie wtedy, gdy pojawiłeś się w moim domu.
Milczeli, chłopak przetrawiał wszystkie informacje, aż w końcu powiedział.
- Nie jesteś zła mamo, to nie twoja wina, każdy chce żyć –
przytulił się do jej ramienia – a ja nadal nie chcę być cesarzem.
- Nie martw się, ten twój generał powiedział, że musi jeszcze raz
pojechać do twoich ludzi, pewnie chce im oznajmić, że żyjesz, więc mamy jeszcze
trochę czasu dla siebie.
- A potem?
- Kto wie, może nie wróci?
- Mamo, czasami jesteś okropna.
- Przecież mówiłam ci, że jestem zła.
- Raczej złośliwa.
- Niech ci będzie.
kolejny odcinek 09 czerwca
Komentarze
Prześlij komentarz